Słowo o współczesnym Hiobie
Współcześnie niejeden chory może utożsamić się z Hiobem – przez chorobę zamknięty w czterech ścianach, odseparowany od społeczeństwa.
2018-10-01
Rozważanie do fragmentu Hi 1, 6-22
II rok czytań
Chyba niejeden człowiek, szczególnie kiedy przychodzi doświadczenie choroby, cierpienia czy innego nieszczęścia, czytając księgę Hioba łatwo może utożsamić się z tą biblijną postacią.
Hiob nie jest postacią historyczną, ale ponadczasowym przykładem człowieka doświadczonego niezawinionym cierpieniem. Nagła utrata majątku, który dawał poczucie bezpieczeństwa i poszanowanie w społeczności, śmierć dzieci, które w tamtym kręgu kulturowym były zabezpieczeniem spokojnej starości, wreszcie trąd – jedna z najstraszliwszych chorób starożytności. Ze względu na zakaźny charakter zmuszała ona człowieka do życia poza społecznością, człowiek stawał się niejako „umarły za życia”. Wszystko to przez Hioba i jego przyjaciół było traktowane jako Boska kara, tym bardziej niezrozumiała z powodu nieskazitelności życia tego nieszczęśnika. „A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on” (Hi1,8).
Współcześnie niejeden chory może utożsamić się z Hiobem – przez chorobę zamknięty w czterech ścianach, odseparowany od społeczeństwa. Rodzina mieszka daleko, albo przestała się interesować, emerytury ledwo starcza na lekarstwa, tylko samotność, smutek i pogarszający się stan zdrowia. A to wszystko dotyka człowieka pomimo tego, że starał się wieść życie dobre, w pokoju z drugim człowiekiem i bliskości z Panem Bogiem.
W swojej praktyce kapelana hospicjum domowego miałem nieraz okazję spotykać współczesnych „Hiobów”, jak chociażby zmarłego niedawno pana Bogusia, leżącego w brudnych szmatach z cuchnącą, ropiejącą raną, która zajmowała połowę twarzy.
To, co dla obserwatora postronnego może być zaskoczeniem, to reakcja biblijnego Hioba, tak podobna do reakcji tylu współczesnych Hiobów – bez skargi, bez pretensji i nienawiści - „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!” (Hi1,21). Takie spotkania zawsze są dla mnie ogromną lekcją pokory.
Nie jest łatwo w tak trudnej sytuacji nie obrazić się na Pana Boga, nie zarzucać go pretensjami i wyrzutami. Właśnie taka sytuacja jest dla człowieka probierzem zaufania Panu Bogu. Hiob próbę cierpienia i zaufania przeszedł zwycięsko, by także i nam było to dane.