Waleczna i nieustraszona
Przyszedł czas, że cechy naszej bohaterki, takie jak: niezłomność charakteru, upór w dążeniu do celu, hart ducha, wytrwałość i pracowitość pomogły także i jej samej stoczyć walkę o powrót do zdrowia po wypadku, któremu uległa. Któregoś dnia, gdy zmierzała na wizytę do swej podopiecznej, spadł na nią z siódmego piętra samobójca.
2015-01-13
Często w tragediach, które przyniosło nam życie staramy się doszukiwać jakiegoś sensu, trudno jest nam pogodzić się i przyjąć do wiadomości pewne fakty, które zmieniają nasze życie, czyniąc je niekiedy diametralnie innym od wcześniejszego. Wstęp ten jest nawiązaniem do bolesnej, niesprawiedliwej i – jak się może wydawać - nieprawdopodobnej historii Beaty Jałochy - fizykoterapeutki, której powołaniem było niesienie pomocy chorym ludziom. W swojej pracy była niezmiernie oddana, pełna poświęcenia i zaangażowana w dawaniu chorym nadziei, że dzięki systematycznym ćwiczeniom i wierze we własne możliwości, pewnego dnia na powrót będą zdrowi i samodzielni. Dla Beaty każdy pacjent było nowym wyzwaniem i starała się czynić wszystko, by jego walka z chorobą przyniosła oczekiwane efekty.
Przyszedł czas, że cechy naszej bohaterki, takie jak: niezłomność charakteru, upór w dążeniu do celu, hart ducha, wytrwałość i pracowitość pomogły także i jej samej stoczyć walkę o powrót do zdrowia po wypadku, któremu uległa. Któregoś dnia, gdy zmierzała na wizytę do swej podopiecznej, spadł na nią z siódmego piętra samobójca. W wyniku tego upadku doznała poważnego w skutkach urazu kręgosłupa z przerwaniem rdzenia, jak również krwotoku wewnętrznego i zmiażdżenia kończyn.
Pani Beata okazała się na szczęście osobą o mocnej konstrukcji psychicznej i nie załamała się, choć jej życie tak raptownie i niespodziewanie się zmieniło. Szybko uporała się z negatywnymi emocjami i podjęła intensywną walkę o jak najszybszy powrót do zdrowia i sprawności. Okazało się, że w tej niestrudzonej potyczce nie jest sama; towarzyszą jej bliscy sercu ludzie, przyjaciele i pacjenci, dla których to ona była dotąd prawdziwą opoką. W Krakowie skąd pochodzi, na Akademii Wychowania Fizycznego poddaje się ćwiczeniom z udziałem egzoszkieletu, który jest rodzajem pionizatora, dzięki któremu pacjent ma uczucie, że sam sięporusza. Ponadto intensywnie ćwiczy mięśnie rąk i nóg.
Choć życie Beatki uległo zmianie, jej waleczność pozostała niezmienna i nie pozwala jej stać w miejscu. Ma już skonkretyzowane plany na przyszłość, które dzięki pomocy dobrych ludzi będzie starała się sukcesywnie realizować. Nadal potrzebuje pomocy, lecz już coraz rzadziej o nią prosi. Postępy, jakie poczyniła w tak krótkim czasie bardzo wszystkich zaskakują. Widać, że jej niezłomność i ciężka, codzienna praca przynoszą widoczne efekty, podobnie jak zaangażowanie wielu kochających osób.
Życzę Pani Beacie zdrowia i głęboko wierzę, że uda jej się sporo osiągnąć i tym samym utorować ścieżkę, prowadzącą ku pełnemu wyzdrowieniu! Jest prawdziwą bohaterką, pokonuje bariery i ofiarowuje chorym niegasnącą nadzieją, że warto walczyć i nigdy się nie poddawać!