Chorzy piszą do nas - 3/2016
2016-04-01
Droga Redakcjo, pragnę podzielić się z czytelnikami pewną ważną dla mnie historią.
W Wielkim Poście ubiegłego roku zmarła moja siostra Anna Konarska, zaś cztery lata temu moja mama, która od wielu lat wymagała opieki i była pogodzona z tym, iż nadchodzi jej kres życia na ziemi. Moja śp. siostra Anna cierpiała na wiele dolegliwości, czasem zgłaszała się do lekarza, czasem próbowała pomóc sobie sama. Choć dolegliwości stopniowo narastały, siostra nigdy się nad sobą nie rozczulała.
Jednak w grudniu 2014 roku dolegliwości były na tyle groźne, że siostra została zabrana do szpitala i tam okazało się, że jest śmiertelnie chora. Podczas pobytu na specjalistycznym oddziale moja siostra straciła przytomność, a nam przekazano wiadomość, że jej stan jest agonalny. Poza wykonaniem kilku zabiegów pielęgnacyjnych, poza zwykłą obecnością, nie potrafiłam jej pomóc. Siedząc przy jej łóżku, przypomniałam sobie, że jak tylko o wszystkim się dowiedziałam, będąc jeszcze kilkaset kilometrów od szpitala, prosiłam panie pielęgniarki o wezwanie kapłana, by udzielił siostrze sakramentu namaszczenia chorych. Ponieważ okazało się, że ksiądz nie został poproszony, natychmiast nawiązałam z nim kontakt i poprosiłam o sakrament dla siostry. Nieprzytomnej siostrze został udzielony sakrament namaszczenia chorych.
W drugiej dobie po udzieleniu sakramentu pani doktor poinformowała mnie, że wyniki siostry są lepsze, a po następnych kilku godzinach chora zaczęła odzyskiwać przytomność, rozpoznała swoje dzieci, rozmawiała. W sposobie leczenia nic się nie zmieniło, bo siostra była pod opieką tych samych lekarzy od kilkunastu dni.
Pragnę złożyć świadectwo, że moja siostra odzyskała przytomność po przyjęciu sakramentu namaszczenia chorych. Głęboko wierzę, że pomogła jej właśnie łaska sakramentalna. Dzięki temu mogliśmy zabrać ją do domu. Był czas na spokojne pożegnanie się z odchodzącą siostrą.
W domu, zgodnie z jej życzeniem zaopiekowali się nią synowie. 26 marca 2015 roku moja siostra spokojnie odeszła do Wieczności, a w Wielkim Tygodniu została pochowana. Jako rodzina jesteśmy ogromnie wdzięczni Panu Bogu za to, że siostra mogła wrócić ze szpitala do domu i że dzięki łasce sakramentu namaszczenia chorych była z nami jeszcze przez 20 dni.
ELŻBIETA GODLEWSKA-ZEUSCHNEROWA
Zobacz całą zawartość numeru ►