Boża odpowiedź
Szkoła modlitwy. Bóg nas słyszy – to pewne. Ale czy wysłuchuje? W czasie choroby wielokrotnie zanosimy do Boga modlitwy z prośbą o zdrowie, uleczenie, pomoc w trudniej sytuacji. Ufamy w sercu, że Bóg nam odpowie. Ale czy możemy mieć taką pewność? Jak usłyszeć Jego głos w sytuacji, gdy choroba nie ustępuje i coraz mniej mamy sił do tego, aby z nią walczyć?
2020-06-14
O tym, że Bóg zna każdą naszą myśli i słyszy każde westchnienia, przekonuje nas najstarsza tradycja biblijna. Wszak już w Psalmie 139 czytamy: „Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane. Choć jeszcze nie ma słowa na języku: Ty, Panie już znasz je w całości. Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę” (Ps139, 1-5). Istotnie, Bóg doskonale przenika wszystkie nasze zamysły i zna każdą myśl – nawet zanim jeszcze została sformułowana. Możemy nawet powiedzieć, że jest On bliżej nas, niż my samych siebie – ogarnia nas zewsząd i najgłębsze tajemnice ludzkich serc nie są przed Nim zakryte. Często nosimy w naszym wnętrzu rozmaite myśli, pragnienia, odczucia. Część z nich nawet dla nas samych nie jest jasna. Chcemy czegoś, ale tak naprawdę nie do końca wiemy czego. Tymczasem Bóg wie wszystko i doskonale rozumie nasze nawet najbardziej skomplikowane duchowe stany.
Bóg odpowiedź ma w naturze
To, co dla nas niejawne i nieoczywiste w naszej własnej świadomości – co nie w pełni uświadomione i tak zagmatwane, że nie potrafimy sami się w tym rozeznać – Bóg widzi z absolutną prostotą i wyrazistością. Dlatego od razu wie, co jest istotą naszych duchowych stanów. My czasami ten stan próbujemy ubierać w słowa, w intencje, w wyobrażenia i na różne sposoby przedstawiać Bogu w prośbach i błaganiach. Tymczasem Bóg patrzy w sedno – trochę tak, jak mądra mama, która widzi, że kolejna prośba dziecka: o cukierek, o szklankę soku czy zabawkę, jest w rzeczywistości wołaniem o uwagę, o zainteresowanie; jest nieporadną próbą zwrócenia uwagi na coś ważniejszego. Bóg to „coś” poznaje w nas od razu, mimo, że czasami my sami nie do końca potrafimy to zobaczyć. No dobrze, powie ktoś. Czy jednak Bóg może nam nie odpowiedzieć? Czy może usłyszeć i pozostawić nas samych z naszym problemem? W żadnym wypadku. Dlaczego? Ponieważ Bóg odpowiedź ma niejako w naturze. Teologia chrześcijańska uczy nas, że Bóg objawia się jako Trójca Osób: Ojciec, Syn i Duch Święty – trzy osoby i jedna natura. Co to dla nas znaczy? Przede wszystkim to, że Bóg jest wspólnotą, że między Osobami Trójcy Świętej istnieje ścisła relacja, że są ku sobie zwrócone w miłości i udzielają się sobie. Tym właśnie, w najszerszym tego słowa znaczeniu, jest dialog. Można powiedzieć, że wewnętrzne życie Boga oparte jest na nieustannym dialogu. Co więcej, taki również jest Bóg dla nas. Dialog, a więc także odpowiedź, jest stylem życia Boga, sposobem, w jaki Bóg odnosi się do nas i jak nas traktuje. Ta sama miłość, która króluje w Jego wewnętrznym życiu i wydarza się między Osobami Trójcy Świętej, jest też darem dla każdego z nas. To my często inaczej postępujemy w naszym wewnętrznym świecie, a inaczej zachowujemy się wobec ludzi, którzy przychodzą do nas jakby z zewnątrz. Bóg zawsze jest taki sam – kochający, uważny, dobry i troskliwy. Czy zatem mógłby nam nie odpowiedzieć? Czy mógłby pozostawić nas samych z naszymi troskami? Żadną miarą. Bóg nas kocha, uważnie nas słucha i zawsze daje nam odpowiedź.
Kłopoty z duchowym słuchem
Dlaczego zatem tak często Boga nie słyszymy? Dlaczego nie potrafimy rozpoznać sposobu, w jaki przychodzi do nas Jego odpowiedź? Wiemy, że ten sposób nie zawsze musi być zgodny z naszymi oczekiwaniami, że czasami Bóg udziela nam tego, o co prosimy inaczej, niż się spodziewamy – zawsze ze względu na nasze większe dobro. Wiedza o tym często jednak nie wystarcza. Czasami Bożej odpowiedzi nie potrafimy dostrzec także z innych powodów. Jakich? Najpierw, z powodu kłopotów z duchowym słuchem, czy też – z nasłuchiwaniem. Przykład? Jak często zaczynasz swoją modlitwę od siebie, od swoich spraw? Owszem, jest ich bardzo wiele – trudno nie mówić Bogu o sobie, zwłaszcza gdy doskwiera cierpienie, ból, trudności zdrowotne, niepewność o jutro. Naturalnie więc spieszymy, żeby wszystko to przed Bogiem wypowiedzieć. A oprócz tego? Bierzemy do ręki rozmaite litanie, koronki, nowenny i pobożne modlitwy. Formułujemy intencję i recytujemy modlitwy, ufając, że dotrzemy w ten sposób do Serca Boga. Oczywiście, wszystkie te modlitwy mają swoją wielką wartość – wszak cenne jest przed Bogiem wytrwałe wołanie serc, które Go kochają. Istnieje jednak ryzyko, że w natłoku słów, które wypowiadamy i w zalewie intencji, które formułujemy, umknie nam gdzieś delikatny głos Bożej odpowiedzi. A przecież Bóg powiedział wyraźnie: „Słuchaj Izraelu” (Pwt 6, 4). Jak zatem słuchamy? Czy planując czas na modlitwę, zostawiamy w nim przestrzeń na milczenie – na chwilę ciszy, w której zamiast wypowiadać słowa, otworzymy się na ich przyjmowanie? To nieprawda, że Bóg nie odzywa się do Ciebie. On lubi otaczać się ciszą, żeby w tej ciszy – ciszy Twojego serca – mogły donioślej wybrzmieć Jego słowa. Nie zawsze są to słowa wypowiedziane w ludzkim języku. Czasami Bóg mówi przez wewnętrzne natchnienia, rozmaite poruszenia serca, czasami przez pokój i ukojenie, które przychodzą, gdy słowa na chwilę przerywają swój męczący bieg. Nie bój się więc milczenia, ale pozwól, żeby rozgościło się w Twojej modlitwie. Czasami chwila milczenia przed Bogiem więcej znaczy, niż tysiące słów, a odpowiedź, na którą latami oczekiwaliśmy, zjawia się w czasie milczenia z najbardziej zaskakującą siłą. Taki jest właśnie Bóg – On czeka, aby ze swoim słowem przyjść do Twojego serca.
Dobre miejsce
Jest jeszcze inny powód, ze względu na który nierzadko nie słyszymy Bożej odpowiedzi. Dotyczy to miejsca, w którym Boże słowo nas zastaje. Trzeba to od razu wyjaśnić – nie chodzi tylko o miejsce fizyczne. Zazwyczaj każdy z nas wybiera je sobie do modlitwy. Bywa również i tak, że mamy w tej kwestii ograniczone możliwości. Jeśli nasza choroba przywiązuje nas do łóżka lub w jakiś sposób ogranicza nasze poruszanie się, wówczas nie dysponujemy całkowitą wolnością wyboru i swobodą w podejmowaniu decyzji. Modlimy się tam, gdzie jesteśmy – często w trudzie i dyskomforcie. Tymczasem fizyczne miejsce modlitwy – choć jest ważne i warto zadbać o jego przygotowanie – nie stanowi istoty modlitwy. Przykładem niech będzie św. Katarzyna Sieneńska. Jako młoda kobieta doświadczała wielu ograniczeń ze strony najbliższych, którzy – niechętni jej życiu duchowemu i gorliwej pobożności – na rozmaite sposoby utrudniali jej modlitwę i spotkanie z Bogiem. Nie miała też swego miejsca, w którym mogłaby ukryć się przed światem na chwilę samotnego przebywania z Jezusem. Co w tej sytuacji zrobiła Katarzyna? Postanowiła, że ze swego serca uczyni celę, do której w każdej chwili będzie uciekać przed światem. Dostępu do tej celi nikt nie mógł jej zabronić – chroniła się do niej w każdej wolnej chwili i tam właśnie – w celi swojego serca – przeżywała najgłębsze zjednoczenie z Bogiem. Tam odwiedzał ją Jezus.
Czy masz już takie miejsce? Czy Twoje serce stało się już celą, w której może odwiedzić cię Pan? Czasami trudności, które przeżywamy na modlitwie wynikają stąd, że w naszym sercu nie czujemy się „u siebie”. Trudno nam uwierzyć, że to jest „miejsce”, które cały czas zamieszkuje Bóg. Dlatego oczekujemy na słowa, znaki, na rozmaitą formę Bożej odpowiedzi, która miałaby przyjść do nas z zewnątrz. Tak bardzo skupiamy się na poszukiwaniu Boga poza sobą, że nie dostrzegamy Go w sobie. Tymczasem On cierpliwie czeka ze swoją odpowiedzią w naszym wnętrzu – czasami wystarczy tylko tam powrócić i spotkać się z Nim w duchowej celi. Jeśli więc chcesz usłyszeć odpowiedź Boga, zatrzymaj się na chwilę tam, gdzie jesteś, zrób znak krzyża i pomyśl, że właśnie teraz Bóg przebywa w tobie – że przenika Cię swoją obecnością. Zamilknij na chwilę i wsłuchuj się w tą obecność. Zanim powiesz słowo, poczekaj, aż On przemówi pierwszy. Przyjdzie taki moment, że Jego odpowiedź stanie się dla Ciebie jasna, a wówczas wszystkie słowa, które później wypowiesz, zyskają nowy, błogosławiony sens.
Zobacz całą zawartość numeru ►