Pozwólmy się odnaleźć
Miłosierdzie Boże jest większe od naszych grzechów, życiowych porażek: Jezus Miłosierny czeka na nasz najmniejszy ruch ku Niemu. Pozwólmy się Panu odnaleźć,
2016-09-11
Łk 15, 1-32
W jubileuszowym roku miłosierdzia, bardzo mocnego akcentu nabierają przypowieści w których Jezus mówi swym słuchaczom, a więc i nam, o łasce nawrócenia. Nawrócenie jest łaską odnalezienia. Odnalezienia człowieka, który jest czasem jak ta zagubiona owieczka lub zagubiona drachma, albo jak marnotrawny syn. Owe trzy ewangeliczne przypowieści kryją w sobie tajemnice królestwa Bożego, tajemnice, które na tyle mogą być dla nas czytelne , na ile dane nam jest odkryć, że zostaliśmy odnalezieni przez Jezusa.
Tylko ten, kto odkrył swój grzech, ten może otrzymać łaskę odnalezienia i powrotu. Jak dobry pasterz Jezus biegnie na poszukiwanie zagubionej owieczki, biegnie by ją ratować i na powrót przyłączyć do pozostawionego stada dziewięćdziesięciu dziewięciu owiec.
Według żydowskiego Prawa, grzesznicy byli wyłączeni z lokalnej społeczności i religijnych zgromadzeń. Jezus łamał wszelkie konwenanse, jadał w gronie celników i grzeszników, dotykał trędowatych. Pochylmy się nad Ewangelią i chciejmy odszukać wszystkie te epizody z życia Jezusa, w których opisane są kontakty Jezusa z osobami na marginesie społeczeństwa, a które papież Franciszek mianuje «peryferiami». Bóg wyrusza na poszukiwanie grzeszników również dzisiaj, bo dopóki żyje na świecie choć jedna dusza nie znająca Miłosiernego Jezusa, dopóty wychodzi On na spotkanie zagubionego w zgiełku świata. Odnalezienie zagubionej owieczki powoduje radość w sercu Jezusa, radość w sercach przyjaciół Jezusowych, radość w niebiosach. Słowa marnotrawnego syna wypowiedziane w obliczu ojca: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, i już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Ojciec, wybiega na spotkanie swego syna. Przywdziewając go w szaty radości i nakładając pierścień na jego dłoń na znak zawartego z nim przymierza miłości.
Żywo mam w pamięci spotkanie z pewnym młodym człowiekiem, który od wielu lat wegetował na ulicy. Ponieważ często zasiadał przy drzwiach kamienicy w której mieszkamy, szybko też nawiązał on kontakt ze mną i z moimi współsiostrami. Po zamienieniu kilku słów zorientowałam się, że człowiek ten jest moim rodakiem. «Wie siostra, ja już tak nie chcę żyć!» Słowo się rzekło... Któregoś dnia podarowałam mu książkę o wspólnocie Cenacolo. Podczas jej lektury łzy lał się jak z fontanny. «Siostro ja chcę zmienić moje życie!» Słowo się rzekło... Następnej niedzieli ów młody człowiek pojawił się na niedzielnej Eucharystii w pobliskiej polskiej misji. Zasiadł odważnie w pierwszym rzędzie. Chciał iść do spowiedzi, jednak nie będąc przygotowanym nie odważył się przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania. «Siostro, do spowiedzi chce iść!» Słowo się rzekło... Jeden mail wysłany do miejscowego polskiego kapłana i już prosta droga do sakramentu miłosierdzia. Przyprowadziwszy penitenta do konfesjonału pozostało mi czekać i modlić się, a miałam czas, bo całe dwie godziny. Po spowiedzi lały się łzy radości! «Trzeba wam się narodzić z wody i z Ducha!» Słowa Jezus były w tej sytuacji dla mnie adekwatne. Przeprowadziłam do konfesjonału «nieżywego», a odkryłam człowieka zmartwychwstałego. Pomyślałam o radości w sercu Boga, ponieważ syn ten Jego, był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. Tę bardzo konkretną sytuację życiową daję jako świadectwo. Świadectwo o tym, że Miłosierdzie Boże jest większe od naszych grzechów, życiowych porażek: Jezus Miłosierny czeka na nasz najmniejszy ruch ku Niemu. Pozwólmy się Panu odnaleźć, ku Jego radości i radości całych zastępów niebieskich!