Supermenka ma dziś dyżur
Pielęgniarki same nie mają wsparcia psychologicznego, a często muszą dawać je pacjentom. Chorzy o zdrowie pytają lekarza, ale porad chcą od pielęgniarki. To jej się zwierzają. Od niej oczekują pomocy – tej psychologicznej i tej medycznej.
2016-05-12
Statystyki są nieubłagane. W Polsce na 1000 pacjentów przypada zaledwie 5 pielęgniarek. Do 2035 roku sytuacja ta ma się jeszcze pogorszyć, bo – według szacunków – na 1000 pacjentów będą wówczas przypadały już tylko 3 pielęgniarki.
Co jest faktyczną przyczyną takiego stanu rzeczy? Zbyt mały prestiż społeczny zawodu, niskie wynagrodzenie, praca zmianowa również w niedziele i święta, a może fakt, że ideę pomagania i dobroczynności dawno włożono już między XIX-wieczne narracje o tym, że chorym poświęcają się jedynie – za przeproszeniem – stare panny? Pewnie wszystko po trochu.
Ale nie na statystykach i niepokojących prognozach na przyszłość chcę się skupiać. Dużo bardziej zależy mi na tym, aby docenić wciąż istniejące liczne zastępy pielęgniarek, które mimo ewidentnych trudności, mężnie stają przy łóżkach swoich chorych i ani myślą odchodzić z zawodu. Rzetelnie pracują, dokształcają się, są kompetentne, ambitne i wrażliwe. Wciąż jest ich całkiem sporo.
Wiedza w cenie
Kto wybiera zawód pielęgniarki musi mieć świadomość, że chęć jak najlepszego służenia osobom chorym, zobowiązuje do stałego zdobywania koniecznej wiedzy i rozwijania różnorodnych umiejętności. W obecnej rzeczywistości jest to zobowiązanie na całe zawodowe życie – wiedza bowiem rozwija się bardzo szybko. A przecież odpowiedzialność za zdobywanie coraz to nowej wiedzy przez medyków jest niejako podwójna, ponieważ jej brak wiąże się już nie tylko z niemożnością udzielenia choremu właściwej pomocy, ale często także z niebezpieczeństwem wyrządzenia mu nieodwracalnej krzywdy.
Potrzeby i oczekiwania pacjentów różnią się w zależności od ich stanu i rodzaju choroby. Innymi umiejętnościami musi więc dysponować pielęgniarka na oddziale ortopedii, a innymi ta, która pielęgnuje pacjentów onkologicznych.
Dlatego warto uświadomić sobie, że praca pielęgniarek na różnych oddziałach szpitalnych nie wygląda tak samo. Każdy oddział rządzi się swoimi prawami, a przebywający na nim chorzy, potrzebują innej pomocy i pielęgnacji. Stąd tak ważną kwestią pozostaje dokształcanie się personelu pielęgniarskiego i zdobywanie przez niego specjalistycznych kwalifikacji.
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 29 października 2003 roku w sprawie wykazu dziedzin pielęgniarstwa oraz dziedzin stosowanych w ochronie zdrowia, pielęgniarki mają możliwość zdobycia specjalizacji zawodowej w ponad dwudziestu gałęziach medycznych. Mogą to być na przykład: geriatria, kardiologia, anestezjologia, neonatologia, neurologia czy onkologia. W praktyce oznacza to, że pielęgniarka chcąca wyspecjalizować się w konkretnej gałęzi medycznej, musi odbyć kurs trwający od 18 do 24 miesięcy, który każdorazowo kończy się egzaminem państwowym.
Bezsprzecznie pielęgniarstwo jest dzisiaj odrębną dziedziną medyczną o specyficznym zakresie wiedzy i praktyki. W ostatnich latach system kształcenia pielęgniarek uległ radykalnym zmianom. Coraz skuteczniej gwarantuje on obecność na rynku pracy takich pielęgniarek, które są przygotowane do podejmowania samodzielnych decyzji dotyczących leczenia pacjentów. Oczywiście nie oznacza to, że pielęgniarka wchodzi wówczas w zakres kompetencji lekarza i wyręcza go w jego obowiązkach, ale dzięki swoim dużym umiejętnościom może z profesjonalizmem i pewnością siebie, czynnie uczestniczyć w diagnozowaniu i leczeniu chorych. Na uznanie zasługują więc te pielęgniarki, które mimo kiepskich wynagrodzeń stale podnoszą swoje zawodowe umiejętności. Nawet jeśli nie potrafimy docenić tego teraz, z pewnością docenimy to wówczas, gdy w sytuacji choroby, jedna z nich stanie przy naszym szpitalnym łóżku.
Zawód zaufania społecznego
W styczniu 2006 roku oraz 10 lat później – w styczniu 2016 roku – przeprowadzono wśród Polaków bardzo ciekawe badania. Zapytano ich, która z grup zawodowych wzbudza ich największe zaufanie oraz przedstawicieli jakich profesji uznają za najbardziej uczciwych i rzetelnie pracujących. Okazało się, że grupą zawodową cieszącą się największym zaufaniem społecznym były i są niezmiennie pielęgniarki. W 2006 roku wskazało na nie aż 60% badanych, a w 2016 roku 59%. Daleko za nimi wymieniano nauczycieli, naukowców, lekarzy, prawników, dziennikarzy, policjantów i urzędników. Stawkę – 10 lat temu jak i obecnie – zamykają politycy i parlamentarzyści. I chociaż pielęgniarki na przestrzeni ostatnich 10 lat – jak wskazują badania – również zanotowały 1% spadek poparcia, to jest to spadek najniższy wśród wszystkich grup zawodowych. Dla porównania: naukowcy – 13% spadek zaufania, dziennikarze – spadek o 29%, policjanci – spadek o 13%, urzędnicy – spadek o 5%, nauczyciele – spadek o 3%, politycy i parlamentarzyści – spadek o 10%.
Jak widać, pielęgniarki od lat cieszą się najwyższym wskaźnikiem zaufania społecznego. Inną kwestią pozostaje oczywiście pytanie, czy one same mają poczucie, że ich zawód jest potrzebny i doceniany – słowem: prestiżowy...
Praca w systemie 3-12-45
Warto zapamiętać ten prosty schemat: 3 pielęgniarki na zmianie, 12-godzinnny dyżur, 45 pacjentów na oddziale. Tak często wygląda dzień (albo noc) pracy w szpitalu.
Praca pielęgniarki to nie tylko – jak być może niektórym się wydaje – roznoszenie tabletek. To nieraz ciężka fizyczna harówka.
Tak przebieg swojego rutynowego dyżuru opisuje jedna z moich znajomych pielęgniarek: „Zaczynam o godzinie 7.00. Od razu idziemy we dwie, z koleżanką, aby wszystkim leżącym pacjentom zmienić pościel i pomóc w porannej toalecie. Mamy około 45 minut na 15 osób, średnio 3 minuty na pacjenta – na umycie całego ciała, zmianę opatrunków, prześcielenie łóżka, podanie zleconych przez lekarza leków, udzielenie odpowiedzi na pytania, czasem pomoc w karmieniu. Potem, co dwie godziny, zmieniam pozycję kilkunastu pacjentów, z których wielu jest unieruchomionych i waży ponad 100 kilogramów. Mam z tego powodu spore problemy z kręgosłupem. Oczywiście są jeszcze kroplówki, wkłucia, sondy, stomie i cewniki. Wszystko to musi być stale monitorowane i utrzymywane w nienagannej czystości. Kiedy o godzinie 19.00 przychodzi zmiana, ja zwykle dopiero wtedy mam czas, aby usiąść do medycznej dokumentacji i uzupełnić zaległości z całego dnia. Nawet już mój synek zaczął nazywać mnie supermenką”.
Robią swoje
Zawód pielęgniarki należy niewątpliwie do tych najbardziej narażonych na działanie specyficznego stresu, którego źródłem jest odpowiedzialność za zdrowie i życie drugiego człowieka. Pielęgniarka styka się bezpośrednio z problemami pacjentów, które są natury nie tylko zdrowotnej, ale często psychologicznej i społecznej. Funkcjonuje ona w warunkach dużego napięcia, które nieraz utrzymuje się przez długi czas. Jest świadkiem ludzkiego cierpienia i śmierci, często przekazuje choremu i jego rodzinie niepomyślne wiadomości na temat diagnozy. Jednocześnie człowiek chory oczekuje od pielęgniarki wysokiej sprawności i efektywności działania oraz pełnego zaangażowania i skoncentrowania się na jego osobie.
Pielęgniarki same nie mają wsparcia psychologicznego, a często muszą dawać je pacjentom. Chorzy o zdrowie pytają lekarza, ale porad chcą od pielęgniarki. To jej się zwierzają. Od niej oczekują pomocy – tej psychologicznej i tej medycznej.
Zatem specyfika i warunki pracy w zawodzie pielęgniarki wymagają od niej dużej odporności fizycznej i psychicznej. Musi ona posiadać zdolność radzenia sobie w bardzo wielu sytuacjach, często nieprzewidywalnych i niebezpiecznych. Oczekuje się od niej, że z jednej strony będzie wysoko wykwalifikowanym i profesjonalnym medykiem, a z drugiej – ciepłą, serdeczną, delikatną, wrażliwą i pełną zrozumienia powierniczką tajemnic i trosk pacjentów.
Czy aby jedno nie wyklucza drugiego? Kalkulując na chłodno, pewnie należałoby odpowiedzieć, że owszem, wyklucza. Że nie można być siostrą miłosierdzia i profesjonalistką w jednej osobie. Że albo będzie się chorym faktycznie pomagać w wymiarze medycznym, albo tylko będzie się ich głaskać po głowie i pocieszać.
Na szczęście wiele pielęgniarek swoją postawą i pracą skutecznie zadaje kłam tym chłodnym kalkulacjom. Codziennie, wytrwale i z wielkim wyczuciem, stają przy łóżkach osób chorych bez narzekania. Konsekwentnie reagują na jeszcze jeden dzwonek pacjenta, który prosi o poprawienie poduszki. Delikatnie i cierpliwie szukają żyły do wkłucia. Przynoszą pachnące mydło, gdy któryś chory pakując się w pośpiechu, zapomniał swojego. Cierpliwie karmią, dyskretnie zmieniają pieluchę, z delikatnością podłączają kroplówkę i zakładają cewnik. Są zawsze na czas, robią więcej niż potrzeba, pracują solidnie nawet wtedy, gdy oddziałowa nie patrzy im na ręce. Miło im usłyszeć słowo: „Dziękuję”, ale nie czekają na wdzięczność i dowody sympatii od chorych. Czerwienią się nawet, gdy pacjent spod dziewiątki wpycha im do kieszeni czekoladki. Oczywiście zdarza się czasem, że mają gorszy dzień. Wtedy są mniej uśmiechnięte i mniej cierpliwe. Dalej jednak troszczą się i służą swoim chorym.
Po prostu dziękuję!
Ale na zrozumienie i docenienie zasługują także te pielęgniarki, które jednak postanowiły wyjechać „za chlebem” lub odeszły z zawodu. To nieraz wymaga wielkiej odwagi, by powiedzieć: „Dłużej nie dam rady”. Nie każdego stać na taką uczciwość wobec siebie i innych. Dobrze byłoby zatem pamiętać, że każdy człowiek – także pielęgniarka – niesie w sobie własną historię, często zakrytą przed innymi. Dlatego potrzeba dużej ostrożności, by przypadkiem pochopnie kogoś nie ocenić i nie skreślić.
Zachowuję więc w sercu życzliwą pamięć o wszystkich pielęgniarkach, które do tej pory spotkałam i z pomocy których korzystałam. Wiele z nich wzorowo – niczym tytułowa supermenka – spełniło swoje obowiązki.
Zobacz całą zawartość numeru ►