Potrójnie powołana – błogosławiona siostra Ewa Bogumiła Noiszewska
W życiu siostry Ewy splotły się trzy powołania: lekarza, nauczyciela i osoby konsekrowanej. Treścią jej życia była gorąca i nieustanna modlitwa do Zbawiciela „o pomoc w zbawianiu ludu przez życie ukryte i śmierć męczeńską”.
2019-08-01
Ewa Bogumiła Noiszewska urodziła się 11 czerwca 1885 roku w Ostaniaszkach, w guberni wileńskiej (dzisiejsza Białoruś), w rodzinie wybitnego okulisty Kazimierza Noiszewskiego i Marii z domu Andruszkiewicz. Na chrzcie św. otrzymała imię Bogumiła. Kazimierz i Maria Noiszewscy doczekali się jedenaściorga dzieci. Bogumiła była najstarsza z rodzeństwa, w kolejnych latach na świat przyszli: Wanda, Stanisław, Bronisław, Jadwiga, Helena, Janina i Maria. Kazimierz, Cyryl i Hanna zmarli jako dzieci. Dziadkowie Bogumiły wpisali się w historię jako ludzie, którzy za działalność patriotyczną i powstańczą skazani byli na katorgę, zostali pozbawieni majątku i byli deportowani do odległych guberni Rosji.
Dzieciństwo i nauka
Pierwsze lata swojego życia Bogumiła Noiszewska spędziła wraz z rodzicami w Pohulance. Następnie została wysłana do Tuły, do babki Aleksandry Trojanowskiej, która zajęła się jej wychowaniem. To właśnie u babci Bogumiła zaczęła rozbudzać i pielęgnować swoje umiejętności i zamiłowanie do przyrody. Pełna ciepła, ale i wymagająca babcia uczyła ją obowiązkowości i rzetelnej pracy, co zaowocowało ukończeniem szkoły z najwyższym ówczesnym wyróżnieniem – złotym medalem. Wyróżnienie to dało Bogumile wstęp na wszystkie uczelnie Rosji, mimo, że była Polką.
W tym też okresie zrodziła się trwająca przez ponad 30 lat znajomość i korespondencja Bogumiły z ks. Zygmuntem Łozińskim (późniejszym biskupem) oraz jej intensywna działalność w Stowarzyszeniu Córek Maryi pod opieką św. Agnieszki – organizacji religijnej, mającej na celu kształtowanie charakteru, formację moralną i duchową. Równocześnie w sercu Bogumiły dojrzewało pragnienie wstąpienia na drogę powołania zakonnego. Jej ojciec nie sprzeciwiał się tym planom, miała jednak najpierw ukończyć studia medyczne. Stanowisko to wspierał również jej duchowy przewodnik, ks. Zygmunt, którego zdaniem czas studiów miał dać Bogumile sporo możliwości do czynienia miłosierdzia, a nauka nie stała w opozycji do życia duchowego i modlitwy.
Rodzina zdecydowała, że Bogumiła rozpocznie studia medyczne w Sankt Petersburgu, w Żeńskim Instytucie Medycznym, utworzonym w 1897 roku. Dla młodej kobiety był to czas pracy nad sobą – opanowania znacznego materiału pamięciowego, wykładów, ćwiczeń i zajęć praktycznych w klinikach oraz prosektorium. W skupieniu i wewnętrznym wyciszeniu przeszkadzała jej wielkomiejska metropolia, czuła się bardzo samotna. W 1908 roku Bogumiła Noiszewska przerwała studia. Przyczyną były najprawdopodobniej problemy zdrowotne jej matki i konieczność wsparcia ojca, a także zadbania o młodsze rodzeństwo. Być może sama przeżywała problemy zdrowotne. Gdy wróciła na studia, wciąż towarzyszyła jej też myśl o wstąpieniu do zakonu.
Początki w zawodzie
W styczniu 1909 roku na rodzinę Noiszewskich spadło wielkie nieszczęście. Brat Bogumiły – Stanisław – stracił w wypadku obydwie nogi. Był niezwykle utalentowany. Bardzo lubił sporty zimowe, szczególnie jazdę na nartach. W Pohulance zjeżdżano z nasypu kolejowego. Stanisław wpadł pod pociąg pośpieszny, który uciął mu obydwie nogi powyżej kolan. W szpitalu w Warszawie, do którego go przewieziono, zdołano opanować krwotok. Bogumiła przekonała ojca i zabrała brata do Ciechocinka, gdzie odbywała wówczas praktykę. Pomimo absorbującej pracy w szpitalu poświęcała bratu sporo czasu. Zaproponowała mu też rozpoczęcie nauki w zawodzie zegarmistrza. Z powodu niewłaściwego krążenia krwi jego stan jednak stale się pogarszał. Stanisław Noiszewski zmarł dwa lata później – 4 lipca 1911 roku. To wydarzenie bardzo nią wstrząsnęło. Postanowiła jak najszybciej sfinalizować studia medyczne i oddać się na służbę chorym. Z powodu wielu życiowych przeciwności i słabego zdrowia, Bogumiła odebrała dyplom lekarski dopiero u progu I wojny światowej, 22 maja 1914 roku. Po ukończeniu studiów zaproponowano jej posadę w dowolnie wybranym przez nią mieście w Rosji. Bogumiła chciała jednak pracować na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Otrzymała wówczas pracę w Ciechocinku, w którym wcześniej odbywała praktykę.
Okres pierwszej wojny światowej rozproszył rodzinę Noiszewskich. Ciągłe przenosiny i wędrówka z miejsca na miejsce, śmierć matki, praca młodej doktor Noiszewskiej w coraz to innym lazarecie wojskowym sprawiły, że nie zawsze miała możliwość kontaktu z rodziną. Bezpośrednie obcowanie z biednymi i chorymi osobami jeszcze bardziej nasilało jej pragnienie, by oddać się na własność Chrystusowi. Pracowała, prawdopodobnie przez całą wojnę, w szpitalu w Kijowie, przeznaczonym dla chorych zakaźnie. Z frontu i z obozu jenieckiego przywożono do niego chorych żołnierzy: Rosjan, Polaków, Niemców, Austriaków, Rumunów itd. Wśród pacjentów zyskała wielkie uznanie. Ranny żołnierz – właściciel ziemski – w dowód wdzięczności za opiekę zaproponował jej nawet pracę w swoim majątku oraz środki na przygotowanie pomieszczeń szpitalnych.
W czerwcu 1918 roku Bogumiła Noiszewska ukończyła w Kijowie półroczny kurs nauczycielski zorganizowany przez Macierz Polską, by móc odpowiedzieć na palącą potrzebę nauczania rzesz dzieci w języku polskim, a w sierpniu tego samego roku była słuchaczem kursu dla lekarzy szkolnych. Zanim wstąpiła do zgromadzenia, pracowała jeszcze jako lekarz szkolny i wykładowca higieny w siedmioklasowej Szkole Żeńskiej Heleny Rzeszotarskiej w Warszawie.
Droga zakonna
18 czerwca 1919 roku Bogumiła Noiszewska rozpoczęła rekolekcje powołaniowe w Szymanowie, a już miesiąc później 26 lipca, mając 34 lata, wkroczyła na niepokalańską drogę życia zakonnego. Będąc jeszcze postulantką, zaczęła pracować w liceum w Szymanowie jako nauczycielka fizyki i chemii. 12 maja 1920 roku rozpoczęła nowicjat w Jazłowcu (dzisiejsza Ukraina), pierwsze śluby złożyła jako siostra Ewa od Opatrzności 12 maja 1921 roku, a 16 lipca 1927 roku śluby wieczyste.
Całe życie siostry było bardzo intensywne. Pracowała jako nauczycielka głównie przedmiotów matematyczno-przyrodniczych: matematyki, arytmetyki, przyrody, biologii, higieny, fizyki, ale także geologii, towaroznawstwa, historii polskiej, łaciny, gimnastyki czy rysunku. Była szkolnym lekarzem i infirmerką. W latach 1923-1939 miała od 21 do 37 godzin lekcji tygodniowo, co niewątpliwie dowodzi jej zdolności dydaktycznych i ogromnego poświęcenia. Najdłużej siostra Ewa pracowała w Jazłowcu, zarówno w gimnazjum, jak i Seminarium Gospodarczym, którego przez sześć lat była dyrektorką (1930- 1936). W latach 1938-39 pracowała jako nauczycielka, wychowawczyni i lekarz szkolny w Gimnazjum Sióstr Niepokalanek w Słonimiu (dzisiejsza Białoruś), a po zamknięciu szkoły, w czasie roku szkolnego 1939-40 jako lekarz w szpitalu miejskim.
Siostra Ewa była prawdziwym lekarzem i opiekunką chorych, zgodnie mówiono o niej, że była wyrozumiałym i wybitnym specjalistą, że trafnie stawiała diagnozy, potrafiła leczyć prostymi środkami. Leczyła nie tylko w domu, w którym pracowała. W miesiące wakacyjne, na prośbę przełożonej generalnej, objeżdżała domy zakonne, by także inne siostry zbadać, skierować na operacje czy też dłuższe leczenie specjalistyczne. Siostra udzielała porad lekarskich także osobom, które przychodziły do furty klasztornej. Byli to nie tylko Polacy, ale również Ukraińcy czy Żydzi. W ciężkich i nagłych przypadkach opuszczała klasztor, by udzielić pomocy lekarskiej w potrzebie. Była bardzo pogodna i wszystko, co robiła, czyniła z dobrocią.
Przeczucie końca
Ostatnie lata s. Ewy Noiszewskiej były dopełnieniem jej życiowego powołania i najgłębszego pragnienia: „Bym jak najwięcej owocu przyniosła”. Na początku 1927 roku, jeszcze przed swoimi ślubami wieczystymi, napisała przejmującą prośbę: „Naucz mnie, Panie, zgadywać myśli Twoje i pomóc Ci w zbawieniu ludu Twojego przez życie ukryte i śmierć męczeńską. Amen”.
Jak odgadywała Boże myśli? Jak pomagała w zbawianiu ludzi? Odpowiedź jest jedna – całą sobą. Będąc w Słonimiu, czuła na każdym kroku, że śmierć już idzie, że jest blisko. Jeszcze w 1936 roku zanotowała: „Wkrótce umrę, może jutro”. Ofiara i surowe życie, rezygnacja z siebie, praca z chorymi i umierającymi nauczyły ją patrzeć na śmierć, jako na drogę, przez którą przeszedł Chrystus.
Po wkroczeniu do miasta wojsk Armii Czerwonej klasztor przeznaczono na szpital dziecięcy. Siostry zmuszone zostały do opuszczenia zajmowanych pomieszczeń, nie wolno im było również nosić habitów. Tylko nielicznym z nich – 19 osobom – pozwolono na posługę w szpitalu w charakterze personelu niższego – salowych i praczek. Na potrzeby sióstr oddano niewielkie izdebki na strychu budynku. Siostra Ewa była w tym czasie jedynym lekarzem pracującym w szpitalu. Siostry ostatecznie eksmitowano z pomieszczeń na strychu budynku. Siostra Ewa została wówczas odesłana przez przełożoną – s. Martę Wołowską – do domku misyjnego w Wiszniewie. Po krótkim pobycie tam, wróciła. Nie podjęła jednak pracy w szpitalu, choć nadal udzielała porad lekarskich. Coraz trudniejsza atmosfera w Słonimiu skłoniła matkę przełożoną do ponownego jej odesłania. Siostra Ewa przebywała w tym czasie krótko w Nowogródku u rodziny Łozińskich – u brata biskupa Zygmunta Łozińskiego, zmarłego w 1932 roku. Jesienią 1940 roku podjęła pracę w Lubczu pod Nowogródkiem, udzielała pomocy Polakom deportowanym na Syberię i do Kazachstanu. Po zmianie okupanta we wrześniu 1941 roku wróciła znów do Słonimia i do praktyki lekarskiej.
W listopadzie tegoż roku zaczęły się masowe egzekucje, w których zginęło około 200 tysięcy Żydów, a 29 czerwca 1942 roku rozpoczęła się likwidacja getta. Po Żydach przyszła kolej na przerzedzoną już przez radzieckie wywózki inteligencję polską. Egzekucje, więzienie i głodzenie uwięzionych, donosy i szpiegostwo nie były obce ani s. Ewie, ani jej przełożonej, s. Marcie Wołowskiej. Mimo tego siostry przechowywały osoby żydowskiego pochodzenia na strychu klasztornym, w oranżerii oraz stajni. Siostry udzielały pomocy rodzinom więźniów i rozstrzelanych, utrzymywały kontakt z ruchem partyzanckim. Siostra Ewa jako pracownik szpitala i miejskiej polikliniki była bardzo dobrym łącznikiem w przekazywaniu informacji, paczek, leków. Sama wypisywała recepty, chrzciła umierające dzieci, jeśli można było, wzywała kapłana z posługą sakramentalną. Całe dnie w stroju świeckim spędzała poza domem, do którego wracała głównie po to, by napełnić się Bogiem na modlitwie.
Spełnione pragnienie
Aresztowanie nastąpiło nagle, 18 grudnia 1942 roku około godziny 23, choć rzeczą wiadomą było, że siostry tak bardzo zaangażowane w pomoc innym, mogły się tego spodziewać w każdej chwili. Po kogo żandarmi przyszli – nie wiadomo – jedni świadkowie mówią, że po siostrę przełożoną, inni, że po doktor Noiszewską. Faktem jest, że obie te siostry były osobami niebezpiecznymi dla Niemców, a ich nazwiska widniały na liście poszukiwanych. W chwili aresztowania na szczęście nie dokonano rewizji, bo w spiżarni były ukryte kolejne paczki dla żydowskich rodzin i więźniów. Wszystkich aresztowanych odwieziono do gmachu słonimskiego więzienia i przesłuchano. Zabrano wówczas również 84 Żydów, których ukrywano w klasztorze. Nad ranem wywożono więźniów ciężarówkami na Górę Pietralewicką, odległą od miasta o 2 kilometry. Egzekucji dokonano ok. godziny ósmej. Siostry zostały zabite strzałem w tył głowy i pochowane w masowej, warstwowej mogile. Przed śmiercią wszystkim nakazano się rozebrać. Ubrania ofiar przekazano później do klasztornej pralni. Jedna z sióstr rozpoznała później koszulę siostry Ewy, po wyszytym numerze i przypiętym medaliku, oraz rozdarty czepek siostry Marty. I tak oto spełniło się pragnienie serca s. Ewy – umrzeć dla Chrystusa.
Dekret o męczeństwie sióstr Ewy Noiszewskiej od Opatrzności i Marty Wołowskiej od Jezusa został ogłoszony przez papieża Jana Pawła II 26 marca 1999 roku. Siostry zostały beatyfikowane w grupie 108 męczenników II wojny światowej 13 czerwca 1999 roku w Warszawie.
Zobacz całą zawartość numeru ►