Marto, Marto...
Marta i Maria, dwie postaci, które przez wieki starano się pojednać, albo co gorsza poróżnić, ukazując wyższość Marii nad Martą. Czy intencją Jezusa była chęć wywyższenia Marii ponad Martę?
2016-07-16
Łk 10, 38 – 42
Dom Marty, Marii i Łazarza znajdował się w Batani, około 3 kilometrów od Jerozolimy. « A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza» (J 11, 5). Jezus zawitał więc do swoich przyjaciół. Marta miała siostrę Marię, która usiadłszy u stóp Jezusa, przysłuchiwała się Jego mowie. Postawa Marii jest postawą uczennicy, która pragnie słuchać słów swego mistrza i wcielać je w życie. W osobie i postawie Marii symbolicznie obecni są wszyscy wierzący w Jezusa Chrystusa, wszyscy Ci którzy chcą słuchać słów mistrza z Nazaretu. «Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług». Jak każda gospodyni, tak i Marta pragnęła jak najlepiej przyjąć niezwykłego gościa. Dlatego krzątała się to tu, to tam po domu dając wyraz temu, że nigdy nie podejmie Jezusa tak doskonale jakby tego chciała. Marta jest typem doskonałej mistrzyni domu, która potrafi rozeznać jak zarządzić gościnną ucztę. Zdając sobie sprawę, że sama nie podoła szlachetnemu obowiązkowi czyni Jezusowi wyrzut: « Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy posługiwaniu ? Powiedz jej, żeby mi pomogła». W żydowskiej kulturze nie do przyjęcia było to, by kobieta należała do grona uczniów jakiegokolwiek rabina. Marta przypomina więc Marii porządek rzeczy. Maria łamię więc panujący do tej pory «protokół». A co na to Jezus ? «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.» Jezus nie gani super-aktywności Marty, ale przypomina jej, że pośród wielu obowiązków jeden ma górować nad innymi: Słuchanie Jego nauki. Zbyt zaabsorbowana była Marta swą posługą, by słuchać słów Jezusa. Często postrzegano w osobie Marty, życie apostolskie, a w osobie Marii życie oddane kontemplacji. Ale czy życie apostolskie może być pozbawione aspektu kontemplacyjnego? Każdy kto żyje serce przy sercu z Panem, będzie chciał jak najpiękniej służyć swym braciom w Chrystusie.
Przypomina mi się historia opisana w książce francuskiego trapisty ojca Hieronima, pt. «Vigilant dans la nuit» (Czujny pośród nocy). Opisuje on wymyśloną przez siebie sentencję duchową: W pewnym opactwie z darmową pomocą przychodził miejscowy lekarz. Opat tegoż opactwa zaproponował szczodremu lekarzowi, gdy zastanowił się w jaki sposób wspólnota mogłaby odwdzięczyć się za jego szczodrość. Pan doktor zażyczył sobie jednodniowego pobytu wewnątrz wspólnoty. Po zastanowieniu opat przystał na prośbę dobrodzieja. Nurtowało bowiem owego lekarza pytanie związane z kontemplacją. Kiedy w wyznaczonym dniu pojawił się w monastycznej furcie, już na wstęp zadał furtianowi pytanie : -Czy brat jest kontemplatykiem ? -Ja kontemplatykiem? W mojej posłudze furtiana, nie mam czasu na kontemplację. Wie pan, ciągle ktoś przychodzi i wychodzi. Jako furtian, poświęcam się wspólnocie, aby moi bracia mogli być kontemplatykami. Nietypowy gość udał się do brata odpowiedzialnego za przyjmowanie gości. Zadał i jemu to samo pytanie, co bratu siedzącemu na furcie: -Czy jest brat kontemplatykiem? -Ja kontemplatykiem? W mojej posłudze, niemal cały czas jestem dla przybywających do nas gości. Poświęcam się, by moi bracia mogli żyć kontemplacją. Gość udał się następnie do kuchni, w której odnalazł brata kucharza. -Czy brat jest kontemplatykiem? -Ja kontemplatykiem? W mojej posłudze kucharza mam mało czasu na osobistą modlitwę. Poświęcam się moim braciom, aby oni mogli być kontemplatykami. Ciekawość pana doktora nie była nasycona, udał się do refektarza, w którym spotkał myjącego okna oblata. -Czy brat jest kontemplatykiem? -Ja kontemplatykiem? Oczywiście że tak! Staram się trwać w Bożej obecności i na modlitwie bez względu na posługę, którą wykonuję. Nigdy nie oddzielam modlitwy od pracy, raczej staram się łączyć i jedno i drugie».
Jaki z tego morał? A no taki, że jakakolwiek posługa we wspólnocie Kościoła, może a nawet powinna wypływać z kontemplacji. Nie oddzielając kontemplacji od apostolstwa, łączymy i godzimy w jedno ewangeliczną Martę i Marię.