Po Świątyni Jerozolimskiej nie został kamień na kamieniu
Niszczeją dzieła naszych rąk, ale ja wierzę, że człowiek zostanie scalony, przemieniony i przyciągnięty wielką mocą zmartwychwstania do Miłości.
2018-11-27
Z mojego pamiętnika:
Przedpołudnie. Odkładam kilka nie cierpiących zwłoki spraw i w zaciszu sypialni karmię 3-miesięcznego Krzysia. Mały przy moim boku nagle szeroko otwiera oczy i patrzy na moją twarz. Chwila skupienia... i bezzębny uśmiech od ucha do ucha! Zaczynam się śmiać: Boże, gdybym ja miała taką ufność do Ciebie. Zamyślam się i nawet nie zauważam, jak wchodzi córeczka, cichutko, żeby nie przeszkadzać.
„Mamusiu, jaka ty jesteś piękna!” Paulinka opiera się o mnie, a w jej oczach widzę niekłamany zachwyt. Ukradkiem patrzę w lustro, które wisi w rogu pokoju. Zmęczona kobieta po czterdziestce. Znowu nie miałam czasu umyć włosów. Co ona we mnie widzi? To niesamowite, że wzrok naszych najmłodszych dzieci na moment ogarnął to, co ukochał we mnie Bóg.
A teraz – w ramach doszkalającej konferencji – siedzę i słucham wykładu o neurologicznym szlaku bólowym w rdzeniu kręgowym i mózgu, jednej z tych rzeczy, która funkcjonuje we mnie, a na którą mam niewielki wpływ. Komórki, membrany, całe centra energetyczne doskonale działające we mnie, a jednak nie pod moją kontrolą...
Człowiek tak pięknie zbudowany, pomyślany, posiadający tyle przestrzeni w ciele, umyśle i duchu, które go przerastają i wymykają się poznaniu. Człowiek rozbity po grzechu pierworodnym, rozdrobniony i często zagubiony. Cierpiący. Samotny. Zbyt młody lub zbyt stary, nigdy nie w sam raz.
Rozważam o tym, że po Świątyni Jerozolimskiej nie został kamień na kamieniu. Królestwa wystąpiły przeciw królestwom. Narody występują przeciwko narodom. Słyszymy o trzęsieniach ziemi, głodzie i chorobach, także zakaźnych, na które trudno znaleźć lekarstwo. No i przerażająca liczba nowotworów – zaraza? czemu nie.
Niszczeją dzieła naszych rąk, ale ja – dzieło Jego kochającej ręki – pomiędzy zdaniami Jezusa o tym, co musi się stać, widzę i te – w różnych fragmentach Ewangelii – w których Bóg obiecuje, że nas nie opuści. Wierzę, że człowiek przez Niego stworzony, zbawiony na krzyżu mocą Jego krwi, zostanie scalony, przemieniony i przyciągnięty wielką mocą zmartwychwstania do Miłości.
Dlatego już się tak nie lękam tych tekstów, tylko z niecierpliwością wyglądam Adwentu, oczekiwania na Tego, który „dzięki serdecznej litości naszego Boga nawiedzi nas jak z wysoka wschodzące słońce, by oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki skierować na drogę pokoju”. (Kantyk Zachariasza).