Panie, uzdrów, wybaw, daj!
Prosimy: uzdrów, wybaw, daj! Nie zapominajmy jednak o zdaniu, które powinno kończyć każdą prośbę: „bądź wola Twoja”. Może wtedy łatwiej dostrzeżemy codzienne cuda
2021-02-15
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mk 8, 11-13
VI tydzień zwykły
Pan Jezus nie czynił znaków (cudów) tak sobie, żeby „zrobić wrażenie” albo coś komuś udowodnić. Cuda były odpowiedzią Jego miłosiernej miłości na ludzką biedę. Choćby wczorajsze uzdrowienie trędowatego było odpowiedzią na jego pokorną prośbę (i wiarę) „jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus pochylał się, wzruszał, dotykał z czułością, podnosił, karmił głodnych cudownie rozmnożonym chlebem. Ale ani syty bogactw Herod, ani uczeni faryzeusze nie otrzymali znaku „na żądanie”. To prawda, że znakami (cudami) Jezus potwierdzał swoją tożsamość Mesjasza – Syna Boga Żywego, jak powiedział Piotr. Aby potwierdzić, że ma – jak Bóg – moc odpuszczania grzechów, Jezus kazał paralitykowi „wziąć swoje łoże i iść”. Wróćmy do faryzeuszy – uczonych w Prawie. Musieli znać Prawo i Proroków, a w Jezusie spełniały się proroctwa (Ewangeliści później często będą pisać „...stało się tak, aby się wypełniło pismo”). Ich żądanie znaku było pretekstem do uśpienia sumienia, bo Jezus jednak budził ich niepokój, zmuszał do stawiania pytań i niektórzy uczeni w Prawie (Nikodem, Gamaliel) te pytania sobie stawiali i... byli otwarci na nieoczekiwaną odpowiedź. A my? Ileż razy „domagamy się od Niego znaku!”. Prosimy: uzdrów, wybaw, daj! Nie zapominajmy jednak o zdaniu, które powinno kończyć każdą prośbę: „bądź wola Twoja”. Może wtedy łatwiej dostrzeżemy codzienne cuda (znaki) – wschód słońca, życiodajną wodę, ufność dziecka, pogodną pokorę staruszka, rozkwitający z pąka kwiat, bijące serce i największy z cudów – Eucharystię!