Duch Święty działa we mnie

Duch Święty oczyszcza żarem miłości Bożej moje dobre uczucia, wypalając równocześnie złe i rozjaśnia swym światłem panujący we mnie mrok.

zdjęcie: meczennicy.pl

2014-11-21

Bardzo dawno temu moje modlitewne skupienie na trzeciej Osobie Trójcy Świętej – Duchu Świętym było krótkotrwałe. Uważałam, że Duch Święty nie jest dla mnie tak ważny, jak Bóg Ojciec i Syn Boży. Nie świadczyło to zbyt dobrze o stanie mojej wiary. Jednak na przestrzeni czasu moje postrzeganie Ducha Świętego zmieniło się.

Dwa wydarzenia w moim życiu zaważyły na tej radykalnej zmianie. Pierwszym było spotkanie, podczas długiego pobytu z Ziemi Świętej, polskiego kapłana posługującego w kościele nad Jeziorem Genezaret i coniedzielne rozmowy po zakończeniu Mszy Świętej, którą sprawował. W rozmowach naszych poruszaliśmy różne tematy. W jednej z nich pojawiła się Osoba Ducha Świętego. W trakcie tej rozmowy uświadomiłam sobie, że wybiórcze traktowanie Osób Świętej Trójcy przez chrześcijankę w ogóle nie powinno mieć miejsca. Działo się tak jednak z powodu mojego nieuporządkowanego życia wewnętrznego. Zrozumiałam, że trzy Osoby Trójcy Świętej są sobie równoważne, tworząc jedną Osobę, jednego Boga. Dotarło do mojej świadomości i serca, że potrzebuję duchowej i moralnej odnowy. Wówczas przyszedł mi z pomocą Duch Święty, uważany przeze mnie wcześniej za abstrakcję. Przekonałam się jak niegodna była moja dawniejsza postawa.

Drugim, mniej miłym wydarzeniem, było poznanie diagnozy lekarskiej o ciężkiej i nieuleczalnej chorobie, która w każdej chwili mogła doprowadzić mnie do wegetacji, niczym roślina, w łóżku, lub do życia na wózku inwalidzkim. Załamałam się i na dłuższy czas odsunęłam się od otoczenia. Czas upływał, a stan mojego zdrowia pogarszał się. Jednakże Duch Święty działał i zainicjował moją przemianę. Zaczęło się to wówczas, gdy uczestniczyłam duchowo (bo tylko w ten sposób było to wówczas dla mnie możliwe) w nabożeństwie Drogi Krzyżowej. W pewnym momencie poczułam, że podobnie jak Pan Jezus w milczeniu dźwigał krzyż na Golgotę, i ja mogę i powinnam z pokorą dźwigać krzyż swojej choroby. Zaraz, gdy tylko tak uczyniłam, pojawiła się radość. To Duch Święty rozlał swoje dary: Bożą miłość i pokój, a ja je przyjęłam. To Duch Święty pomaga mi znosić trudy codzienności poprzez zesłane od mego Pana i mego Brata Jezusa Chrystusa łaski. To dzięki tym łaskom, otrzymanym za pośrednictwem Ducha Świętego, mogę jakoś chodzić i stać, widzę, mówię, słyszę. Duch Święty oczyszcza żarem miłości Bożej moje dobre uczucia, wypalając równocześnie złe i rozjaśnia swym światłem panujący we mnie mrok. 

To wszystko jest żywym przykładem Jego działania, którego doświadczam na co dzień. Przed laty, kiedy powstawała w mym parafialnym kościele Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym, wstąpiłam do niej.

Twórczość czytelników, Autorzy tekstów, Najnowsze, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024