By nie był to czas stracony
Bardzo ważnym przesłaniem tego miejsca jest to, by dobrze wykorzystać wspólny rodzinny czas, tak by spotkania chorego z najbliższymi były skoncentrowane na jego dobru z jak największym uwzględnieniem jego pragnień, decyzji i oczekiwań.
2016-03-11
''(…) To prawda, że tamten chłopak, któremu podkopałem wiarę w cud, długo był na mnie wściekły, ale po naszej rozmowie on i jego brat prawie wskoczyli mamie do łóżka. Dotarło do nich, że za chwilę może być już za późno, żeby przytulić się do mamy, poczuć jej zapach i ciepło (…)''.
Osoby przewlekle chore i ciepiące, a obok nich niosący im pomoc, dobre słowo i pokrzepienie ksiądz Jan Kaczkowski. Założone przez Niego puckie hospicjum jest taką przystanią, gdzie wszyscy potrzebujący otoczeni są profesjonalną opieką, mogą uwolnić się od zniewalającego bólu i poczuć rodzinną atmosferę. Cały budynek był tak zaprojektowany by w jak najmniejszym stopniu przypominał szpital, a budził u pacjentów jedynie ciepłe skojarzenia z domem. Dom tworzą ludzie, a tutejszy personel jest tak dobrany, że potrafi z sobą dobrze współpracować co niewątpliwie przekłada się na odczuwalną lepszą jakość życia również obejmującą sferę duchową podopiecznych. W miejscu tym każdego chorego traktuje się indywidualnie, słucha się co ma do powiedzenia, bierze się pod uwagę jego przyzwyczajenia, spełnia jego prośby i pragnienia nawet te wydawałoby się wygórowane. Próbuje się tak organizować działania by chory czuł się dostatecznie swobodnie i jego czas nie był odmierzany jedynie porą posiłków, podawania leków oraz snu, lecz przebiegał zgodnie z jego potrzebami i możliwościami zdrowotnymi, na przykład wyjścia na taras; zainteresowaniami - by poczytać lekturę w holu-bawialni w towarzystwie uroczego wyróżniającego się soczystością barw kanarka czy spotkać się z innymi pacjentami, by przy herbacie lub kawie móc porozmawiać, powspominać i pomarzyć. Bardzo ważnym przesłaniem tego miejsca jest to, by dobrze wykorzystać wspólny rodzinny czas, tak by spotkania chorego z najbliższymi były skoncentrowane na jego dobru z jak największym uwzględnieniem jego pragnień, decyzji i oczekiwań. By nie był to czas stracony i pobieżnie potraktowany, lecz zgodny z wartościami, które w swym bagażu niesie serce: miłością, troską i byciu razem!
Drogi i Szanowny Czytelniku, opowieść, którą niesie z sobą książka ''Szału nie ma, jest rak'' ukazanej dzięki Towarzystwu ''Więź'' przy ulicy Trębackiej 3 w Warszawie, będąca rozmową pomiędzy księdzem Janem Kaczkowskim i panią Katarzyną Jabłońską jest historią o tej smutniejszej stronie życia w której palecie barw przeważa szarość, często usilne trzymanie się nadziei poparte nie zgodą na kierunek toczonych się spraw, które nie zawsze da się odwrócić, spowolnić, przechytrzyć, lecz stanowi ona ważne przypomnienie by nie odkładać na później miłości do drugiego człowieka!
Pozdrawia miłośniczka książek!
Dorota Suder