„On zaś gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu...”
Kiedy Jego szczodra miłość ogarnia serce, nagle łuski spadają z oczu i widzi się wszelki brak własnej miłości.
2020-05-19
Rozważanie do fragmentu Ewangelii J 16, 5-11
VI tydzień wielkanocny
Staję przy łóżku Pani Marianny. Właśnie pielęgniarki zakończyły mycie, więc zauważa mnie i chwilę się przygląda. Zwykle śpi; ma już swoje lata, a choroba postępuje i nie szczędzi zmęczenia. Z uwagi na pandemię i ograniczone wizyty rodziny na oddziale, bywa smutna. Tym razem jednak jest ożywiona, bo jeszcze przed śniadaniem dzwoniła córka. Pytam więc o dzieci. Jak nigdy dotąd chora zaczyna z „innej beczki”.
„Ja tam jestem zadowolona. Nie mam żadnych grzechów, bo jak się leży to nie można zgrzeszyć. Zresztą kiedyś tak mi jeden ksiądz powiedział, że w starszym wieku już nie ma grzechów. A w młodości też nie było kiedy grzeszyć, bo tylko praca, a z pracy do domu i dzieci na okrągło, aż się wychowały. Jestem zadowolona. Przychodzi kapelan i codziennie teraz przyjmuję Komunię”.
Zmęczona zamyka oczy.
Każde spotkanie z drugim człowiekiem jest zastanawiające, pobudza do myślenia i szukania odpowiedzi w Słowie Bożym. Dzisiejsza Ewangelia mówi mi o tym, że nikogo nie przekonam o grzechu, czasami nawet samej siebie. To ON, czyli Duch Święty, oświeca w tej kwestii każde serce. Bo czym jest grzech? Czy tylko przekroczeniem listy zakazów i nakazów? A może punktem wyjścia do odkrycia grzechu jest również ocena mojej więzi z Bogiem opisanej w najważniejszym przykazaniu: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Czym rzadziej robię rachunek sumienia, tym mniej widzę. Dlatego tak bardzo potrzebuję Ducha Świętego. Gdy On przekonuje o grzechu, to nie wylicza, nie wypomina i nie pozbawia nadziei. Kiedy Jego szczodra miłość ogarnia serce, nagle łuski spadają z oczu i widzi się wszelki brak własnej miłości. Jednak zawsze odbywa się to w Jego bezpiecznej Obecności.