Niełatwa cierpliwość

Większość z nas pamięta zapewne fragment Ewangelii, który dziś rozważamy. Może mamy przed oczyma wyobraźni Apostołów  biegnących do grobu Jezusa. Zatroskana Maria Magdalena oczekiwała od nich pomocy.

2017-12-27

II Rok Czytań
J 20,2-8

Jezus kochał bardzo mocno swoich uczniów. Oni Jego również, nic zatem dziwnego, że od razu ruszyli, by szukać ciała swojego Mistrza.

Gdy komuś, kogo kochamy, dzieje się krzywda, niezwłocznie ruszamy na pomoc. Niewiele myśląc, wstajemy z miejsca, zostawiamy rozpoczęte zajęcia i biegniemy, by działać.

Ilekroć spotykam się z opisem tej sceny, zastanawia mnie jedno. Skoro Jan – młodszy uczeń – wyprzedził Piotra, to dlaczego nie wszedł pierwszy do grobu? Odpowiedzi na to pytanie może być wiele. Jedną z nich będzie zapewne ta, że zatrzymał się, powodowany szacunkiem wobec starszego od niego Piotra. Uznał przy tym jego autorytet jako pierwszego spośród Apostołów.

Inną odpowiedzią mogłaby być ta, że Jan przestraszył się, widząc otwarty grób. Przestraszył się...? Czego...? Wchodząc do środka, zobaczyłby co najwyżej zostawione płótno i chustę. Pierwsze rozrzucone, a drugą w innym miejscu – zwiniętą. Co może to oznaczać dla nas?

W dawnej tradycji, słudzy podający swojemu panu potrawy zostawiali go samego, by ten mógł w spokoju je spożyć. Jeśli pan wychodził po skończonym posiłku i nie zamierzał już wracać, to pozostawiał  rozrzucony kawałek materiału. Jeśli jednak jego nieobecność miała być chwilowa, to chusta leżała złożona. Był to znak dla usługujących, że pan niebawem się zjawi i będzie kontynuował posiłek. Czy zatem możemy, zwiniętą chustę odczytać jako zapewnienie, że Pan ponownie przyjdzie? Możliwe, że tak.

Ewangelista chce nam jednak przekazać jeszcze coś więcej. Skoro Jan nie wszedł do środka od razu po przybyciu na miejsce, nie miał możliwości zobaczenia owej chusty. Ileż razy my podobnie nie wchodzimy w głębszą relację z Bogiem? Dlaczego? Przecież prawdziwa miłość tęskni za bliskim, osobistym spotkaniem.

Sztuką jest poznać w swoim życiu prawdziwe przyczyny, dla których podejmujemy pewne decyzje lub wstrzymujemy się z nimi. Czy był to strach i obawa przed poznaniem prawdy, która wcale nie musiała być taka przerażająca? Czy może szacunek wobec ważniejszych i mądrzejszych od nas? A może lęk przed zajęciem jasnego stanowiska, przed byciem jednoznacznym i czytelnym dla innych?

Jeśli to Bóg będzie najważniejszy w naszym życiu, to łatwiej będzie nam Go poznać. Ruszymy na poszukiwanie od razu, bez zwłoki. Pójdziemy. Chodźmy!

A co, jeśli nie czujemy Jego obecności, jeśli boimy się spojrzeć głębiej, żeby nie czuć się oszukanym albo obawiając się utraty tego, co nas jeszcze przy Bogu trzyma? Zaczekajmy na kogoś, kto może pomóc nam pójść właściwą drogą, kto podpowie, poprowadzi.

W końcu wszystko, co wydarza się w naszym życiu ma jeden cel – prowadzić nas ku Bogu.

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024