Co robię ze swoimi kryzysami?
Chyba żadnemu człowiekowi nie jest łatwo zmierzyć się z sytuacją, słowami, które wyrywają nas z naszej strefy komfortu psychicznego czy fizycznego.
2019-09-02
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Łk 4, 16-30
XXII tydzień zwykły
Taką właśnie sytuację możemy zaobserwować w dzisiejszej ewangelii. Jezus ujawnia, odkrywa przed swoimi słuchaczami ich własną pychę, zaślepienie, głupotę i grzeszność.
Kiedy rozpada się świat naszych przekonań, złudzeń, którymi żyliśmy – niezależnie, czy dotyczyły one nas samych, czy ludzi nas otaczających – wtedy wchodzimy w swoim życiu w etap kryzysu. To właśnie czas, kiedy możemy skorygować swoje poglądy i postawy oraz zacząć budować na prawdzie a nie na iluzjach. Właśnie takim momentem było kazanie Jezusa w nazaretańskiej synagodze. Dla nas takim momentem może być śmierć kogoś bliskiego, choroba, rozpad małżeństwa czy jakiekolwiek inne nieszczęście, które mnie spotyka.
Kiedy opadnie już kurz po katastrofie, kiedy człowiek stoi pośród tych ruin dawnego życia, przychodzi czas odbudowy, najlepiej na silniejszym fundamencie – Panu Bogu. Czy da się inaczej? Oczywiście – pokazuje to przykład mieszkańców Nazaretu. Zawsze przecież można spróbować zniszczyć prawdę i tego, który ją głosi, a potem próbować żyć tak, jak gdyby nic się nie stało. Tylko, że to jednak nie do końca działa.
Kiedy w naszym życiu przychodzi czas kryzysu, warto pamiętać, że to Pan Bóg go dopuścił. Dlaczego? Jaki był powód? Tego być może się nie dowiemy na tym świecie. Być może, był on sumą naszych wcześniejszych złych wyborów, ale możliwe jest też, że był on jedynym sposobem doprowadzenia nas do nawrócenia, do weryfikacji swojego życia.
Tak naprawdę pytanie „dlaczego?”, pomimo, że ważne, nie jest wcale najważniejsze. To, co liczy się w ostatecznym rozrachunku, to odpowiedź na pytanie, co zrobię z tym kryzysem. Czy spróbuję go wykorzystać i potraktuję jak szansę, czy przyjmę postawę, którą zaprezentowali nam dzisiaj mieszkańcy Nazaretu?