Walcząca lekarka z Antarktydy

Kiedy wydawało się, że zahartowana w bojach panią doktor już nic złego nie spotka, w marcu 1999 roku wyczuła guz w swojej piersi. Początkowo sądziła, że ma do czynienia z niegroźną torbielą, którą w przeszłości miała kilkakrotnie, lecz zaniepokoił ją fakt, że guz nie znika.

Dr Jerri Nielsen

zdjęcie: www.wikipedia.org

2015-03-18

Pragnę opowiedzieć dziś wzruszającą historię życia pochodzącej z Ameryki doktor Jerri Nielsen. Historia ta jest tym bardziej ciekawa i zajmująca, ponieważ rozgrywa się na Antarktydzie. W ten skuty lodem i wymagający dużej kondycji fizycznej i odporności psychicznej zakątek świata doktor Jerry Nielsen, której specjalizacją była medycyna ratunkowa, przyjechała w roku 1988. Swą szybką decyzję o wyjeździe podjęła na skutek przykrych osobistych przeżyć. Będąc ofiarą przemocy domowej ze strony męża, szukała miejsca, gdzie będzie mogła odzyskać spokój, wyjść z depresji i na nowo odbudować swój świat. Jednocześnie poprzez pracę w tamtejszym szpitalu mogła nadal najlepiej jak to możliwe, pełnić swą powinność lekarza i nieść pomoc wszystkim jej potrzebującym.

Będąc już na miejscu szybko poznała trudy życia na Antarktydzie, a jako jedna z członków małej społeczności ludzkiej musiała wykazać się dużym samozaparciem, cierpliwością i umiejętnością pójścia na kompromis, by omijać konflikty, o które nietrudno, kiedy człowiek na co dzień obcuje z ludźmi o różnych charakterach i temperamentach. By nie popaść w rutynę dnia codziennego, przegonić smutek i zobojętnienie, w stacji badawczej zawsze pamiętano o imieninach i urodzinach wszystkich członków załogi i czyniono wiele przygotowań, by te dni wyróżnić i miło spędzić.

Kiedy wydawało się, że zahartowana w bojach panią doktor już nic złego nie spotka, w marcu 1999 roku wyczuła guz w swojej piersi. Początkowo sądziła, że ma do czynienia z niegroźną torbielą, którą w przeszłości miała kilkakrotnie, lecz zaniepokoił ją fakt, że guz nie znika. Odczekała jeszcze kilka tygodni, ale w końcu, aby rozwiać swe obawy, musiała poddać się biopsji. Jej samej  trudno byłoby to zrobić, więc zwróciła się o pomoc do Waltera Fischela, który był spawaczem w stacji badawczej, a przed dwunastoma laty odbył kurs sanitarny i praktykę u weterynarza. Fischelowi, zanim przystąpił do wykonania biopsji, za obiekt ćwiczebny posłużył ziemniak. Kiedy oznajmił swą gotowość do zabiegu, połączono go z pomocą internetu z Kathy Miller – doktorem onkologii z Indiana University, która na bieżąco udzielała mu wskazówek. Po udanym zabiegu,  komórki wraz z obrazem mikroskopowym trafiły do laboratorium w Waszyngtonie, gdzie tamtejsi patomorfolodzy oznajmili druzgocącą wiadomość o istnieniu raka.

Doktor Jerry Nielsen powinna niezwłocznie rozpocząć terapię, lecz nie mogła wyjechać, gdyż w tym czasie Antarktyda znajdowała się w okowach skutej lodem zimy. W sukurs pospieszyły wojska, które umocowawszy na spadochronach potrzebne leki  chemioterapeutyczne i sprzęt biopsyjny zrzuciły je na teren stacji badawczej. Przez kilka miesięcy dzielna lekarka samodzielnie aplikowała sobie leki, pozostając – dzięki internetowi – cały czas w kontakcie z onkologami. W tym czasie wykonała też powtórną biopsję. Nie miała już żadnych wątpliwości, że jest poważnie chora. Była osłabiona i nie uniknęła również zakażenia. Dopiero z nastaniem połowy października przy temperaturze powietrza -58 stopni Celsjusza samolot LC-130 Herkules mógł bezpiecznie wylądować na Antarktydzie i zabrać dr Jerry Nielsen do Indianapolis, gdzie czekało na nią miejsce w szpitalu. Kompleksowa diagnostyka na szczęście nie wykazała nowych ognisk choroby w mózgu czy innych organach. Na miejscu chorą poddano mastektomii (usunięto jej całą pierś) a jej stan uległ znacznej poprawie.

Jerry Nielsen napisała książkę, która na rynku polskim ukazała się pod tytułem „I będę żyć”'.  Rok 2001 był dla doktor Jerry Nielsen pomyślny, gdyż odwzajemniając uczucie wstąpiła w związek małżeński z Tomem Fitzgeraldem. Choć choroba ponownie zaatakowała, starała się nadal cieszyć życiem, wiele podróżując. Na drodze jej wojaży była także Polska. Mimo, że pani doktor Jerry Nielsen nie udało się wygrać z chorobą, a czerwiec 2009 roku stał się jej ostatnim miesiącem tu na ziemi, do końca byla bardzo dzielną, odważną i wspaniałą kobietą, matką, lekarzem i przyjacielem, a ci, którzy ją znali, zachowali o niej jak najlepsze wspomnienia.

Twórczość czytelników, Autorzy tekstów, Najnowsze, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024