W szkole św. Józefa
Święty Józef był człowiekiem czynu i modlitwy. Dlatego patronuje ciężkiej pracy i kontemplacji. Przy jego łożu śmierci czuwali Jezus i Maryja, dlatego wzywamy go również jako patrona dobrej śmierci.
2021-03-15
W Ewangelii zawód Józefa określony jest słowem „cieśla”, w oryginale greckim tekton. Nie wiemy dokładnie, czym się zajmował Józef. Najprawdopodobniej był rzemieślnikiem wykonującym z drewna narzędzia, meble, okna, dachy, a może nawet całe domy. W każdym razie ciężko pracował fizycznie. Stąd jego patronat nad robotnikami i każdą ludzką pracą. Ponieważ na kartach Ewangelii nie wypowiada ani jednego słowa, uchodzi za człowieka milczenia, zasłuchanego w Boga. Dzięki temu stał się patronem modlitwy kontemplacyjnej. Józef jest także patronem dobrej śmierci. To z kolei z tego powodu, że według tradycji umierał w obecności Maryi i Jezusa. Trudno o lepsze towarzystwo w tej najtrudniejszej godzinie życia.
Patron codziennego trudu
W Ewangelii Mateusza znajdujemy zdanie, które wypowiadali sceptyczni wobec Jezusa mieszkańcy Nazaretu: „Czyż nie jest On synem cieśli?” (Mt 13, 55). Brzmi w tym zdaniu nuta lekceważenia. Mieszkańcy Nazaretu, kwestionując posłannictwo Jezusa, mają na myśli, że to przecież zwykły stolarz, syn stolarza, nikt więcej. Nie rozumieli, że Pan Bóg lubi to, co zwyczajne i niepozorne. Najprawdopodobniej Józef nauczył swojego przybranego syna zawodu. Ewangelista Marek nazywa bowiem samego Jezusa „cieślą” (Mk 6, 3). Powszedni trud został w ten sposób doceniony. Wcielony Bóg pracował własnymi rękami na swoje utrzymanie. Z całą pewnością Józef nauczył Jezusa nie tylko samego zawodu, ale i szacunku dla pracy oraz pracowitości.
Gdy papież Pius XII ustanowił w 1955 roku święto Józefa Rzemieślnika, wyznaczył 1 maja jako dzień obchodów tego święta. Nieprzypadkowo. Tego dnia przypada bowiem Święto Pracy obchodzone w wielu krajach świata. Dzień ten upamiętnia strajk robotników w Chicago z 1886 roku, brutalnie stłumiony przez policję. Robotnicy, wśród nich także emigranci z Polski, walczyli wtedy o ośmiogodzinny dzień pracy oraz o godziwe warunki pracy i płacy. Ruch socjalistyczny uznał święto za swoje. Kościołowi zależało na tym, aby robotnicy, upominający się o swoje prawa, nie ulegali lewicowej propagandzie. Marksistowska ideologia ma na sztandarach wypisane dobro ludzi pracy, ale – zamiast obiecanego wyzwolenia z ucisku – przynosi jeszcze większą niesprawiedliwość i nędzę. Święty Józef Robotnik stał się symbolem katolicyzmu społecznego. Jego praca w Nazarecie to lekcja godności ludzkiej pracy. Święty Józef pracował dla Maryi i Jezusa, pracował również z Jezusem. Jest w tym wskazówka dla nas, by także pracować z Jezusem, czyli traktować codzienny szary trud jako modlitwę, jako drogę do rozwoju nie tylko zawodowego, ale i duchowego.
Słowo tekton, które zwykle tłumaczymy jako „cieśla”, można także rozumieć jako „budowniczy”. Być może Józef budował całe domy. Męskim powołaniem jest budowanie domu, nie tylko w znaczeniu budynku, ale i wspólnoty miłości, życia, wiary, odpowiedzialności. Józef był budowniczym domu dla Jezusa i Maryi. Miał swoje miejsce w Bożych planach. Wychowując Jezusa, budował wraz z Maryją Jego człowieczeństwo. W tym sensie wziął udział w budowaniu Kościoła. Każdy z nas, wykonując zwykłe prace dnia codziennego, przyczynia się do budowania czegoś większego niż nasze własne ambicje czy kariery. Bierzemy udział w budowaniu wspólnoty rodzinnej, ludzkiej, a także Kościoła.
Patrząc na Józefa robotnika, uczymy się, że praca jest ogromną wartością – dzięki niej człowiek nie tylko służy innym, ale i sam się rozwija. Józefa słusznie kojarzymy z takimi cnotami jak: pracowitość, rzetelność, solidność, równowaga między pracą a wypoczynkiem. Moja praca to konkretny kształt miłości do ludzi i Boga. I nie jest tak, że liczą się tylko „wielkie rzeczy”. Józef był kimś skromnym. Nasze codzienne, drobne obowiązki są drogą do uświęcenia, są budowaniem domu. Także tego wiecznego.
Józefowa szkoła milczenia
Drugi „patronat” św. Józefa wiąże się z jego milczeniem. Oczywiście mąż Maryi nie był niemową, ale nad jego powołaniem pracownika, małżonka i ojca rozpościera się strefa ciszy. „Ewangelie mówią wyłącznie o tym, co Józef «uczynił»” – zauważa św. Jan Paweł II. „Jednakże w tych osłoniętych milczeniem «uczynkach» Józefa można odkryć klimat głębokiej kontemplacji: Józef obcował na co dzień z tajemnicą «od wieków ukrytą w Bogu», która «zamieszkała» pod dachem jego domu”. Papież zwraca też uwagę, że to „św. Teresa od Jezusa, wielka reformatorka kontemplacyjnego Karmelu, stała się szczególną odnowicielką kultu św. Józefa w zachodnim chrześcijaństwie”. Dodajmy, że gdy św. Teresa założyła pierwszy klasztor odnowionego zakonu karmelitanek w Avila, obrała jako jego patrona św. Józefa. Od tamtego czasu powstało ponad sto różnych zgromadzeń zakonnych, które mają Józefowy patronat.
Słowo „kontemplacja” pochodzi od łacińskiego contemplatio (rdzeń templum oznacza świątynię). Jest nie tylko rodzajem głębokiej modlitwy, ale i stylem życia. To takie postrzeganie rzeczywistości, które pozwala widzieć Boga, a przynajmniej ślady Jego obecności. Święta Teresa pisze, że kontemplacja jest „głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha”. Milczenie Józefa uczy nas, żyjących w nieustannym zgiełku i pośpiechu, że ważniejsze od mówienia jest słuchanie. Kontemplacja jest otwarciem się na miłość, na obecność Boga i Jego słowo. Muszę zamilknąć, zatrzymać się w biegu, uspokoić nerwową Martę we mnie, po to, aby jak Maria usiąść u stóp Mistrza. Działanie Józefa opisane w Ewangelii poprzedzone jest słuchaniem głosu anioła. Gdy Józef próbował raz zrobić coś po swojemu, nie było to dobre posunięcie. Aktywność powinna płynąć z kontemplacji, czyli ze słuchania Boga, mówiącego do nas przez Biblię, nauczanie Kościoła i głos sumienia.
Czas choroby bywa na ogół czasem milczenia. Brak aktywności związany z chorobą jest czymś trudnym, ale jest także szansą na głębsze bycie sam na sam z Bogiem. Kontemplacja jest modlitwą bez wielu słów. Człowiek cierpiący nie jest w stanie formułować pięknych modlitw. Czasem trudno odmówić nawet różaniec. Można wtedy zwrócić się do św. Józefa z prośbą o dar modlitwy w ciszy, by nauczyć się modlić samym tylko przebywaniem z Jezusem, samym cierpieniem lub samotnością.
„Módl się i pracuj” – zalecał św. Benedykt. Józef podpisałby się pod tą regułą. W tej zasadzie ważna jest również mała literka „i”. Ona podpowiada, że nie można być ani nadaktywną Martą, ani tylko rozmodloną Marią. „W Józefie urzeczywistnia się idealne przezwyciężenie pozornego napięcia między życiem czynnym i kontemplacyjnym, możliwe dla tego, kto posiadł doskonałą miłość” – podkreśla św. Jan Paweł II. „Idąc za znanym rozróżnieniem między miłością prawdy (caritas veritatis) a koniecznością miłości (necessitas caritatis), możemy powiedzieć, że Józef przeżył zarówno miłość prawdy, czyli czystą, kontemplacyjną miłość Boskiej Prawdy, która promieniowała z człowieczeństwa Chrystusa, jak i konieczność miłości, czyli równie czystą miłość służby, jakiej wymagała opieka nad tym człowieczeństwem i jego rozwój”.
Milczący św. Józef przypomina, że ludzie cisi są błogosławieństwem, oni posiądą ziemię. Milczenie jest szkołą słuchania Boga i ludzi. Mimo że nie żyjemy w klasztorze, uczmy się kontemplacji, czyli szukajmy wokół siebie znaków obecności Boga. Aktywność zewnętrzna każdego z nas tylko wtedy będzie owocna, gdy swoje źródło będzie miała w słuchaniu Boga.
Patron dobrej śmierci
Ewangelie nie mówią nic o śmierci Józefa. Pod krzyżem widzimy samotną Maryję i słyszymy słowa Jej konającego Syna, który zawierza Matkę umiłowanemu uczniowi. To każe nam przypuszczać, że Józef w tym czasie już nie żył.
Apokryfy, czyli pisma powstające w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, dopisują historie, których brakuje w Ewangeliach. Są to pobożne opowieści będące rodzajem narracyjnego komentarza do Nowego Testamentu. Nie należy traktować tych opowieści dosłownie, ich sens leży nie w prawdziwości faktów, ale w prawdzie ich wymowy moralnej czy doktrynalnej. W V wieku powstał apokryf poświęcony św. Józefowi, który świadczy o żywym kulcie jego osoby. Autor tego apokryfu wkłada w usta Jezusa opowieść o Jego ziemskim ojcu. Najciekawszy jest fragment poświęcony śmierci Józefa, który wyjaśnia, dlaczego stał się patronem dobrej śmierci.
Otóż wedle tego apokryfu, gdy Józef zapadł na ciężką chorobę, zaczął lękać się śmierci. Robi rachunek sumienia z całego życia i poddaje się woli Boga. Potem zwierza się Jezusowi ze swoich grzechów, spowiada się z całego życia. Mówi między innymi: „Wyznaję, że serce wyrzuca mi zbyt ludzkie myślenie o Twojej Matce, bo jeszcze nie byłem wtajemniczony w to, że bez udziału mężczyzny poczęła syna. Wyznaję też, że raz poszarpałem Twoim uchem, gdy jeszcze byłeś dzieckiem”. Jezus, słuchając wyznania Józefa płacze, pociesza Matkę i czuwa wraz z Nią przy łożu umierającego ziemskiego ojca. W agonii Józef widzi złowrogi orszak grzeszników, złych duchów, śmierci i diabła. Jezus przegania diabła i jego wspólników. Zauważa, że śmierć zatrzymuje się przed drzwiami domu onieśmielona Jego obecnością. Dlatego wychodzi do niej i prosi, aby weszła i zrobiła swoje. W godzinie śmierci Józefa Jezus modli się do Boga, prosząc, by wysłał Michała Anioła i Gabriela oraz cały chór anielski, który w eskorcie odprowadzi duszę Józefa do krainy śmierci: „Ojcze, bądź miłosierny dla duszy mojego ojca Józefa, gdy przyjdzie do Twoich świętych rąk, bo jest to godzina, w której potrzebuje on miłosierdzia”. Aniołowie przybywają i zabierają duszę Józefa, zawijając ją w prześcieradło z czysto jedwabnego bisioru. Jezus podchodzi do ciała, zamyka powieki i usta swego ojca. Potem namaszcza jego ciało pachnącymi olejkami, odmawiając przepisane modlitwy. Następnie Jezus odmawia nad ciałem swego ziemskiego ojca modlitwę, w której podkreśla, że w rocznicę jego śmierci będzie sprawowana ofiara na jego grobie.
Oczywiście ten opis to rodzaj pobożnej legendy, która zawiera bezcenne przesłanie duchowe i moralne. Pokazuje ona, na czym polega dobra śmierć. Otóż w obliczu śmierci trzeba się wyspowiadać i prosić Boga o miłosierdzie. Dobra śmierć to taka, gdy rozpoznajemy przy sobie obecność Jezusa i Maryi. Oni dają moc, aby stoczyć zwycięską bitwę z diabłem, który nieraz kusi człowieka w chwili śmierci, bo wie, że to jego ostatnia szansa. Dziś, gdy ludzie często umierają bez sakramentów, bez bliskich, w samotności, tym bardziej aktualna staje się modlitwa do św. Józefa, aby wyprosił nam dar spokojnej, godnej śmierci w obecności naszych bliskich oraz Jezusa i Maryi.
Zobacz całą zawartość numeru ►