Charyzmat cierpienia polskich świętych i błogosławionych męczenników II wojny światowej
12 czerwca Kościół wspomina w liturgii 108 męczenników II wojny światowej, wyniesionych na ołtarze w 1999 roku przez Jana Pawła II. Szczególnie w roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości warto przypomnieć sobie sylwetki mężnych świadków wiary, którzy wybrali cierpienie i śmierć ze względu na Imię Jezusa.
2018-09-07
W latach II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej, przedstawiciele Kościoła, zarówno duchowni, osoby konsekrowane, ale też i świeccy, dawali trudne świadectwo swojej wierności Bogu i Ojczyźnie. W gronie wyniesionych przez Jana Pawła II do chwały ołtarzy 108 polskich męczenników, pochodzących z 18 diecezji, ordynariatu polowego i 22 rodzin zakonnych jest 3 biskupów, 52 kapłanów diecezjalnych i 26 kapłanów zakonnych, 8 sióstr zakonnych i 9 osób świeckich. Do chwały świętych męczenników wyniósł Jan Paweł II także Maksymiliana Marię Kolbego (1982 r.), zaś błogosławionymi z tego okresu ogłosił biskupa Michała Kozala (1987 r.), polskie nazaretanki z Nowogródka – Stellę Mardosewicz i jej 10 towarzyszek (1999 r.) oraz ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Wszyscy oni dobrze zaświadczyli o heroicznym umiłowaniu Boga, Kościoła, Ojczyzny i drugiego człowieka. Z tego względu są przykładem wierności Bożemu prawu, zwłaszcza w sytuacjach trudnych, ale też są wzorem znoszenia cierpień i prześladowań, a przy tym naszymi orędownikami u Boga.
Męczeństwo – najwyższy przejaw świętości
Podkreślić trzeba, że męczeństwo jest pojmowane w Kościele jako swego rodzaju charyzmat, czyli że jest ono darmo ofiarowaną łaską ze strony Boga dla dobra innych. Męczennicy potwierdzają fakt, że są równocześnie świadkami i bohaterami, doskonałymi naśladowcami Mistrza, pierwszego Męczennika, a jednocześnie danymi światu i współbraciom w wierze wzorami postępowania. W myśl nauczania Soboru Watykańskiego II, męczeństwo jest czymś więcej aniżeli czynem dokonanym ludzkimi siłami; jest ono szczególnym darem i największą próbą miłości, jakiej nie można się podjąć, kierując się osobistymi pobudkami. Wskutek przebytych udręk, męczennik naśladując Chrystusa, staje obok Niego, a cierpiąc wraz z Nim, odtwarza w sobie Jego mękę i rany. Śmierć chrześcijanina dla okazania świadectwa Jezusowi, stanowi kulminacyjny punkt naśladowania Chrystusa, od którego bliska jest droga do zjednoczenia z Nim.
Upodobnieni do Chrystusa
Wpatrując się w polskich męczenników II wojny światowej, dostrzegamy ich ścisły związek z postawą Jezusa Chrystusa. Sam opis cierpienia Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym podany przez Ewangelistę Łukasza, zawiera wiele elementów, jakie były udziałem męczenników przed przyjęciem śmierci, a więc ostatnim aktem męczeństwa. Można tu mówić o doświadczeniu ciemnej nocy, w czasie której szatan usiłuje odwieść Zbawiciela od przyjęcia kielicha męki. W walce z mocami ciemności, Jezus Męczennik nie jest sam, bowiem towarzyszą Mu aniołowie (zob. Łk 22, 43). Męczennicy doświadczali również swego rodzaju pokus ze strony oprawców, by np. pozostawić powierzonych ich pieczy wiernych, a nawet porzucić stan kapłański i zakonny, by uratować swoje życie.
Wydarzenie Golgoty, gdzie Jezusa spotykały drwiny i obelgi zarówno ze strony żołnierzy jak i tłumu gapiów (por. Mt 20,19: 27,31: Mk 15,2: Łk 18,32), znalazło swe odzwierciedlenie również u polskich męczenników. Tak np. bł. biskup Michał Kozal w drodze do Dachau, zakuty w kajdany, 11 kwietnia 1941 roku przy dworcu w Berlinie, był prowadzony wśród obelg zebranych przechodniów, którzy lżyli „polskich zbrodniarzy”. Z kolei arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski z Płocka już jako przeszło 80-letni starzec został wywieziony do Działdowa, gdzie hitlerowcy nie zważając na urząd i sędziwy wiek, potraktowali go w sposób uwłaczający ludzkiej godności. W Wielki Piątek 11 kwietnia 1941 roku arcybiskup Nowowiejski został dotkliwie pobity przez młodego Niemca, ale niezłomna postawa duchowa pozwoliła mu przetrwać dotkliwe cierpienia fizyczne, upokorzenie i moralną udrękę. Kategoryczna odmowa profanacji znaku krzyża spowodowała okrutne pobicie arcybiskupa, który wskutek znoszonych cierpień i tortur odszedł do Wieczności pod koniec maja 1941 roku w Działdowie.
Krzyżowa droga bł. ks. Edwarda Detkensa prowadziła z Warszawy do Dachau przez Oranienburg, Berlin, Lipsk i Norymbergę. Świadek tych wydarzeń pisze, że „w tym ostatnim mieście założono mu na ręce i nogi kajdany i tak maszerował za dnia przez ulice […], szedł bardzo powoli, wzbudzając wśród publiczności, niestety, nie współczucie, lecz pogardę i nienawiść, przejawiającą się w oczach i podnoszonych pięściach”. Był to los polskiego katolickiego kapłana, ucznia Chrystusa, który potrafił znieść i to cierpienie. Wskutek bowiem doznanych udręk, męczennik, naśladując Chrystusa cierpi wraz z Nim, odtwarzając niejako w sobie Jego mękę i śmierć. Wyraża się w tym siła miłości ku Chrystusowi, uzdalniająca do złożenia ofiary z własnego życia.
Słusznie tedy bł. ks. Franciszek Rosłaniec, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, który w 1940 roku został przewieziony do obozu zagłady w Dachau, w którym zginął, w jednej z konferencji biblijnych do kapłanów powiedział: „Teraz coraz lepiej rozumiem, że najpiękniejsza i najważniejsza, ale dla nas najtrudniejsza modlitwa, to modlitwa Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym: Ojcze, niech się dzieje Twoja wola. Usiłuję tę modlitwę wymawiać codziennie z głębokim przekonaniem i żywą wiarą dla Niego, by z Nim znosić cierpienie”.
Zwróćmy uwagę na jeszcze jednego męczennika II wojny światowej – bł. Emila Szramka, kapłana wielkiej wiary i chrześcijańskiej kultury, który wraz z innymi przedstawicielami śląskiej inteligencji został 8 kwietnia 1940 roku przewieziony do Dachau. Z poddaniem się woli Bożej znosił w obozie wyrafinowane szykany i upokorzenia, jednakże wobec prześladowców zachowywał się ze spokojem i godnością. Zarówno w warunkach wolności, jak i w prześladowaniu był duchową ostoją dla innych i niezwykłym nauczycielem, wskazującym, jak w cierpieniach i śmierci naśladować Boskiego Mistrza. Męczeńskie życie zakończył w obozie 13 stycznia 1942 roku.
Spośród osób zakonnych wyniesionych do chwały ołtarzy wyróżnia się bł. Maria Klemensa Staszewska, przełożona klasztoru Urszulanek Unii Rzymskiej w Rokicinach Podhalańskich. Aresztowana przez niemieckich zbrodniarzy, doświadczyła wielu cierpień i upokorzeń, by ponieść śmierć męczeńską w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu w końcu lipca 1943 roku. O głębi życia duchowego świadczą jej słowa odnotowane 30 lipca 1940 roku: „Im bardziej będę w Tobie Jezu, im bardziej przeobrażę się w Ciebie, im bardziej przestanę być dla siebie, by zmartwychwstać w Tobie, tym więcej również będę zdolna promieniować Tobą, Jezu; oderwij mnie od ziemi, pogrąż mnie w sobie, zatop mnie w Tobie”. Dzięki takiej wierze i miłości, zdolna była przyjąć wszelkie cierpienia i śmierć męczeńską.
Zadziwia nas również postawa świeckiej męczennicy bł. Marianny Biernackiej, która oddała swe życie za swoją brzemienną synową. Kiedy w lipcu 1943 roku uzbrojony żołnierz niemiecki wszedł do mieszkania Marianny i młodego małżeństwa, chcąc je aresztować, ta padła do nóg esesmana, błagając, by mogła pójść na śmierć zamiast synowej: „Jak ona pójdzie, jest przecież w ostatnich tygodniach ciąży, ja pójdę za nią”. Hitlerowiec zgodził się na propozycję Marianny, która wraz z synem i innymi aresztowanymi została przewieziona do więzienia w Grodnie. 13 lipca 1943 roku Marianna Biernacka została rozstrzelana przez Niemców wraz z grupą 49 mieszkańców Lipska nad Biebrzą, na fortach za wsią Naumowicze pod Grodnem. Uratowała synową i oczekujące na urodzenie dziecko. Nie potrzeba dowodzić, jak wiele wyrzeczeń i cierpień potrafiła znieść ta dzielna niewiasta, prosta wiejska kobieta. Jest ona niewątpliwie przykładem ofiarnej miłości i poświęcenia siebie dla życia drugich. Przypomina ona o tym, że życie poczętego dziecka jest święte i nie wolno go zniszczyć. Jednocześnie wraz z Jezusem uczy, że „nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za swoich przyjaciół” (J 15, 13).
Wzory życia duchowego
Należy podkreślić, że błogosławieni polscy męczennicy z okresu II wojny światowej, wyniesieni do chwały ołtarzy przez papieża Jana Pawła II 13 czerwca 1999 roku na Placu Piłsudskiego w Warszawie, są przedstawicielami wielkiej rzeszy chrześcijan, którzy oddali swe życie z miłości do Boga i człowieka, by z ich ofiary mogło wyrastać inne, większe duchowe dobro. Nic dziwnego, że w czasie beatyfikacji 108 męczenników Jan Paweł II wołał, wskazując na aktualność ich przesłania: „Dziś właśnie świętujemy zwycięstwo tych, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa, oddali życie doczesne, aby posiąść je na wieki w Jego chwale. Jest to zwycięstwo szczególne, bo dzielą je duchowni i świeccy, młodzi i starzy, ludzie różnego pochodzenia i stanu […]. Błogosławieni męczennicy wołają do naszych serc: uwierzcie, że Bóg jest Miłością! Uwierzcie na dobre i na złe! Niech ta nadzieja wyda w was owoc wierności Bogu we wszelkiej próbie!” To papieskie wołanie jest równocześnie przesłaniem dla nas, ale też i świadectwem przekonania o wielkości i znaczeniu męczeństwa i związanego z nim niezawinionego ludzkiego cierpienia, zarówno w życiu Kościoła, jak i poszczególnych jednostek. Można powiedzieć za papieżem Piusem XII, że wszystko, co wielkie i wzniosłe, rodzi się w cierpieniu. Chrześcijańscy męczennicy świadczą o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, który przyjdzie sądzić jako „pełen mocy Syn Boży” (Rz 1, 4).
Zdaniem Jana Pawła II męczeństwo jest „szczególnym sprawdzianem działania ducha Prawdy, obecnego w sercu i sumieniu człowieka”, a przy tym ma ono szczególną wymowę dla wszystkich, będąc najdoskonalszym sposobem naśladowania Chrystusa. Współczesny Kościół zaleca, by wszyscy chrześcijanie byli przygotowani na męczeństwo, jakkolwiek niekiedy bywa ono podejmowane spontanicznie, np. w pracy misyjnej, bądź też z gorącej miłości bliźniego. Ze swej strony Kościół przygotowuje swoich wyznawców do wytrwałości w wierze poprzez przepowiadanie Słowa Bożego i posługę sakramentalną, dzięki czemu męczennicy otrzymują potrzebne siły w walce ze złem. Autentyczne znaczenie męczeństwa wyraża się w całkowitym oddaniu siebie w świadectwie wiary i miłości.
Męczeństwo błogosławionych polskich męczenników II wojny światowej wraz ze św. Maksymilianem Marią Kolbem, bł. Stellą i jej towarzyszkami oraz bł. Stefanem Wincentym Frelichowskim, świadczy o ich świętości i doskonałości. Potwierdzają oni fakt, że są równocześnie świadkami i bohaterami, doskonałymi naśladowcami Mistrza, pierwszego Męczennika, a przy tym danymi światu i współbraciom w wierze orędownikami u Boga i wzorami postępowania. Słusznie tedy Jan Paweł II podkreślił, że wszyscy męczennicy II wojny światowej zdali egzamin z najwyższej próby ocalenia człowieczeństwa i ludzkiej godności. W obozach zagłady wśród okropnych cierpień, umiejętnie bronili się przed dehumanizacją osobowości, a jednocześnie w tych nieludzkich warunkach realizowali duchowe wartości. Wynika stąd, że i odrodzenie duchowe świata i człowieka może się dokonywać na drodze radykalnego odczytywania Chrystusowej Ewangelii cierpienia.
Zobacz całą zawartość numeru ►