Zdarzyło się...
/z Godziny Świadectw/
2019-07-01
Uczestnicy pielgrzymki do Lourdes dzielą się swoimi wrażeniami.
Pracuję jako pielęgniarka od 28 lat. Na co dzień mam do czynienia z ciężko chorymi pacjentami. Praca daje mi wiele radości i satysfakcji. Decyzję o wyjeździe na pielgrzymkę do Lourdes podjęłam bardzo szybko. Zachęciła mnie do tego koleżanka, również pielęgniarka. Bycie z chorymi jest dla mnie bardzo ważne. Wyjazd z nimi do Lourdes przyniósł mi wewnętrzny spokój, umocniła się moja wiara.
Ewa Gruca
Jestem pielęgniarką i położną, pracuję więc na co dzień zarówno ze starszymi jak i małymi pacjentami. Na pielgrzymce czułam się bardzo potrzebna i cieszyłam się, gdy mogłam komuś pomóc w konkretny sposób. Na pielgrzymkę jechałam dla chorych, ale również dla siebie. Czas w Lourdes był dla mnie owocny pod wieloma względami. Dał mi wiele siły i nadziei. Myślę, że po powrocie w mojej pracy niewiele się zmieni, bo nadal będę wykonywała swoje dotychczasowe obowiązki, ale na pewno chciałabym podzielić się z innymi tym wszystkim, czego doświadczyłam u Matki Bożej. To były niesamowite przeżycia i dlatego nie chcę zostawić ich tylko dla siebie.
Krystyna Cygan
Byliśmy w Lourdes już trzeci raz. 29 lat temu zabraliśmy tam najstarszego syna Artura, a tym razem zabraliśmy niepełnosprawnego Józia, najmłodszego syna. Ta pielgrzymka sprzed 29 lat była inna pod każdym względem. My byliśmy młodzi, całkowicie sprawni, chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć, zyskać dla siebie. Tym razem pragnęliśmy, by to nasz syn jak najwięcej skorzystał z tej pielgrzymki. Jesteśmy tutaj dla niego. Duże wrażenie zrobiła na nas Droga Krzyżowa. Osoby chore podawały wiele intencji do modlitwy. Wtedy uświadomiliśmy sobie, że niektórzy cierpią o wiele bardziej niż my i zmagają się z dużo poważniejszymi trudnościami, a mimo to są radośni. Uczyliśmy się od nich wiary.
Teresa i Alojzy Nikel z synem Józiem
Przyjechaliśmy z mężem na pielgrzymkę z diecezji tarnowskiej, z Sufczyna. Małżonek od 15 lat jest niepełnosprawny po zatruciu rtęcią. Jesteśmy pod wrażeniem organizacji pielgrzymki, która została całkowicie przystosowana dla osób chorych i niepełnosprawnych. Najbardziej urzekły nas wieczorne procesje maryjne ze świecami. Było to dla nas niesamowite przeżycie. Ponadto niesamowicie przeżyliśmy zanurzenie w wodzie z cudownego źródła. To była wielka łaska. W sercu wieźliśmy wiele intencji, szczególnie prośbę o błogosławieństwo dla całej naszej rodziny, dla domu. Prosiliśmy też o wytrwałość na drodze choroby i cierpienia oraz o potrzebne siły. Mimo początkowych obaw, czy sobie poradzimy w podróży, doświadczyliśmy wielkiej życzliwości ze strony innych osób. Zaufaliśmy Bogu, że skoro skierował nasze kroki na taką pielgrzymkę, z pewnością zatroszczy się o nas. Tak się stało. Bogu niech będą dzięki!
Małgorzata i Krzysztof
Na pielgrzymce do Lourdes byłam razem z moją mamą pierwszy raz, a do wyjazdu zachęciła mnie moja kuzynka, która uczestniczyła w pielgrzymce dwa lata temu. Dzieliła się wówczas niesamowitymi wrażeniami. Szczególną moją intencją była prośba o zdrowie i miłość w rodzinie. Dziękuję za tak piękne zorganizowanie pielgrzymki. W swoim środowisku na pewno będę opowiadała, jak wiele łask otrzymałam od Matki Bożej. Gorąco zachęcam wszystkich, by pielgrzymowali do Lourdes.
Jolanta Kotas z Rybnika
Bardzo się cieszę, że mogłam pojechać z chorymi na pielgrzymkę, by im służyć. W Lourdes byłam pierwszy raz i ufam, że Matka Boża jeszcze mnie kiedyś tam zaprosi. Największym przeżyciem były dla mnie procesje eucharystyczne. Szczególnie poruszał mnie widok tak wielkiej liczby chorych na wózkach inwalidzkich. Dziękuję Maryi za doświadczenie wspólnoty, za każdą osobę z tej pielgrzymki. Mam w sercu wielką radość z powodu tego, co spotkało mnie wśród osób chorych w Lourdes. Przed wyjazdem towarzyszyły mi obawy, czy wszystko będzie w porządku, ale postanowiłam oddać siebie i całą pielgrzymkę Maryi, zawierzyć Jej Niepokalanemu Sercu. Chwała Panu za ten piękny i święty czas!
Iwona Baron, pielęgniarka
Nazywam się Agnieszka, jestem dziennikarką Radia eM. Tak naprawdę przyjechałam na tę pielgrzymkę do pracy, ale od pierwszego momentu tej pielgrzymki wiedziałam, że to nie będzie zwykłe dziennikarskie zadanie do wykonania, ale że to będzie coś znacznie więcej. Bardzo oczekiwałam tego czasu, był mi on naprawdę potrzebny. Choć pracy nie było wcale mniej niż na co dzień w redakcji, to udało mi się również osobiście przeżyć tę pielgrzymkę. Nie tylko zrelacjonować, ale głęboko przeżyć. Czekałam na tę pielgrzymkę, bo bardzo pragnęłam poświęcić się relacji z Panem Jezusem i Maryją. Myślę, że to się udało. Dla mnie tak pielgrzymka była jednym wielkim spotkaniem. Spotkaniem przede wszystkim z Panem Bogiem i Matką Bożą, ale również z człowiekiem. Te spotkania uświadomiły mi, że choć póki co jestem sprawna i tempo mojego życia jest dość szybkie, to pewnie nie zawsze tak będzie. Taka świadomość uczy pokory.
Agnieszka Skrzypczyk
Zobacz całą zawartość numeru ►