Jakże się to stanie?
Nie jest łatwo pytać Pana Boga o Jego wolę wobec mojego życia.
2019-10-07
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Łk 1,26-38
XVII tydzień zwykły
Przeznaczony na dziś fragment Ewangelii według świętego Łukasza chyba dobrze znamy. W przeciwieństwie do innych perykop ewangelicznych ta pojawia się w czasie trwania roku liturgicznego kilka razy. Ponownie więc Kościół przypomina nam historię Zwiastowania. Może bardziej trzeba by powiedzieć: historię totalnego zawierzenia Maryi Bogu. Pewnie słyszeliśmy lub czytaliśmy ten fragment już dziesiątki razy, ale warto pochylić się nad nim jeszcze raz. Nie wiem, czy zwróciliście kiedyś uwagę na to, że Maryja zadaje tylko jedno pytanie. I jest to pytanie, które nie tyle wyraża jakieś wątpliwości, co raczej jest natury technicznej. Maryja pyta się anioła o to, jak dokona się poczęcie, skoro Ona i Józef nie są jeszcze faktycznym małżeństwem.
Kiedy przychodzi anioł – Maryja wie, że spotyka się z tym, który oznajmia wolę Boga. Na pewno w jej sercu było wiele niepewności, może nawet jakiegoś lęku… Ale Ona potrafiła absolutnie się podporządkować Panu Bogu i to wyraża się właśnie w tym że zadaje tylko jedno pytanie. Nie pyta się o to, dlaczego ona, czy na pewno to dobry pomysł. To jedno pytanie, pomijające wszystkie wątpliwości, pytanie o techniczną stronę działania Pana Boga, wydaje się jednocześnie podkreślać postawę zawierzenia. Postawę mówiącą: To, co On uznaje za dobre dla mnie – na pewno takie będzie. To nie jest postawa łatwa do naśladowania, chociażby dlatego, że chyba nikomu z nas się nie objawiają aniołowie obwieszczający wolę Pana Boga wobec nas, sami musimy ją odczytać. A odczytywanie Woli Bożej nie jest łatwe – ale zawsze zaczyna się od stawianego na modlitwie pytania: Jaka jest Twoja wola, Panie Boże, w tej konkretnej kwestii?
Zadanie takiego pytania nie jest łatwe, bo przecież każdy z nas ma konkretne plany dotyczące pracy, wychowania dzieci, budowania relacji z konkretnymi ludźmi. Jest gdzieś chyba w środku pewien lęk, że moje plany nie będą się pokrywały z tym, czego chce ode mnie Jezus. Jeżeli jednak chcemy naprawdę naśladować Maryję, to jest to pytanie, które należy zadać. Ona w końcu też na pewno miała swoje własne plany, marzenia o rodzinie, którą stworzy razem z Józefem. Pan Bóg jej plany zweryfikował, Ona się Mu poddała, i patrząc z obecnej perspektywy, chyba wcale źle na tym nie wyszła.