Modlitwa w Roku Miłosierdzia
Szkoła modlitwy. Tak jak modlitwa uwielbienia jest zawsze kontemplacją i uwielbieniem Miłosiernego, tak modlitwa błagalna jest wołaniem o dar miłości miłosiernej dla człowieka, dla potrzebujących, dla cierpiących, dla świata.
2016-06-03
Przeżywając Rok Miłosierdzia warto zwrócić uwagę na głęboki związek modlitwy z miłosierdziem: rozważyć rolę modlitwy w orędziu miłosierdzia, zrozumieć, że miłosierdzie jest jej podstawową treścią i intencją, sensem i celem. Proponuję, byśmy zatrzymali się kolejno przy trzech aspektach modlitwy: modlitwa jest kontemplacją miłosierdzia, błaganiem o miłosierdzie i uczynkiem miłosierdzia.
Kontemplacja miłosierdzia Boga
Tę myśl, najistotniejszą, można łatwo wydobyć z bulli papieża Franciszka Misericordiae vultus: „Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca. Wydaje się, iż tajemnica wiary chrześcijańskiej znajduje w tym słowie swoją syntezę. Ono stało się żywe, widoczne i osiągnęło swoją pełnię w Jezusie z Nazaretu. Ojciec bogaty w miłosierdzie (por. Ef 2, 4), gdy objawił Mojżeszowi swoje imię: „Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność” (Wj 34, 6) sprawił, że człowiek mógł nieprzerwanie poznawać Jego boską naturę na różne sposoby i w wielu momentach historii. W «pełni czasów» (por. Ga 4, 4), gdy wszystko było gotowe według Jego planu zbawienia, zesłał On swojego Syna, narodzonego z Maryi Dziewicy, aby objawić nam w sposób ostateczny swoją miłość. Kto widzi Syna, widzi też i Ojca (por. J 14, 9). Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją Osobą objawia miłosierdzie Boga. Ze wzrokiem utkwionym w Jezusie i w Jego obliczu miłosiernym możemy zagłębić się w miłość Trójcy Przenajświętszej. Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę miłosierdzia (...) Są chwile, w których jeszcze mocniej jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się skutecznym znakiem działania Ojca. Z tego właśnie powodu ogłosiłem Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia jako pełen łaski czas dla Kościoła, by uczynić świadectwo wierzących jeszcze mocniejszym i skuteczniejszym. To oznacza odzyskanie na nowo wartości ciszy, aby móc medytować słowo, które jest do nas zwrócone. W ten sposób możliwa jest kontemplacja miłosierdzia Boga i przyjęcie go jako własnego stylu życia”.
Rzecz wydaje się oczywista, a mimo to godna przypomnienia. Gdy się modlimy, trwamy wobec miłosierdzia Bożego; modlitwa realizuje się zawsze w przestrzeni miłosierdzia, zanurza nas w nim, jesteśmy nim ogarnięci, karmieni i obdarowani. Trzeba, byśmy byli tego świadomi, wchodząc w tę bogatą przestrzeń łaski z radością i ufnością.
Wpatrzeni w Jezusa, przede wszystkim przy pomocy medytacji biblijnej, zasłuchani w Jezusowe przypowieści, które są ilustracją orędzia o Bogu bogatym w miłosierdzie, trwając duchowo i fizycznie u stóp krzyża, przed tabernakulum, wobec obrazu miłosierdzia Bożego, kontemplujemy tę najpiękniejszą prawdę o Bogu, która ma moc przemieniać nasze życie i wlewać w nie wciąż nowe zdroje nadziei i pokoju. Taka kontemplacja staje się w konsekwencji wezwaniem i uzdolnieniem do świadectwa o Tym, którego kontemplujemy, naśladowaniem miłosierdzia, które nas zachwyca.
Wołanie o miłosierdzie
Ratujcie nas, bądźcie z nami, podnieście ręce i serca do waszego Boga, ocalcie nas, sprawiedliwi. Wyśmiewani za świętość, całkiem nieżyciowi, nieprzekupni frajerzy, naiwni i uczciwi, wierne żony i wierni mężowie, cisi, więc zakrzyczani, skreśleni z listy, wypchnięci z kolejki: bądźcie z nami. Przyznajcie się wielkodusznie do swojego rodu, żeśmy jedną pierś ssali jak Kain i Abel, poświadczcie, żeśmy bracia, chociaż przez nas skazani na banicję za prawość. Wybawcie nas, podnieście ręce i serca do waszego Boga, nawałnica idzie, pociemniało.
Ukazany w wierszu obraz niebezpiecznego świata – przyznajmy: naszego świata, doskonale znanego nam i bolącego nas świata – jest wołaniem o modlitwę. Im więcej jest do zrobienia, tym większego wymiaru powinna nabierać modlitwa.
Niektórzy pytają dzisiaj: Jak trwać spokojnie na modlitwie, jak nie biegać, kiedy płonie dom? Ktoś mądrze odpowiedział: Ale wyobraźmy sobie strażaków, którzy przybyli ugasić pożar i dopiero wtedy zauważyli, że nie mają w zbiornikach ani kropli wody. Chcemy głosić i działać bez modlitwy? Nasze puste słowa i działania nie trafią do niczyjego serca i niczego nie zmienią. Są bezużyteczne. Niech więc się nie smucą i nie podejrzewają się o bezużyteczność ci, którzy nie są w stanie biegać i gasić, głosić i działać, dla których jedyną możliwą formą aktywności jest milczenie i cierpienie. I modlitwa!
Mistycy mówią o potędze modlitwy. Bóg kieruje światem, a my posiadamy środek, który pozwala nam uczestniczyć w kierowaniu światem z Nim. Jeden z nich napisał: „Modlitwa porusza ręką, która porusza światem.” Nie chodzi, rzecz jasna, o władzę nad światem, lecz o ratowanie świata, o jego ocalenie.
Wiąże się z tym przeświadczenie, którego możemy być pewni, że modlitwa jest zawsze błaganiem o miłosierdzie. Modlitwa pełna ufności jest skutecznym i niezawodnym wołaniem o miłosierdzie „dla nas i świata całego”.
Tak jak modlitwa uwielbienia jest zawsze kontemplacją i uwielbieniem Miłosiernego, który sam jest Miłosierdziem, tak modlitwa błagalna, modlitwa prośby jest wołaniem o dar miłości miłosiernej dla człowieka, dla potrzebujących, dla cierpiących, dla świata.
13 września 1935 roku siostra Faustyna Kowalska ujrzała anioła, wykonawcę gniewu Boga, który miał dotknąć karą pewne miejsce. Zaczęła błagać o miłosierdzie. Jej modlitwy okazały się bezskuteczne. Nagle ujrzała Trójcę Świętą i poczuła w sobie moc łaski Jezusa. Zaczęła błagać Boga za światem słowami usłyszanymi w głębi serca: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci...” Gdy nie przestawała powtarzać tej natchnionej przez Boga modlitwy, anioł stał się bezsilny i nie był w stanie wymierzyć przeznaczonej kary. Następnego dnia, siostra wchodząc do kaplicy, usłyszała wewnętrzny głos pouczający ją o sposobie odmawiania tej modlitwy.
Porażające jest piękno Koronki, którą w kontekście naszego rozważania postrzegamy jako przykładową, ale też wyjątkową, bo podyktowaną przez Jezusa, modlitwę o miłosierdzie. Ja ofiaruję Bogu Ojcu – Jezusa, najdroższego Syna. Jednoczę się z Męką Jezusa, która stanowi apogeum dziejów świata i absolutny szczyt miłości Boga. Nawiązuję do Ofiary Eucharystycznej, gdy wspominam Ciało i Krew Pana Jezusa. Deklaruję ufność, której podstawą są obietnice Jezusa; od stopnia ufności, jaką pokładam w obietnicy Pana, zależy skuteczność modlitwy i wielkość otrzymanych łask.
Inne wezwanie Jezusa do modlitwy o miłosierdzie związane jest z opisaną w Dzienniczku św. Faustyny Nowenną do Miłosierdzia Bożego. Jest to wezwanie, by sprowadzać Bogu i zanurzać w niezgłębionym oceanie miłosierdzia, którym jest serce Boga, w kolejne dni: całą ludzkość, a szczególnie grzeszników, potem kapłanów i zakonników, przez których spływa na ludzkość miłosierdzie Boga, następnie wszystkich wiernych i dusze pobożne, w kolejny dzień pogan i tych, którzy jeszcze nie znają miłosierdzia Bożego, później braci odłączonych, dalej dzieci i dusze, które do nich są podobne, później tych, którzy czczą miłosierdzie Boże i rozpowszechniają ufność w nie, będąc żywym odbiciem litościwego serca Jezusa, następnego dnia dusze w czyśćcu cierpiące, aby strumienie krwi Jezusa złagodziły i skróciły ich cierpienia, wreszcie dusze oziębłe, które w Ogrójcu sprawiły tyle bólu Panu Jezusowi. „Miej miłosierdzie dla nas i świata całego!”.
Akt miłosierdzia
Powyższa refleksja o modlitwie, w której powierzamy się miłosierdziu Bożemu i o nie prosimy, wskazuje już także na trzeci spośród zapowiedzianych na wstępie aspektów modlitwy: jest ona sama w sobie aktem, dziełem, uczynkiem miłosierdzia.
Modląc się o miłosierdzie, czynię, realizuję miłosierdzie, naśladuję Miłosiernego, jestem miłosierny jak Jezus, który nie przestaje orędować za nami u Ojca jako nasz obrońca.
Jestem – jako człowiek modlitwy – miłosierny wobec siebie, gdy modlę się za siebie i powierzam się Miłości; miłosierny wobec tych wszystkich, których ogarniam ramionami swojej modlitwy wstawienniczej jak Jezus ogarnął nas wszystkich ramionami krzyża; miłosierny wobec świata, który najbardziej – po miłości Boga i jego zbawczej łasce – potrzebuje naszej modlitwy. Świat woła o ludzi modlitwy, choćby tego nie wiedział, choćby nie był tego świadomy, choćby nie chciał się do tego przyznać:
Ratujcie nas, bądźcie z nami, podnieście ręce i serca do waszego Boga, ocalcie nas, sprawiedliwi.
Modlitwę za żywych i umarłych Katechizm zalicza do uczynków miłosierdzia względem duszy, choć osobiście nazwałbym ją duchowym uczynkiem miłosierdzia względem duszy i ciała, bo nie ma takich sfer ludzkiego życia i takich potrzeb, zarówno fizycznych, jak i duchowych, których nie można by ogarnąć – i według woli Bożej zaspokoić – przez akt modlitwy.
Z Dzienniczka Apostołki Bożego Miłosierdzia, spośród wielu przepięknych fragmentów ukazujących sens i znaczenie modlitwy, przytoczę na koniec jeden: „Gdy się pogrążyłam w modlitwie (…) błagałam Boga (…) o miłosierdzie dla świata, a szczególnie dla biednych grzeszników, którzy w tej chwili zostają w skonaniu. I w tej chwili otrzymałam Bożą odpowiedź wewnętrzną, że tysiąc dusz otrzymało łaskę za pośrednictwem modlitwy, którą do Boga zanosiłam. Nie wiemy, jaką liczbę dusz zbawić mamy swymi modlitwami i ofiarą (…).
Wezwanie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia – „Miłosierni jak Ojciec” – jest w dużej mierze, choć oczywiście nie wyłącznie, wezwaniem do modlitwy; czasem jedynie możliwej, najczęściej stanowiącej konieczny grunt dla słów miłosiernych i czynów miłosierdzia.
Zobacz całą zawartość numeru ►