Mieszka we mnie faryzeusz
Przypominam sobie wszystkie moje wypowiedziane i nieujawnione pytania rozpoczynające się od „dlaczego on, ona, oni robią to, czy tamto?” – żeby osądzić, oburzyć się, poczuć się lepszym.
2020-01-21
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mk 2, 23-28
II tydzień zwykły
Wychodzę z wizyty na IV piętrze bloku i pomału kieruję się do wyjścia. Towarzyszy mi jeszcze nieznośny zapach rozpadającego się guza piersi chorej, którą przed chwilą badałam.
Mąż z przewlekłą chorobą płuc i dusznością, opiekujący się leżącą żoną i zmieniający jej cieknące opatrunki, już dawno przestał ogarniać wszystko wokół. Pracujący syn przynosi obiady, wykupuje leki i pomaga w codziennej toalecie. Starsza kobieta choruje od 7 lat. Ostatnio co tydzień odwiedza ją kapelan z Najświętszym Sakramentem i jak może przygotowuje do śmierci. Nie jest to proste, bo ona bardzo się martwi o męża i syna. Szare firany, stare plamy na fotelach i zawsze przygotowany czysty ręcznik, żebym mogła usiąść i czysty ręcznik w szarej łazience, gdzie boję się odkręcić wodę, bo kurki takie niepewne.
Na III piętro dochodzi z dołu kobieta z siatkami. „Czuje pani jak tu śmierdzi? To od tych spod 11-stki na czwartym. Wstydziliby się. Czemu oni się nie myją? Dziadostwo takie, szkoda słów. Do kościoła chodzą, a dbać nie umieją...”
Mijamy się, a ja w drodze powrotnej przypominam sobie faryzeuszy, którzy zadają to paskudne pytanie: „dlaczego oni robią w szabat to, czego nie wolno?”. O co chodzi w tym pytaniu? O złośliwość, atak na uczniów, czy może atak na samego Mistrza, jak ich wychowuje? Jezus wchodzi z nimi w dialog i tłumaczy, że to On sam jet Panem szabatu i ustala jego regułę, w której miłosierdzie i otwarcie oczu na osobę jest ponad sztywnymi normami.
W czasie wieczornego rachunku sumienia myślę o wezwaniu z niedzieli do modlitwy o jedność chrześcijan pod hasłem „Życzliwymi bądźmy”. Przypominam sobie wszystkie moje wypowiedziane i nieujawnione pytania rozpoczynające się od „dlaczego on, ona, oni robią to, czy tamto?” – żeby osądzić, oburzyć się, poczuć się lepszym. Dostrzegam w głębi własnego serca faryzeusza – jak grób pobielany – po którym nieraz bezwiednie przechodzę.