Biskup od „Caritasu”
Biskup Czesław Domin był jedną z najbardziej znaczących postaci polskiego Kościoła po drugiej wojnie światowej. Zaangażowany bez reszty w pomoc dla ludzi chorych, cierpiących, bezdomnych i niepełnosprawnych zyskał miano „biskupa ubogich”.
2020-07-06
Był człowiekiem, który umiał powiedzieć „dziękuję”. To piękne słowo kierował w stronę Boga i ludzi jako swój dar. Przez całe lata uczył w Polsce posługi miłosierdzia. Niektóre dzieła charytatywne, jak ośrodki rehabilitacji chorych, wyproszone były od ludzi, od których zależały decyzje, przez biskupie łzy. Tylko człowiek ogromnego zaangażowania i wiary mógł tak się zachować, mógł żebrać, żeby pomóc tym, którym pomóc trzeba. Jedynym motywem jego zewnętrznych działań była relacja z Jezusem i wiara w miłosierdzie. W swoim testamencie wyznał, że w Miłosierdziu Bożym pokładał „jedyną swoją szansę i nadzieję”. Potrafił Panu Bogu bardzo dużo dać. Dał mu przede wszystkim samego siebie. Bo z tym stanął w swoim życiu w tym momencie, gdy poznał swoje powołanie. Zapatrzony w obraz św. Michała Archanioła w swoim michałowickim kościele parafialnym, wziął bardzo na serio słowa, które pod tym obrazem widniały: „Któż jak Bóg!”. Nauczył się z nich, że Panu Bogu warto zaufać, warto na Niego w życiu postawić, warto Mu dużo dać, warto służyć Mu w drugim człowieku.
W posłudze miłosierdzia
Biskup Czesław Domin był twórcą dzieł związanych z Caritas. Od niego wielu nauczyło się tego, jak powinna wyglądać charytatywna posługa w diecezji i parafii. Od marca 1980 roku biskup Domin przewodniczył w całej Polsce tej bardzo istotnej dla wiary i życia posłudze – posłudze miłosierdzia w ramach Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski. Zdobył się na wyżyny swoich możliwości działania w okresie największego w powojennej Polsce kryzysu gospodarczego i politycznego, czyli w latach 1981-1990. W 1981 roku jego nazwisko stało się powszechnie znane, gdy pośredniczył w rozmowach strajkujących załóg na Podbeskidziu ze stroną rządową, a efektem tego pośrednictwa było podpisanie w Bielsku-Białej umowy umożliwiającej zakończenie strajku. W okresie działalności Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” był przedstawicielem Konferencji Episkopatu Polski w Funduszu Społecznym „Solidarności”; należał także do rządowej Komisji do Spraw Pomocy Zagranicznej; przez kilkanaście lat był członkiem Komisji Wykonawczej Caritas Europy oraz Komisji Stałej Caritas Internationalis w Rzymie. Biskup Domin nawiązał wtedy szerokie kontakty z przedstawicielami organizacji charytatywnych i polonijnych w Zachodniej Europie i Stanach Zjednoczonych, co zaowocowało konkretną pomocą dla Polski. Zabiegał u władz o zwolnienie transportów charytatywnych z opłat celnych i przewozowych, o ułatwienia w przepisach administracyjnych, umożliwiających rozdawnictwo żywności i lekarstw. Swoim urokiem osobistym i siłą argumentacji zjednywał przychylność możnych tego świata dla potrzebujących w Polsce. A równocześnie osobiście dbał o to, aby mobilizować do działalności charytatywnej wspólnoty parafialne. Na okrągło kursował między Warszawą a Katowicami, które stały się centrum wielkiej pomocy charytatywnej. Wielu z nas pamięta jeszcze tamte czasy: kartki na niemal wszystko, kolejki nawet po papier toaletowy, puste pułki w sklepach. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie pomoc, po którą mogli się zgłaszać wszyscy potrzebujący. Tysiące ton mąki, ryżu, oleju, masła, cukru, konserw, odżywek dla dzieci, mleka w proszku, a także środków czystości i środków higienicznych trafiało głównie do najbiedniejszych, wielodzietnych rodzin, osób samotnych i chorych. Wielkie tiry przykryte plandekami zajeżdżały pod siedziby Kurii Diecezjalnych, albo bezpośrednio do większych parafii, tam je rozładowywano i rozwożono dary często przez całą noc do punktów rozdawnictwa. W 1986 roku, po katastrofie w elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie, biskup Domin sprowadził do kraju wiele ton mleka dla małych dzieci. Co roku organizował kolonie charytatywne dla kilkudziesięciu tysięcy dzieci i młodzieży z biednych rodzin i terenów ekologicznie zagrożonych. Wielką akcją charytatywną objął aresztowanych i internowanych działaczy „Solidarności” i ich rodziny. Niósł dla nich pomoc prawną, lekarską, duchową i materialną. W latach 1983-1990 wśród głuchoniemych dzieci i młodzieży rozprowadził przez wolontariuszy kilkadziesiąt tysięcy aparatów słuchowych, które przekazało brytyjskie Ministerstwo Zdrowia. Rozpoczął też – zakończone sukcesem – starania o budowę wzorcowych ośrodków dla niepełnosprawnych dzieci w Rybniku – Nowinach, w Borowej Wsi i Rusinowicach pod Lublińcem. Biskup Domin był człowiekiem niezwykle otwartym, a pensjonariusze i pracownicy tych kompleksów socjalno-rehabilitacyjnych nie odczuwali do niego najmniejszego dystansu. Pozostawił w nich niezapomniane wrażenie człowieka, który roztaczał wokół siebie niesamowity ład, spokój i poczucie wolności.
Kontakty z władzą
Prowadzona przez biskupa Czesława Domina gigantyczna akcja charytatywna, nie mogła pozostać niezauważona przez ówczesne władze Polski Ludowej, zwłaszcza, że wymagała ona jego stałej współpracy z Ministerstwem Zdrowia i Opieki Społecznej. Do tego dochodziły jego nieustanne zabiegi o przywrócenie dobroczynności kościelnej, zawieszonej w 1950 roku, jej należytego miejsca i statusu prawnego, które stopniowo zaczęły przynosić pozytywne efekty. W 1985 roku odebrał on w imieniu Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski dyplom i medal z rąk ministra zdrowia Tadeusza Szelachowskiego za niesienie pomocy i pośrednictwo w rozprowadzaniu darów płynących z zagranicy. Wymiernym dowodem zmiany stosunku do działalności charytatywnej Kościoła było zniesienie drakońskiego, 65-procentowego podatku. Ta polityka „małych kroków” zaowocowała wkrótce zwiększeniem liczby kościelnych placówek opieki. I to był sukces biskupa Domina, który ze spokojem, ale i z żelazną konsekwencją wykonywał zadania, które mu powierzono. A swoją postawą, kryształową uczciwością, sposobem bycia, poczuciem humoru, często pokorną prośbą w imieniu potrzebujących, zyskiwał sobie przychylność i środki na kolejne przedsięwzięcia charytatywne. Cieszył się przy tym wielkim poważaniem wśród zagranicznych darczyńców i wielkim autorytetem w Polsce.
Na czele Caritas Polska
Po transformacji systemowej 1989 roku, biskup Czesław Domin stanął na czele Caritas Polska, powołanej przez biskupów w czasie obrad 243 Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski, w dniach 10-11 października 1990 roku w Warszawie. Przystąpił z zapałem – zgodnie z dekretem prymasa Polski kardynała Józefa Glempa z listopada 1990 roku – do budowania zrębów odrodzonej instytucji, której zadania rozumiał jako miłość bliźniego przekształconą w czyny. Jego głównym zadaniem było zapobieganie biedzie ludzkiej w wielu jej wymiarach oraz upowszechnianie kultury i polityki solidarnej pomocy bliźnim znajdującym się w potrzebie. A konkretnie zajął się krzewieniem miłości chrześcijańskiej, dokształcaniem i formacją osób duchownych i świeckich dla potrzeb Caritasu; prowadzeniem szkoleń, kursów, konferencji i seminariów wspierających bezrobotnych i zagrożonych bezrobociem; analizowaniem przyczyn ludzkiej biedy i zakresu jej występowania; opracowaniem programów i środków zaradczych, zmierzających do jej usuwania; podejmowaniem działań na rzecz rodziny, dzieci i młodzieży, chorych, seniorów, niepełnosprawnych, samotnych matek, bezrobotnych, ofiar przemocy, uzależnionych, migrantów i uchodźców, ofiar klęsk żywiołowych, epidemii i konfliktów zbrojnych; świadczeniem pomocy materialnej dla osób, rodzin, grup społecznych i środowisk; organizowaniem wypoczynku dzieciom i młodzieży z rodzin ubogich lub zagrożonych patologią; wspieraniem wyrównywania szans edukacyjnych młodych Polaków. Wokół tych zadań i wezwań gromadził ludzi różnych wyznań i światopoglądów, do których odnosił się z szacunkiem i dzięki ich pomocy realizował wymienione tu projekty charytatywne na płaszczyźnie diecezjalnej i ogólnopolskiej. Miał głowę pełną nowych pomysłów i celów. Potrafił je realizować w sposób często niekonwencjonalny. W 1990 roku na przykład objął patronatem wielki koncert charytatywny „Gwiazda Nadziei”, który odbył się w katowickim Spodku. Zachęcał do tworzenia przykościelnych kuchni dla biednych. Wielką wagę przykładał do tworzenia parafialnych zespołów charytatywnych.
Biskup Czesław Domin mówił nam przez wiele lat o miłości prosto dawanej. Tę postawę wyniósł z domu rodzinnego. Gdy tylko czas mu na to pozwalał, to wpadał choćby na chwile do Siemianowic Śląskich, a ściślej do Michałkowic, na cmentarz, na grób ojca Franciszka; na ulicę Pocztową, przy której pod siódemką, a potem pod czternastką, mieszkała jego matka, Rozalia; a może w pierwszej kolejności do parafialnego kościoła, aby pokłonić się św. Michałowi Archaniołowi i przywitać się z mieszkańcami rodzinnej miejscowości. Był przecież „swój”, tutejszy. Michałkowiczanie mówili: „Piastuje takie wysokie stanowiska, a właściwie nic się nie zmienił. Był taki skromny, bezpośredni”. Jako biskup odznaczał się pokorą i braterskim stosunkiem do wiernych i księży, których traktował z wielką życzliwością.
Biskup ordynariusz
Od 1992 roku jego domem i miejscem pracy była diecezja koszalińsko-kołobrzeska, którą zawierzył Miłosierdziu Bożemu. Potem zabrał się, swoim zwyczajem, do pracy. A pracy czekało go wiele, bo rolnicze tereny Pomorza Zachodniego, po upadku nierentownych pegeerów, zostały dotknięte straszliwym bezrobociem. Dla niego to było kolejne wyzwanie. Trzymał się jak zawsze wcześniejszej zasady, aby pracy duszpasterskiej towarzyszyła działalność charytatywna. W ciągu zaledwie czterech lat, bo tylko tyle trwał ten, niestety, ostatni już etap jego życia, zdołał zaskarbić sobie miłość tysięcy ludzi. Osobiście zaangażował się w tworzenie na popegeerowskich polach spółdzielczego gospodarstwa rolnego „Carol” (nazwa została utworzona z połączenia wyrazów Caritas i Rolnicza), w którym znaleźliby pracę bezrobotni i doprowadził swój pomysł do pomyślnego finału. Podobnie udało mu się zrealizować oryginalny projekt pod nazwą „Koza żywicielka”. Jego staraniem powstały: Ośrodek Charytatywny dla Dzieci i Młodzieży w kołobrzeskim Podczelu, potem podobny Ośrodek Charytatywny pw. św. Aniołów Stróżów w samym Kołobrzegu i Bursa dla Chłopców im. św. Stanisława Kostki w Szczecinku.
Biskup Czesław Domin był jedną z najbardziej znaczących postaci polskiego Kościoła po drugiej wojnie światowej. Zaangażowany bez reszty w pomoc dla ludzi chorych, cierpiących, bezdomnych i niepełnosprawnych zyskał miano „biskupa ubogich”. Był również człowiekiem wielkiej modlitwy i pracowitości, w myśl benedyktyńskiej zasady: ora et labora – módl się i pracuj. Jego szokująca aktywność nie była jednak pracoholizmem, ponieważ tak jak nigdy nie liczył czasu przeznaczonego na posługi czy prace przy biurku, tak czas urlopu starał się wykorzystać maksymalnie. Nawet już pobieżne zapoznanie się z działalnością duszpasterską biskupa Domina – a jeszcze bardziej w zestawieniu z pracą charytatywną – daje nam obraz człowieka, w którym chrześcijańska doskonałość wyraża się przez czyny – ich oszałamiającą ilość – ale jeszcze bardziej włożone serce, całkowicie oddane Bogu.
W trzydziestą rocznicę powołania Caritas Polska warto przemyśleć jeszcze raz słowa, zapisane po jego śmierci w telegramie św. Jana Pawła II: „Odszedł do Pana po wieczną nagrodę Pasterz oddany bez reszty Kościołowi, dla którego poświęcił wszystkie swe siły. Kochał człowieka, autentycznie troszczył się o jego potrzeby. Stał blisko ludzkich spraw i starał się je zrozumieć”
Zobacz całą zawartość numeru ►