Hospicjum i opieka paliatywna znakami nadziei
Współczesne hospicjum nie podejmuje działań natury jedynie medycznej. Ból i cierpienie nie obejmują tylko ciała. Człowiek jest jednością cielesno-psychiczno-duchową i dlatego terminalnie chory potrzebuje wszechstronnego wsparcia.
2014-12-30
Hospicjum jest wspólnotą osób podejmującą opiekę wobec człowieka dotkniętego chorobą, której współczesna medycyna nie potrafi wyleczyć i która zwykle prowadzi do śmierci. Opieka hospicyjna realizowana jest najczęściej w terminalnej, czyli końcowej fazie życia. W Polsce opieką tą obejmowane są zasadniczo osoby cierpiące na chorobę nowotworową.
Chrześcijańskie korzenie
W języku łacińskim słowo hospitium oznacza gościnność. Najbardziej podstawową ideą przyświecającą opiece hospicyjnej jest otwarcie się społeczeństwa na ludzi terminalnie chorych. Myśl ta sięga samych początków chrześcijaństwa. Pierwsi uczniowie Chrystusa mocno przejęli się słowami Pana Jezusa: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25, 35). Ewangeliczny przybysz, obcy, w języku łacińskim hospes, był kimś, kto miał być przyjęty w duchu gościnności (hospitium). Dla świata starożytnego obcymi, odtrąconymi byli m.in. upośledzeni oraz nieuleczalnie chorzy. To właśnie oni potrzebowali otwarcia serca. Wszystkie te przemyślenia były umacniane niezwykle czytelnym przesłaniem, płynącym z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, który okazał wrażliwość serca i kompetentnie wsparł człowieka poszkodowanego (por. Łk 10, 30-37). Wymienione tu ewangeliczne teksty stały się fundamentem pod tworzone przez chrześcijan pierwsze w historii ludzkości zakłady dobroczynne, nazywane w świecie zachodnim hospicjami. Myśl chrześcijańska sprawiła, że społeczeństwa zaczęły się otwierać na za margines.
Pierwsze nowoczesne hospicjum
Do tych najstarszych chrześcijańskich doświadczeń nawiązuje współczesny ruch hospicyjny. Za jego prekursorkę uznaje się Cicely Saunders, która w 1967 roku założyła pod Londynem pierwsze nowoczesne hospicjum: Hospicjum św. Krzysztofa. Ruch hospicyjny zrodził się z pragnienia otwarcia się na ludzi terminalnie chorych i umierających. Ruch ten był także wyrazem sprzeciwu wobec stwierdzenia, że „już nic nie da się zrobić” w sytuacji, gdy pacjent jest nieuleczalnie chory. Okazało się, że w przypadku niepomyślnej diagnozy „można jeszcze wiele zrobić”. I ruch hospicyjny owo „wiele” zaczął realizować.
Medycyna paliatywna
Z ruchu hospicyjnego narodziła się medycyna paliatywna. W swojej nazwie nawiązuje do łacińskiego słowa pallium, czyli płaszcz. W medycynie paliatywnej chodzi o to, by otulić (jak płaszczem) człowieka terminalnie chorego takimi działaniami medycznymi, które złagodzą przede wszystkim ból, ale także inne przykre objawy choroby. Współczesna medycyna paliatywna dysponuje bardzo szerokim wachlarzem środków łagodzących i uśmierzających ból. Stosuje w tym względzie zasadę stopniowości (nazywaną fachowo drabiną analgetyczną). Najpierw podaje tzw. łagodne analgetyki, czyli łagodne środki przeciwbólowe. Jeśli te nie zadziałają, wówczas stosuje silniejsze, aż po użycie najmocniejszych, tzw. silnych opioidów. Środkom analgetycznym towarzyszą bardzo często także inne lekarstwa, których celem jest złagodzenie, czy zneutralizowanie ubocznych skutków preparatów przeciwbólowych. Dzięki rozwojowi medycyny paliatywnej wielu pacjentów, nawet w bardzo zaawansowanej fazie choroby nowotworowej, zachowuje dobrą jakość życia i nieraz potrafi dobrze funkcjonować w społeczeństwie.
Całościowa opieka
Współczesne hospicjum nie podejmuje działań natury jedynie medycznej. Ból i cierpienie nie obejmują tylko ciała. Człowiek jest jednością cielesno-psychiczno-duchową i dlatego terminalnie chory potrzebuje wszechstronnego wsparcia. Mówi się zatem nie tylko o medycynie paliatywnej, ale i o opiece paliatywnej. Opieka ta pragnie całościowo umocnić człowieka chorego.
W psychice ciężko chorego rodzi się wiele negatywnych emocji oraz uczuć. Pojawia się przede wszystkim lęk. Jest to lęk przed cierpieniem, bólem, przed negatywnymi skutkami rozwoju nowotworu, np. przed zaduszeniem, przed trwałą niepełnosprawnością; pojawia się lęk przed samym umieraniem i śmiercią. Czasem w psychice człowieka narasta uczucie gniewu i buntu, a czasem – ogarnia chorego przygnębienie i rozpacz. W tym kontekście opieka paliatywna stara się nieść wsparcie psychologiczne.
Okazuje się, że wobec terminalnej choroby nie tylko sam chory doświadcza negatywnych emocji. Cierpi także rodzina, która czuje się bezradna i zagubiona. Bliscy także potrzebują zarówno psychicznego umocnienia, jak i rzeczowej wiedzy na temat samej choroby i form pielęgnacji. Założeniem opieki paliatywnej jest takie wsparcie rodziny, aby potrafiła współpracować ze specjalistami, podejmując na przykład część zadań pielęgnacyjnych. Niejednokrotnie wsparcie wobec rodziny przedłuża się także na czas żałoby. Dziś bowiem wielu ludzi nie potrafi poradzić sobie psychicznie po stracie bliskiej osoby. Potrzebują pomocy profesjonalistów.
Ból duszy
We wnętrzu człowieka rodzą się nie tylko cierpienia natury psychicznej. Świadomość zbliżającej się śmierci sprawia, że bardzo wyraźnie objawia się ból duchowy. Człowiek jako jedyne spośród stworzeń stawia pytanie o sens cierpienia: „Dlaczego cierpię, dlaczego umieram, dlaczego mnie to spotkało?”. Są to pytania natury egzystencjalnej. Na sali uniwersyteckiej czy też w książkach filozoficznych mają one charakter teoretyczny, jednak w życiu człowieka terminalnie chorego i umierającego nabierają znaczenia wręcz praktycznego. Dlatego tak ważne staje się towarzyszenie duchowe. Nie tyle chodzi w nim o to, by dawać gotowe odpowiedzi na trudne pytania, ile raczej o to, by poprzez cierpliwą i wrażliwą obecność towarzyszyć choremu na ostatnim etapie ziemskiej pielgrzymki. W ramach towarzyszenia duchowego szczególnie ważne są rozmowy o Bogu, o Chrystusie, który jest życiem i zmartwychwstaniem, o chrześcijańskiej nadziei.
Modlitwa i sakramenty
W duchowym towarzyszeniu szczególnie istotną rolę odgrywa modlitwa: czy to modlitwa za chorego czy też modlitwa wraz z nim. Modlitwa taka staje się dla niego źródłem duchowego umocnienia oraz prowadzi do pogłębienia przyjaźni z Jezusem. Miejscem najgłębszego spotkania z Chrystusem są sakramenty święte. Spośród siedmiu, trzy mają dla chorego szczególne znaczenie: spowiedź, namaszczenie chorych oraz Eucharystia. Wobec faktu zbliżania się śmierci spowiedź ma niezwykłą moc i wartość. To w niej dokonuje się pojednanie z Bogiem i z bliźnimi. Jest to szczególnie ważne wtedy, gdy terminalnie chory ma świadomość uczynionego zła, czy też wyrządzonych krzywd. Czasem wręcz w końcowej fazie życia rodzi się w nim przekonanie o jego zmarnowaniu. Sakramentalne pojednanie z Bogiem i bliźnimi może zatem stać się wyrazistym znakiem nadziei. Z tego względu nie należy przesuwać spowiedzi na zbyt późny okres. Namaszczenie chorych jest z kolei tym sakramentem, który w poważnej chorobie poprzez spotkanie z Chrystusem zmartwychwstałym daje szczególne umocnienie duchowe, a czasem przynosi także ulgę ciału. Najpełniejszym zaś spotkaniem z Chrystusem w kontekście zbliżającej się śmierci pozostaje zawsze Eucharystia. Chory może przyjąć Komunię udzielaną w hospicjum, w szpitalu, czy w domu. Może też (jeśli pozwalają siły) uczestniczyć we Mszy odprawianej czy to w kaplicy hospicyjnej czy też przy jego łóżku. Tradycja Kościoła zawsze podkreślała znaczenie Komunii przyjętej bezpośrednio przed śmiercią. Komunia taka staje się wiatykiem, czyli pokarmem na drogę do Wieczności.
Formy opieki
Na początku powiedziano, że hospicjum jest wspólnotą osób. Teraz warto pokazać, iż funkcjonuje ono w różnych formach instytucjonalnych. Najważniejszą jest opieka domowa. Stwierdzenie to może wręcz rodzić pewne zdziwienie. Jednak prawdą jest, że szczególnie ważną ideą hospicjum jest to, by człowiek przeżywał ostatni etap swego życia w domu, wśród swoich bliskich, wśród przedmiotów, obrazów i mebli swojego mieszkania. Zespół opieki paliatywnej (lekarz, pielęgniarka, kapelan, psycholog) przychodzą do domu chorego i wdrażają program wsparcia, angażując w opiekę rodzinę i bliskich. Pobyt stały w oddziale opieki paliatywnej, czy też w wolnostojącym hospicjum, potrzebny jest tylko w tych przypadkach, gdy stan chorego jest na tyle poważny, że opieka domowa nie wystarcza. Pośrednią formę stanowi opieka dzienna, w ramach której na kilka godzin w ciągu dnia (na przykład w celach terapeutycznych bądź dla odciążenia rodziny) chory przebywa w hospicjum stacjonarnym. Prawdę o szczególnej wartości opieki domowej należy we współczesnym społeczeństwie stale przypominać i podkreślać. Istnieje bowiem mocno rozpowszechnione fałszywe przekonanie, że chory powinien odejść albo w szpitalu albo w hospicjum. Czasem u podstaw tego nastawienia leży dobra intencja: wydaje się mianowicie, że profesjonaliści pomogą lepiej niż rodzina. Trzeba wówczas wskazywać na niezwykły potencjał rodziny, który wsparty zaangażowaniem profesjonalistów, może przyczynić się do zapewnienia szczególnego poczucia bezpieczeństwa choremu oraz do jego godnego odchodzenia. Czasem niestety pragnienie oddania chorego do hospicjum może być wyrazem chęci pozbycia się go przez rodzinę oraz oddalenia od siebie problemu umierania.
W każdej z wymienionych tutaj form opieki szczególną rolę odgrywają wolontariusze, którzy poprzez swoją bezinteresowną obecność przy chorym mogą realizować istotną część towarzyszenia duchowego, a także ich działania mogą stanowić odciążenie dla zmęczonej opieką rodziny.
Wrażliwość moralna
Opieka paliatywna podejmuje troskę o człowieka znajdującego się często na granicy życia i śmierci. Dlatego też wszyscy posługujący w hospicjum winni charakteryzować się niezwykłą wrażliwością moralną. Jest ona potrzebna przy podejmowaniu różnego typu decyzji dotyczących kształtu opieki. Podstawą wszelkich decyzji jest prawda o godności człowieka, o świętości życia oraz o nieuchronności śmierci. Dlatego też w hospicjum nie dokonuje się eutanazji, czyli nie zabija się człowieka, by skrócić mu cierpienia. Z drugiej strony nie stosuje się agresywnej terapii, przedłużającej proces umierania i nie pozwalającej pacjentowi godnie i spokojnie odejść. Oczywiście do końca życia stosuje się opiekę zwyczajną, polegającą na odżywianiu, łagodzeniu bólu, pielęgnacji oraz towarzyszeniu duchowemu. Hospicjum ma świadomość, że jeśli ktoś prosi o eutanazję, to tak naprawdę woła o pomoc. Opieka paliatywna przychodząc ze wszechstronną pomocą wobec terminalnie chorych, staje się zatem barierą dla pokusy eutanazji oraz stanowi znak nadziei dla chorych.
Znak nadziei dla społeczeństwa
Hospicjum, realizując opiekę wobec terminalnie chorych i ich rodzin, jawi się jako bardzo czytelny znak nadziei dla całego społeczeństwa. Poprzez swoją profesjonalną działalność niesie przesłanie, że umieranie jest ważną cząstką ludzkiego życia, że nie należy śmierci, a przede wszystkim ludzi umierających spychać na margines społeczeństwa. Hospicja starają się tę filozofię propagować w swoich środowiskach. Czynią to przez różnego rodzaju społeczne akcje. Jedną z nich są tzw. pola nadziei. Polega ona na sadzeniu żonkili. Kwiat ten poprzez swoją subtelność, barwę i zapach uświadamia wyższe cele istnienia, choć sam naznaczony jest kruchością i ulotnością. W ten sposób żonkil staje się symbolem nadziei, rozumianej jako triumf poświęcenia nad egoizmem, miłości nad śmiercią. Można zatem powiedzieć, że symbolicznie stanowi kwintesencję idei hospicyjnej.
Zobacz całą zawartość numeru ►