Pan Jezus jest ze mną
Zdaję sobie sprawę z tego, że wiara bez uczynków jest martwa. Staram się więc, by w moim życiu dobrych czynów było jak najwięcej.
2018-10-31
Na imię mam Izabela. Urodziłam się w 1970 roku, od lekarzy otrzymałam 10 punktów w skali Apgar. Rodzice dowiedzieli się o mojej niepełnosprawności dopiero, gdy skończyłam 6 miesięcy. Okuliści zdiagnozowali u mnie stopniowy zanik nerwu wzrokowego, w wyniku którego przestałam widzieć.
Rodzice, babcia oraz dziadek zaszczepili w moim sercu wiarę. Mama modliła się ze mną i moimi młodszymi braćmi. Gdy uczęszczałam do przedszkola, szkoły zawodowej, a później zasadniczo-zawodowej o kierunku szczotkarskim, bliscy bardzo mnie wspierali i dodawali otuchy w trudnych chwilach. Wielkim darem od Boga była dla nas przeprowadzka babci i dziadka, którzy zamieszkali razem z nami. Rodzice pracowali, a oni zajmowali się domem i naszym wychowaniem. Bez nich byłoby mi dużo trudniej. Babcia codziennie prowadziła mnie do szkoły, a następnie do pracy, do zakładu dla niewidomych. Pracowałam najpierw jako portier-telefonista, a potem przeniesiono mnie do biblioteki, w której pracowałam jako pomoc. W ten sposób wypracowałam sobie rentę.
Dziadek i babcia odeszli do Pana Jezusa na początku lat 90. Ze wzruszeniem wspominam ich pouczenia i rady, których mi udzielali. Babcia często mi mówiła, bym dzielnie nosiła swój krzyż związany z brakiem wzroku, ponieważ wielu ludzi chorych, niepełnosprawnych a także zdrowych ma o wiele ciężej ode mnie. Jej słowa uwrażliwiły mnie na ludzką krzywdę. W 1992 roku zaczęłam jeździć na rekolekcje i spotkania dla młodzieży. Szczególnie mile wspominam dni skupienia u sióstr albertynek w Poznaniu. Bardzo utkwiły mi w pamięci także rekolekcje dla dziewcząt w Myśliborzu, prowadzone przez siostry Jezusa Miłosiernego. Poznałam wspaniałe siostry
zakonne, które okazały mi wiele serca i dobroci. Z niektórymi z nich utrzymywałam kontakt przez wiele lat. Na rekolekcjach poznałam także koleżanki, które pomagały mi, a potem odwiedzały. Z kilkoma z nich mam dobry kontakt do tej pory. Niestety, z powodu problemów zdrowotnych z czasem musiałam zrezygnować z udziału w rekolekcjach i spotkaniach. Ich program był zawsze bogaty i napięty, czego nie byłam w stanie wytrzymać fizycznie. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, jak te duchowe przeżycia wzbogaciły i umocniły moją wiarę. Szczególnie rozmowy z siostrami zakonnymi przyczyniły się do mojego bliskiego kontaktu z Bogiem.
Ponadto dwukrotnie uczestniczyłam we wczasorekolekcjach dla chorych i niepełnosprawnych. Kontakt z innymi osobami chorymi i niepełnosprawnymi był dla mnie nowym i pięknym doświadczeniem. Mogliśmy ze sobą rozmawiać, dzielić się swoimi problemami i podnosić się wzajemnie na duchu. Czułam się w tym gronie potrzebna i akceptowana. Wiedziałam, że w moich trudnościach nie jestem sama i że w razie potrzeby zawsze znajdzie się ktoś, kto okaże mi pomoc. Najmilej wspominam s. Gerardę, serafitkę, która prowadziła wczasorekolekcje od wielu lat. Miała wielkie serce dla osób chorych i niepełnosprawnych. Poświęcała im mnóstwo czasu, zawsze okazując życzliwość i troskę. Miałyśmy ze sobą częsty kontakt telefoniczny. Zawsze mogłam liczyć na jej modlitwę i pomoc. Rozmowy i spotkania z siostrą dodawały mi sił i otuchy. Podnosiły mnie na duchu. Siostra Gerarda odeszła do Pana Jezusa na początku września 2017 roku. Będzie mi jej bardzo brakowało.
Mimo swojej niepełnosprawności czuję się potrzebna rodzinie. Moi bracia mają żony i dzieci. Wiem, jak ważne jest dawanie bratanicom i bratankom świadectwa wiary w życiu codziennym. W miarę swoich możliwości pomagam także rodzicom, wykonując proste czynności domowe. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiara bez uczynków jest martwa. Staram się więc, by w moim życiu dobrych czynów było jak najwięcej.
Odkryłam swoją nową pasję. Jest nią aktywność na internetowych forach i listach dyskusyjnych. By tę pasję realizować, musiałam się nauczyć obsługi komputera. Było to dla mnie dużym wyzwaniem, bo korzystanie z urządzeń elektronicznych wiązało się u mnie z dużym stresem. Jednak Pan Jezus postawił na mojej drodze wspaniałych ludzi, którzy pomogli mi w nauce obsługi komputera. Teraz mogę samodzielnie uczestniczyć w wartościowych dyskusjach i przez to poznawać nowych ludzi, a także dawać świadectwo wiary. Wiara w Boga pozwala mi zobaczyć świat w innych kolorach, chociaż moje fizyczne oczy nie widzą. Dzięki wierze jest mi łatwiej znosić trudności. Wiem, że Pan Jezus jest ze mną w chwilach złych i dobrych. Zawsze mogę liczyć na Jego wsparcie.
Zobacz całą zawartość numeru ►