Prosić czy nie prosić
U niektórych osób pojawia się wątpliwość: jak ja, człowiek chory, niepełnosprawny mogę komuś pomóc? Prostą odpowiedź na takie pytanie dał papież Jan XXIII, mówiąc: „Nikt nie może powiedzieć, że nic nie ma do dania drugiemu. Każdy z nas ma chociażby jeden talent, którego inny człowiek nie posiada”.
2015-02-13
Każdy z nas może pewnego dnia znaleźć się w sytuacji, w której nie będzie wiedział jak się zachować, jak postąpić, gdzie i do kogo zwrócić się ze swoim problemem, komu powiedzieć o tym, że potrzebuje pomocy. Prawdą jest, że nie każdy człowiek potrafi wyartykułować prośbę o pomoc, bo nie dla każdego jest to oczywiste, bo dla wielu osób jest to krępujące. Bardzo często wyrażenie tej potrzeby wiąże się dla nich z obawą napotkania odmowy (niekiedy wyrażonej w nieprzyjemny, niegrzeczny sposób), lub co gorsze: z obawą wyśmiania czy drwin.
Często człowiek potrzebujący pomocy, obawia się tego, ponieważ myśli, że ujawni wówczas swoją słabość, że stanie się obciążeniem dla innych, że ktoś pomyśli, iż jest życiowym nieudacznikiem. Uważa, że inni ludzie są lepsi, bardziej zaradni i niejednokrotnie – obwiniając siebie z nieumiejętność załatwiania, lub zrobienia czegoś, jednocześnie odczuwa wstyd przed zwróceniem się o pomoc, informację, jakąś przysługę. Człowiek ten wstydzi się ujawnić swe potrzeby, będąc przekonanym, że tylko on niczego nie potrafi, tylko on nie daje sobie rady z tak prostymi sprawami.
Bywa to jeszcze trudniejsze dla ludzi, który mają kłopoty ze stanem zdrowia, lub dla osób niepełnosprawnych; dla nich ujawnienie światu swych bolączek, o których oni sami nie są w stanie zapomnieć, w niesprzyjających okolicznościach jest po prostu niemożliwe.
Warto byśmy zastanowili się wszyscy nad odpowiedzią, co sprawia, że proszenie o pomoc bywa dla nas takie trudne?
Może dzieje się tak dlatego, że takiej próbie, zwykle towarzyszą sprzeczne uczucia: z jednej strony oczekiwanie pozytywnej odpowiedzi na swoją potrzebę, a z drugiej strony obawa odmowy, która może wzbudzić rozczarowanie, a niekiedy nawet irytację.
Czasami człowiek potrzebujący pomocy popełnia błąd oczekując, że to inni domyślą się, zauważą jego potrzeby. Mysli nieraz: „Jeżeli mnie kochają , jeżeli lubią mnie, to sami domyślą się, zauważą, że potrzebna jest mi jest pomoc”. A przecież takie oczekiwanie jest nieracjonalne. Zamiast wikłać się w myślowe „gierki” typu: „dlaczego nie domyślisz się tego, że potrzebuję pomocy?”, „Jeżeli uznasz, że pomoc jest mi potrzebna, to mi jej udzielisz”, albo też: „Widać, nie zasługuję na pomoc, skoro nikt mi jej nie udziela”, lepiej zdobyć się na odwagę i powiedzieć szczerze, „od serca”, czego potrzebuję. To taka typowa spirala błędów, która może spowodować nieporozumienia, konflikty i gniew. Najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest otwarte przyznanie, że np. „ta sytuacja mnie przerasta”, „ jest to dla mnie za trudne”, „nie potrafię dać sobie z tym rady”, z równoczesna prośbą o pomoc. Najważniejsze, aby o pomoc zwracać się z szacunkiem, wyjaśniając krótko i zwięźle, dlaczego jest to dla mnie takie ważne. Prosząc o udzielenie pomocy, należy wziąć pod uwagę nie tylko zgodę na nią, ale także ewentualną odmowę jej udzielenia.
Zwracanie się o pomoc doskonale ilustruje życiowa prawda mówiąca o tym, że ludzie są od siebie zależni, bo dając – otrzymujemy, pomagając, sami możemy otrzymać, a dobro, które dajemy - wraca do nas, jak mawiał ks. Jerzy Popiełuszko.
Tak więc pamiętajmy, że przychodzenie innym z pomocą zawsze jest opłacalne, zaś szukanie pomocy to nie oznaka słabości. Kiedy pomagamy innym, możemy z większą pewnością spodziewać się, że nam również ktoś pomoże, kiedy będziemy tego potrzebowali. Jest to takie proste, ale u niektórych osób pojawia się wątpliwość: jak ja, człowiek chory, niepełnosprawny mogę komuś pomóc? Prostą odpowiedź na takie pytanie dał papież Jan XXIII, mówiąc: „Nikt nie może powiedzieć, że nic nie ma do dania drugiemu. Każdy z nas ma chociażby jeden talent, którego inny człowiek nie posiada”.