Żyć w Duchu Świętym

Szkoła Modlitwy: Duch Święty – trzecia Osoba Boska – w przedziwny sposób należy do jednej natury Bożej, działając zarazem w historii stworzenia i zbawienia. Jest także obecny w historii naszego życia. W liście św. Pawła Apostoła do Rzymian znajdujemy poruszający opis tej obecności i zarazem swoiste zaproszenie do tego, aby wejść z nią w większą zażyłość. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że Duch Święty to dla nas w znacznym stopniu Bóg nieznany – choć jesteśmy chrześcijanami, mamy często poważne trudności z tym, jak właściwie zrozumieć Jego tajemnicę. Chodzi także o to, że właściwa relacja z Duchem Świętym jest warunkiem koniecznym autentycznego chrześcijaństwa. Trzeba to dobrze zrozumieć: jesteśmy zaproszeni do życia w Duchu Świętym.

zdjęcie: cathopic.com

2021-05-11

W ósmym rozdziale listu św. Pawła do Rzymian czytamy: „Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8, 14–17). Głęboka i poruszająca wymowa tego fragmentu świadczy o jednym: św. Paweł chciał, abyśmy dobrze zrozumieli rolę Ducha Świętego. On nie jest kimś odległym, niedostępnym, swoistym „dodatkiem” do dwóch pozostałych Osób Boskich, nie wiadomo po co do szczęścia im potrzebnym. Duch Święty, który „od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem odbiera uwielbienie i chwałę” – o czym poucza nas wyznanie wiary – jest również dokonawcą naszego usynowienia w Bogu. To On prowadzi do pełni tego doświadczenia, które staje się udziałem każdego z nas przez chrzest święty: stajemy się przybranymi dziećmi Bożymi; synostwo Boże, które odebrał nam grzech pierworodny, odzyskujemy ponownie przez zanurzenie w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Tym bowiem w swym duchowym wymiarze jest w istocie chrzest. Co to jednak znaczy w praktyce? Jak rozwinąć w sobie owoce tego niezwykłego daru – pełnię Bożego dziedzictwa, którą przecież, jako Jego dzieci powinniśmy przyjąć i pogłębiać? Jak żyć tym, co w praktyce oznacza bycie współdziedzicami Chrystusa – bliskością i zażyłością z Bogiem Ojcem na wzór tej, którą miał w swoim sercu Jezus? Odpowiedzią na tego rodzaju pytania jest właśnie sam Duch Święty.

Możemy wołać „Abba”

Rodzimy się, dorastamy, dojrzewamy w mądrości, w latach, w życiowym doświadczeniu. Dochodzimy do pełni sił, aby następnie stopniowo je tracić, powoli przesuwając się w stronę jesieni życia. Bogaci we wspomnienia, często także w życiowe blizny i zranienia, wędrujemy nieuchronnie na brzeg Światłości. Gdzieś po drodze pojawia się w naszym życiu wiara – u niektórych na początku, niemal wyssana z mlekiem matki, u innych później, jako efekt wyborów i osobistych decyzji. Nie zawsze jest ona jednak żywa. Nie zawsze określa w pełni nasze życie i stanowi jego sens. Nie zawsze czujemy się w niej prowadzeni. Czasami bardziej przeżywamy ją jako zestaw religijnych zachowań i rytuałów, tradycyjny dodatek do niedzieli lub schronienie w razie życiowych kłopotów. U wielu pojawia się ona dopiero wtedy, gdy dotknięci chorobą lub cierpieniem rozpaczliwie zaczynają poszukiwać ratunku. Wtedy też uciekają się do Boga. Czy jednak rzeczywiście o to chodzi? Owszem, dobrze, gdy w cierpieniu szukamy Bożej pomocy. Ale przecież wiara to nie zestaw wyuczonych modlitw, garść poglądów na sprawy duchowe lub regularnie praktykowany obyczaj. Wiara to nie jest również składanie Bogu daniny z naszej pobożności. Wiara to postawa zażyłej więzi z Bogiem – coś, co przenika całe nasze życie, nadając mu sens i cel; wiara to styl życia w bliskości z miłującym Ojcem, który w swoim Synu, Jezusie Chrystusie, daje nam całą swą miłość. Jak jednak żyć taką wiarą w praktyce? Jak otworzyć się na pokój, miłość i urzeczenie serca, które w niej się objawiają, sprawiając, że nasze życie zyskuje ponadnaturalną głębię? To właśnie jest dzieło Ducha Świętego w nas. Powoli, dyskretnie, w sobie tylko wiadomy sposób prowadzi nas drogami naszego życia ku pełni chrześcijańskiej dojrzałości – ku dojrzałości w wierze. Ona właśnie skutkuje tym, że powstaje w naszym sercu to głębokie, tęskne pragnienie i zarazem przyzwolenie, aby wołać do Boga: „Abba, Tatusiu”. Mówić do Boga w ten sposób, kochać Go w prostych słowach i w zwyczajnych czynach, co więcej, uczynić je smakiem i słodyczą swojego życia – to właśnie jest owoc działania Ducha Świętego w nas. Święty Paweł przekonuje, że On wspiera nas w tym swoim świadectwem. Co to znaczy? Przede wszystkim to, że każdym natchnieniem i tysiącem poruszeń w nas – czy to przez głos sumienia czy przez wewnętrzne zaproszenia do modlitwy, do aktów strzelistych, do wznoszenia myśli ku Bogu, do mniejszych i większych czynów miłości – pokazuje nam w naszym życiu obecność Jezusa. Duch Święty na wiele sposobów skłania nas do większego umiłowania Jezusa, zaprasza do tego, abyśmy jeszcze pełniej budzili w sobie wrażliwość na ujawniającą się w Jezusie nieskończoną i czułą miłość Boga Ojca. Duch Święty nie skupia na sobie. Wykorzystuje jednak przestrzeń naszego ducha, abyśmy – gdy autentycznie chcemy zbliżyć się do Boga – na wiele sposobów odkrywali, jak sam Bóg jest obecny w naszym życiu. Dojrzewanie w wierze to nic innego, jak proces budowania w sobie stałej postawy gotowości do odpowiadania na te poruszenia i natchnienia Ducha. Nie doraźnie, chwilowo, gdy czujemy się dobrze i komfortowo, ale w sposób konsekwentny i stały. Wołać „Abba, Tatusiu” to nie tylko przywilej – łaska, że możemy zwracać się do Ojca tymi samymi słowami, co Jezus. To również wyraz naszej dojrzałości – zwłaszcza wtedy, gdy za słowami podąża także postawa życia; gdy nie tylko tak mówimy, ale w taki sposób przeżywamy obecność Boga w nas. Do tego prowadzi nas Duch Święty i w tym umacnia naszego ducha. Żyć w Duchu Świętym nie oznacza więc nieustannej modlitwy do Ducha Świętego, choć oczywiście jest ona ważna, ale kierowanie się Jego natchnieniami i coraz pełniejsze otwieranie się z Jego pomocą na udzielającą się nam w Jezusie miłość Ojca.

Słodki owoc Ducha

Często wydaje się nam, że aby podobać się Duchowi Świętemu – mieć z Nim dobrą, duchową relację – musimy się dużo do Niego modlić. Szukamy więc rozmaitych koronek, litanii i nowenn, wyrzucając sobie to, że nie poświęcamy Mu zbyt wiele uwagi. Tymczasem życie w Duchu Świętym, to wcale nie wielość słów i mnożenie dodatkowych pobożności. To raczej umiejętność wsłuchiwania się w Jego natchnienia i podążania za Jego podpowiedziami. A do czego przede wszystkim zaprasza nas Duch Święty? Zdecydowanie bardziej, niż mnożenie modlitewnych aktywności chciałby zobaczyć, że wzrastamy w duchowej uważności; że nasze życie jest bardziej skupione na Chrystusie; że częściej myślimy o miłości Ojca, a nasze decyzje podejmujemy ze świadomością, że Bóg nad nami czuwa. Z pewnością Duch Święty zaprasza nas też do tego, abyśmy częściej Bogu dziękowali i uwielbiali go w drobiazgach życia codziennego. Jego pragnieniem jest także, by każdy z nas uczył się spełniać zwykłe zadania swego życia ze świadomością służenia w nich Bogu, z gotowością wypełniania ich uczciwie i sumiennie – tak, aby wszystko, co czynimy, było na chwałę Boga. I choć może wydawać się to dziwne, właśnie do tego najbardziej zaprasza nas i uzdalnia Duch Święty. Czy taka postawa – pokornego skupienia na Bogu, prostoty w modlitwie, wierności w codziennych obowiązkach, wytrwałości w znoszeniu rozmaitych trudów i drobnych aktów miłości – nie jest właśnie dojrzałym życiem w Duchu Świętym i najlepszą odpowiedzią na Jego prowadzenie?

Najlepszym potwierdzeniem jest owoc, który Duch Święty wzbudza w naszym sercu, gdy tak właśnie żyjemy. Święty Paweł w liście do Galatów pisze: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa” (Ga 5, 22-23). I nie chodzi tylko o to, że żyjąc w Duchu Świętym, stronimy od rozpusty, hulanek i gorszącego zachowania. Owoc Ducha Świętego w postaci określonych cnót, takich jak radość, pokój czy opanowanie, rodzi się w nas jako efekt pewnego stylu życia skupionego na Jezusie i zatroskanego o to, aby coraz pełniej odkrywać w Nim miłość Boga Ojca; aby coraz lepiej na tę miłość swoim życiem odpowiadać. Nie dziwmy się więc, że Duch Święty, który do tego właśnie nas prowadzi, wzmacnia w nas i rozwija błogosławione skutki takiej postawy. Nie musimy więc wiele do Niego mówić. Wystarczy nam kilka prostych słów, westchnień, którymi odpowiadamy na Jego nieustanne, miłosne prowadzenie, zwyczajnych słów miłości i wdzięczności, które pozwalają nam uświadomić sobie, że jesteśmy w Jego ramionach, otoczeni Jego czułą troskliwą bliskością i bezpiecznym prowadzeniem. Doskonałe życie duchowe to umiejętność takiego właśnie przeżywana swej codzienności.

I w zdrowiu i w chorobie

Czy to jednak nie utopia? Przecież – powie ktoś – nasze życie nie jest usłane różami. Wiele w nim miejsc mrocznych i ciemnych. A co z chorobą i cierpieniem? Czy złamani bólem możemy w ogóle myśleć o życiu w Duchu Świętym? Owszem – odpowiem – ponieważ to nie o przyjemne uczucia chodzi i nie o wzniosły nastrój. Święty Paweł w cytowanym już fragmencie z listu do Rzymian przypomina: „Skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8, 17). Nie bez powodu Apostoł Narodów zestawia nasze cierpienia z tajemnicą Bożego synostwa, udziału w chwale i prowadzenia przez Ducha Świętego. Często wydaje się nam, że życie z Bogiem zakłada sielankę i brak jakichkolwiek przykrości, a fakt, że nie przeżywamy go w taki sposób, zwalamy na karb naszego grzechu lub podejrzewamy, że Bóg najzwyczajniej odwrócił się od nas, a nawet – że nas opuścił. Obwiniamy się więc o to i zarzucamy sobie, że nie dość staraliśmy się zasłużyć na Jego miłość. Bywa i tak, że bliskość z Bogiem łączymy z krzyżem, który On nieuchronnie musi włożyć na nasze barki. Dlatego na wszelki wypadek uważamy, aby nie zbliżyć się do Niego za bardzo. Ten fałszywy obraz Boga skutkuje tym, że nasze życie duchowe często jest powierzchowne – że nie potrafimy zbliżyć się do Boga i zaufać Jego miłości. Tymczasem życie w Duchu Świętym to coś zupełnie innego. Bóg ani nie odwraca od nas swego oblicza, ani nie zamierza dołożyć nam cierpień. Przeciwnie – niejednokrotnie sam przychodzi z uzdrowieniem, uwalniając nas od tego, co w sposób nadmierny nas przygniata i zamiast pomóc w zjednoczeniu z Nim – oddziela od Jego miłości. Bardzo często Duch Święty ukazuje nam również cierpiące oblicze Jezusa. Nie da się tego uniknąć. Jeśli wchodzimy w zażyłość z Bogiem, Jego miłość ukazuje się nam we wszystkich swych aspektach – także w tym, co Bóg wycierpiał dla nas. Czy mamy pozostać wobec tego obojętni? Duch Święty, zapraszając nas w głąb relacji z Jezusem, daje nam również często tę zdolność, aby szukać Jego oblicza nie tylko w chwale góry Tabor, ale także w udręce Ogrójca. I nie trzeba do tego nic więcej, ponad to, czego już doświadczamy. W naszej chorobie – w jej udręczeniu i bólu – możemy więc szukać bliskości z Jezusem; możemy czuć się zaproszeni do tego, aby zjednoczyć nasze cierpienie z męką Jezusa. Nie jest to jedynie wzniosły akt moralnego współczucia. Ta głęboko duchowa postawa ma wielką nadprzyrodzoną wartość. Między naszym sercem a Sercem Boga dokonuje się wówczas szczególna nadprzyrodzona komunikacja. Nie potrzeba do tego wzniosłych słów, wyznań i westchnień. Wystarczy często zwykła, prosta świadomość, że Duch Święty jest blisko, że w Jego tchnieniu poruszamy się i oddychamy, że Jego obecność otacza głębię naszej duszy niedostrzegalnym dla zmysłów blaskiem i że przez Jego nadprzyrodzone działanie męka Jezusa jest w naszym cierpieniu, a nasze cierpienie – w Jego męce. Reszta w naszym życiu niech będzie tylko wdzięczną odpowiedzią na ten ogrom miłości.


Zobacz całą zawartość numeru ►

 

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr05, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 03.12.2024