Wpływ Marty Robin na odnowę Kościoła
Marta Robin jest powszechnie uważana za osobę, która przepowiedziała nie tylko pewne zmiany wprowadzone przez II Sobór Watykański, lecz również mający wkrótce rozwinąć się ruch odnowy charyzmatycznej.
2019-01-04
Jeden z fenomenów Marty Robin polega na tym, że osoba chora, przebywająca przez wiele lat w swoim pokoju, mogła mieć aż tak szeroki kontakt z wieloma osobami i tak wielki wpływ na ludzi Kościoła. Ten wpływ był szczególny, ale musimy go osadzić w pewnym kontekście Francji tamtych czasów. W czasach przed Soborem Watykańskim II Marta Robin zastała Kościół francuski najpierw w rozkwicie, jednak na jej oczach sytuacja zaczęła się gwałtownie zmieniać: pojawiły się nowe destrukcyjne ideologie: marksizm i egzystencjalizm, nastąpił też gwałtowny rozwój gospodarczy, który sprawił, że Francja szybko stawała się krajem bogatym. To pociagnęło za sobą nagły wzrost poziomu życia, a to z kolei zaowocowało – znanymi nam również z własnego podwórka – konsekwencjami społecznymi: zamykaniem się ludzi w swoich egoistycznych dążeniach, coraz bardziej hedonistycznym podejściem do ludzkiego życia itd. Cała jej postawa, założone przez nią Ogniska Miłości miały spełniać właśnie to zadanie: powoli i od środka odnowić obraz Boga w umysłach i sercach ludzi.
Marta jest powszechnie uważana za osobę, która przepowiedziała nie tylko pewne zmiany wprowadzone przez II Sobór Watykański, lecz również mający wkrótce rozwinąć się ruch odnowy charyzmatycznej. 10 lutego 1936 roku przepowiedziała ojcu Finet tzw. „Nową Pięćdziesiatnicę Miłości”, którą poprzedzi odnowa Kościoła. Warto wspomnieć, że to właśnie z inspiracji Marty Robin grupa Żydów uprzednio nawróconych na protestantyzm założyła wspólnotę Lwa Judy, która obecnie nosi nazwę Wspólnoty Błogosławieństw, a jest to tylko jedna z młodych dynamicznych wspólnot katolickich powstałych po soborze.
Duch Święty, uwielbienie, wspólnota
Jak wspomniano wcześniej, Marta zapowiadała najpierw trudne czasy masowych odstępstw od wiary, a po nich wielki powrót do Boga, który nazywała „Pięćdziesiątnicą Miłości”. Kościół – jak mówiła – odrodzi się przez apostolat świeckich. Gromadziła więc wokół siebie mnóstwo chrześcijan aktywnie zaangażowanych w ruchy i wspólnoty, które zaczęły spontanicznie wyrastać w całym kraju pod wpływem wielkiego wylania Ducha Świętego. Marta tę wiosnę już przeżywała, miała szerokie kontakty z ruchem charyzmatycznym, jak napisał Raymond Peyret: „praktycznie wszyscy liderzy odnowy we Francji, inni zresztą też, przyjechali do Châteauneuf-de-Galaure”. Marta mając bardzo realistyczne podejście do powstających właśnie wspólnot i całego ruchu charyzmatycznego, wspierając odnowę charyzmatyczną, najbardziej umacniała w niej trzy najbliższe jej cechy „wiosny Kościoła”.
Pierwsza cecha odnowy to szczególnie intensywne zwrócenie się do Ducha Świętego. W wypowiedziach Marty, w jej modlitwach, w jej duchowości Trzecia Osoba Boska odgrywała szczególną rolę, choć oczywiście podkreślała rolę wszystkich trzech Osób Boskich. Druga cecha odnowy, którą Marta szczególnie wpierała i sama reprezentowała to nieustanne, radosne wielbienie Boga i to w różnych formach, również pośród niewyobrażalnych cierpień. Trzecia cecha łącząca ją z odnową charyzmatyczną to wielka waga, jaką przywiązywała do wspólnoty jako środka ewangelizacji. Dla pierwszych chrześcijan „nawrócić się” oznaczało „wejść do wspólnoty”, bo zjednoczona wspólnota jest objawieniem ludziom lepszego świata, który ma nadejść. Wspierając wspólnoty, Marta podkreślała jednak, że nie istnieją one dla siebie samych lecz dla dobra całego Kościoła.
Świadkowie świętości
Oblicza się, że Marta w ciągu swojego życia przyjęła w swoim pokoju ok. 100 tysięcy osób. Byli wśród nich ludzie, którzy czerpali z tych spotkań siłę, inspirację, nadzieję i nowy entuzjazm. Mówią o tym w swoich przejmujących świadectwach rozsianych w różnych publikacjach, z którymi warto się zapoznawać. Oto niektórzy z gości Marty Robin, osoby szczególnie ważne dla odnowy Kościoła, które Marta podtrzymywała, którym doradzała, a nawet w pewien sposób kierowała:
1. Założycielka Małych Sióstr Jezusa (zgromadzenia kontemplacyjnego inspirowanego duchowością Karola de Faucauld) – siostra Magdalena Hutin. Jej przyjaźń z Martą trwała ponad 40 lat, odwiedzała ją regularnie co roku, a tę przyjaźń uważała za jeden z najpiękniejszych prezentów. Dzisiaj jest ponad 300 wspólnot małych sióstr w ok. 70 krajach świata. Tak wspomina reakcję Marty: Zaczęła się śmiać tym swoim dziecięcym i głęboko ludzkim śmiechem (...) po czym radośnie oświadczyła: „Oczywiście, że należy kontynuować. Kiedy ktoś jest szalony, powinien dokonywać rzeczy szalonych. Bez szaleństw nie bylibyśmy szaleni. Kiedy siostra już nie będzie dawać rady, zawsze będzie miała siłę od Boga, gdyż On jest z siostrą i w siostrze”.
2. Henri Caffarel (założyciel Équipe Notre-Dame), na bazie której stworzony jest w Polsce ruch Domowego Kościoła.
3. Brat René Voilaume, założyciel Małych Braci Jezusa. W 1938 spotkał nad grobem Karola de Foucauld s. Magdalenę Hutin, która podzieliła się z nim pragnieniem stworzenia wspólnoty Małych Sióstr Jezusa. Wspierał ją w tym dziele. W 1956 założył kolejne zgromadzenie – Małych Braci Ewangelii
4. Jean Vanier, założyciel wspólnot „Arka”, inspirowanych Ewangelią i duchem błogosławieństw. Na początku naszego wieku istniało około półtora tysiąca wspólnot „Arki” na całym świecie, liczba grup „Wiary i Światła” też przekroczyła tysiąc, są to wspólnoty, w których osoby upośledzone i ich asystenci pracują, modlą się wspólnie, dzieląc się radościami i cierpieniami. Oto jego wspomnienie o Marcie: „W czasie pierwszego spotkania i w następnych również okazało się, jako coś oczywistego, że Marta bardzo kochała Arkę. Była zatroskana o tych najmniejszych, o tych najgłębiej upośledzonych. Bardzo dobrze rozumiała powołanie Arki w Kościele i świecie oraz powołanie osób upośledzonych. Poczułem, że Marta modliła się za różne wspólnoty Arki, a zwłaszcza za wspólnoty Trzeciego Świata. Śledziła uważnie rozwój naszych wspólnot i jestem pewien, że wspomagała nas swoją modlitwą i nadal wspomaga”.
5. Ojciec Marie-Dominique Phillippe OP, dominikanin, profesor uniwersytetu we Fryburgu (założyciel Wspólnoty św. Jana), gałąź męska liczy 55 domów, gałąź żeńska kontemplacyjna oraz gałąź żeńska czynna to dzisiaj także kilkadziesiąt domów. Ojciec Philippe jest również autorem wielu książek z zakresu duchowości i mistyki. Wiele myśli tam zawartych jest inspirowanych „trzema mądrościami” Marty: filozoficzną, teologiczną i mistyczną. Oto jego wspomnienie o Marcie Robin: Paru studentów z Fryburga poprosiło mnie, bym się nimi zajął, bym ich przygotował do kapłaństwa czy do życia zakonnego – a we Fryburgu byłem wyłącznie wykładowcą filozofii na uniwersytecie, to był mój mandat od Kościoła i gdy ci młodzi studenci, siedmiu Francuzów, błagali, bym się nimi zajął (był to zresztą bardzo trudny czas we Francji, gdy nauczanie w seminariach wyglądało smętnie), powiedziałem, że oczywiście mogę im pomóc, ale nie mam mandatu, by prowadzić ich formację do życia zakonnego i do kapłaństwa. Powtórzyłem to Marcie i spytałem: „Co mam zrobić?” Marta przez kilka minut milczała i nagle powiedziała spontanicznie i z mocą: „Ojcze, to oczywiste, że musi się ojciec nimi zająć!” Odparłem, że wcale nie jestem do tego przygotowany, że przez całe życie wykładałem filozofię, oczywiście głosiłem też kazania, ale aby formować do życia zakonnego, potrzebny jest mandat od Kościoła. Marta naciskała: „Ojciec nie ma prawa ich pozostawić. Musi ojciec zaufać Bogu i powiedzieć im, że się ojciec nimi zajmie”. Spytałem Martę: „Czy naprawdę to mówisz w imieniu Jezusa?” A Marta bez chwili wahania: „Tak. Proszę o to ojca w imieniu Jezusa”. Oczywiście, skoro Marta tak powiedziała, to nie miałem wyjścia, bo nie można nic nie powiedzieć i nie można powiedzieć Jezusowi „nie”. To było cudowne: mieć z nią tak prosty kontakt. Marta nigdy nie próbowała odgrywać czegoś w rodzaju matki duchowej, nic z tego. Przeciwnie. Stawiałem czasem pytania teologiczne. Między innymi, głosiłem do księży nauki o Ewangelii św. Jana. Gdy powiedziałem Marcie, że głoszę rekolekcje o Ewangelii św. Jana, odpowiedziała: „Nareszcie!”.
6. Brat Efraim (Gérard Croissant), były pastor Kościoła Reformowanego, po nawróceniu na katolicyzm założyciel Wspólnoty Błogosławieństw, która dziś liczy 1600 członków w domach na całym świecie. Jedno z jego wspomnień o Marcie brzmi następująco: Marta zażądała ode mnie, bym przeszedł na katolicyzm. Sprzeciwiłem się temu, gdyż znany byłem jako pastor protestancki, byłby więc nieunikniony skandal, a ja nie chciałem być powodem zgorszenia. Marta na to: „Nie będzie skandalu, obiecuję panu. Nie będzie żadnego skandalu. Nadszedł czas”. Te słowa wydały mi się trochę trudne do przyjęcia. Wtedy ona opowiedziała mi, że parędziesiąt lat temu pewni pastorzy chcieli przejść na katolicyzm. Jednym z nich był nie kto inny, jak pastor Louis Dallière. Ona nie zgodziła się wtedy, aby odmówili z nią różaniec, a nie zgodziła się, ponieważ nie nadszedł jeszcze moment właściwy. Lecz teraz należało to zrobić, to był obowiązek.
7. Ojciec Réginald Garrigou-Lagrange OP, dominikanin, wybitny teolog, autor monumentalnego dzieła dostępnego w języku polskim „Trzy okresy życia wewnętrznego”. Po pierwszej wizycie u Marty powiedział do swoich studentów w 1941 roku: Z pełnym przekonaniem (...) już teraz mogę wam powiedzieć, że w Drôme przebywa kobieta święta, wiodąca życie kontemplacyjne jako ofiara miłości. To Marta Robin. Pojechałem spotkać się z nią na osobistą prośbę papieża, by ocenić teologiczny wymiar jej wiary. Wróciłem stamtąd zachwycony i od razu napisałem o tym do papieża.
Warto przytoczyć tutaj w całości historię, która ukazuje zmysł wiary Marty mimo, że nie była ona teologiem: Marta powiedziała o. Garrigou-Langrange: „Ojcze, napisał ojciec wiele książek teologicznych, ale ani jednej o Maryi. To niedobrze. Teolog powinien pisać o Matce Bożej”. Ojciec Garrigou odjechał nieco zakłopotany i zaczął pisać książkę o Matce Bożej, aby przy następnej okazji spytać Martę, czy czytała tę książkę. Przyjeżdża rok później, bardzo dumny i zadowolony: „Widzisz, Marto, posłuchałem cię. Napisałem książkę o Matce Bożej”. Wtedy zapadło milczenie, i wreszcie Marta powiedziała: „Ojcze, ojciec mógł zrobić coś lepszego. A to, co ojciec zrobił, nie jest dla ojca zbyt chwalebne, to słabe. To nie jest godne ojca”. Ojciec Garrigou był bardzo smutny i zawstydzony. Była to książka „Maryja Dziewica i nasze życie wewnętrzne”. Marta poleciła ojcu napisać ją od nowa, nie zrobił tego, polecił jednak swojemu studentowi rozwinąć w doktoracie kwestie, na których Marcie zależało. Tym studentem był dominikanin ojciec H. M. Manteau-Bonamy, który z czasem stał się cenionym mariologiem oraz ekspertem w procesie beatyfikacyjnym Marty na etapie diecezjalnym. W niektórych książkach o Marcie można znaleźć uwagę, że intuicje Marty przekazane ojcu Manteau-Bonamy, zawarte w jego publikacjach, a dotyczące Matki Bożej, znalazły się potem w numerze 56 konstytucji dogmatycznej Lumen gentium, co sugerowałoby pośredni udział Marty w powstawaniu dokumentu. Trzeba jednak dodać, że inni autorzy widzą w tym tylko zwykły przypadek.
8. Kardynał Leon-Joseph Suenens, uczestnik Soboru Watykańskiego II, jest głównym teologiem odnowy charyzmatycznej, zaangażowanym osobiście we wspólnoty chrześcijańskie, takie jak m.in. Legion Maryi i Odnowę w Duchu Świętym.
9. Ojciec Jan Góra OP, dominikanin, w latach 1997-2015 organizator Ogólnopolskiego Spotkania Młodzieży na Polach Lednickich. Animator ośrodka duszpasterstwa akademickiego „Respublica Dominicana” w Jamnej. W jednej ze swoich książek tak napisał o kontakcie z Martą Robin: Ja w ogóle nie wiedziałem kto to jest. Nie wiedziałem, po co mnie wloką do jakiejś kobieciny. Ale powiadali, że się nie odżywia, żyje tylko Eucharystią, jest sparaliżowana i niewidoma. Weszliśmy do sieni i ciemnawego pokoju. Nie czuć było ani lekarstw ani zapachów fizjologicznych, rozkładającego się białka, nic. Przeczysta atmosfera i ta kobieta, kruszynka. Spytała, co jej powiem. Powiedziałem, że jestem pod wrażeniem wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce. A ona powiedziała: „cisza, półtora miliona ludzi na modlitwie przed Panem”. Tak więc mogę powiedzieć, że Marta przybyła mistycznie do Krakowa i uczestniczyła w spotkaniu z papieżem. Całe jej życie to podróż w głąb swego wnętrza, gdzie spotykała się z Bogiem. Jest znakiem danym nam od Boga dla naszego oszalałego wieku, że można być przykutym do łóżka i wędrować. Przypomnieniem, że najważniejszą wędrówką człowieka jest ta, która wiedzie ku Bogu.
Małe kroki, wielka odnowa
Na zakończenie, mówiąc o wpływie Marty na odnowę Kościoła nie można nie wspomnieć o Ogniskach Miłości. Właśnie tego dnia, gdy Marta w rozmowie z ks. Finet zapowiedziała „Nową Pięćdziesiątnicę Miłości”, po dwóch godzinach skierowała do niego słowa: „Mam do ojca prośbę w imieniu Boga: trzeba, by ojciec udał się do Châteauneuf i założył pierwsze Ognisko Miłości”. Ksiądz Finet ani nie rozumiał nowej idei, ani tak od razu nie zgodził się na jej realizację, jednak dzieło powstało. Można o nim mówić w kontekście odnowy Kościoła, oddolnej, powolnej, sięgającej jednak jego najgłębszych sfer. Można więc mówić o wielkim wpływie Marty Robin na odnowę Kościoła, wpływie osobistym i pośrednim: poprzez inspirujący kontakt z wieloma ludźmi odnowy. Można wreszcie mówić o jej wpływie na odnowę Kościoła poprzez jej ofiarę, modlitwę i cierpienie. Kto wie, czy nie był to wpływ najbardziej owocny... Na razie pozostaje to tajemnicą, ale na pewno będzie ona kiedyś odkryta i dowiemy się, jak wiele osób w Kościele doznało szczególnych łask dzięki Marcie Robin bez żadnego osobistego z nią kontaktu, po prostu dzięki jej wierze, miłości, ofiarowanemu cierpieniu i modlitwie.
Zobacz całą zawartość numeru ►