O członkostwie w Apostolstwie Chorych

Człowiek doświadcza głębszego pokoju w sercu, gdy potrafi dać coś z siebie bezinteresownie. Tak zostaliśmy stworzeni przez Boga, stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Bóg istnieje w logice daru z siebie. Gdy człowiek żyje wbrew tej logice, jego życie się rozpada.

zdjęcie: cathopic.com

2021-08-03

Na końcu każdego miesięcznika podajemy ogólne zasady członkostwa w Apostolstwie Chorych. Przytoczę je: „Osoba, która pragnie zostać członkiem Apostolstwa Chorych, powinna spełnić trzy warunki: przyjąć cierpienie z poddaniem się woli Bożej; znosić je cierpliwie, po chrześcijańsku, w jedności z Jezusem, który się za nas ofiarował na krzyżu, ofiaruje się w Eucharystii i wciąż żyje w Kościele; ofiarować swe cierpienia Bogu w intencji przybliżenia Królestwa Bożego, za zbawienie świata, za Kościół i Ojczyznę oraz w intencjach Ojca świętego. Te trzy warunki stanowią istotę Apostolstwa Chorych.” Przyjrzyjmy się bliżej zasadom przynależności do wspólnoty. Zobrazuję je wpierw na przykładzie świętej Edyty Stein.

Kim była Edyta Stein?

Z pochodzenia była Żydówką. Urodziła się 130 lat temu, we Wrocławiu, 12 października 1891 roku. Zmarła w wieku 51 lat, 9 sierpnia 1942 roku. W młodości utraciła wiarę. Jako filozof poszukiwała prawdy. Wykładała w uniwersytecie. Przeżyła nawrócenie, została chrześcijanką. Odkryła powołanie do Karmelu. Będąc siostrą Teresą Benedyktą od Krzyża, ofiarowała swoje życie Chrystusowi jako zadośćuczynienie za grzechy dla zbawienia innych. W dosłowny sposób wcieliła w życie słowa św. Pawła z Listu do Kolosan stanowiące główne przesłanie Apostolstwa Chorych: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). Do tych słów powrócę później.

Przypomnę kilka faktów z życia zakonnego siostry Teresy Benedykty. W Niedzielę Wielkanocną, 26 marca 1939 roku, dzień po ogłoszeniu przez Hitlera decyzji zajęcia Polski, przebywając w holenderskim Karmelu, napisała do przeoryszy: „Droga Matko, usilnie proszę o Twoje czcigodne pozwolenie na ofiarowanie się Sercu Jezusa jako ofiara zadośćczynna za uratowanie prawdziwego pokoju: aby panowanie Antychrysta mogło być zniszczone, jeśli to możliwe, bez kolejnej wojny światowej i aby mógł nastać nowy porządek. Proszę o to dzisiaj, ponieważ już jest godzina dwunasta. Wiem, że jestem niczym, ale Jezus pragnie tego i powoła wielu innych, aby w nadchodzących dniach ofiarowali się w taki sam sposób”. Na uwagę zasługuje pokora siostry Teresy Benedykty, która prosiła swoją przełożoną o możliwość dokonania osobistego aktu ofiarowania się Bogu.

Jako siostra zakonna pochodzenia żydowskiego, została uwięziona w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Kilka miesięcy wcześniej rozpoczęła pisać największe dzieło swojego życia: „Wiedza Krzyża”. Męczeńska śmierć w Auschwitz przeszkodziła jej w jego dokończeniu. Ostatnie rozdziały „napisała życiem”. Wcześniej tak pisała: „W każdym razie jestem rada. «Wiedzy Krzyża» można nauczyć się tylko wtedy, gdy krzyż czuje się w samym sobie. Jestem przekonana o tym od samego początku i mówię: «Witaj Krzyżu, nadziejo nasza»”.

Kiedy zbliżała się jej śmierć w obozie, w swoim testamencie dokonała wpisu: „Już dzisiaj z radością przyjmuję śmierć, jaką mi przeznaczył Bóg, posłuszna Jego świętej woli. Proszę Pana, aby moje życie i śmierć przyjął ku swojej chwale i uwielbieniu, za wszystkie prośby Najświętszego Serca Jezusowego, Maryi i Kościoła Świętego, szczególnie za utrzymanie, uświęcenie i doskonałość naszego świętego Zakonu – a mianowicie za Karmel w Kolonii i Echt, jako pokutę za niewiarę narodu żydowskiego i aby Pan został przez swoich przyjęty i królestwo Jego przybyło w chwale, na ratunek Niemiec i pokoju na świecie, ofiaruję także za moich krewnych, żyjących i zmarłych, i za wszystkich, których dał mi Bóg: aby nikt nie został potępiony”.

W czasie uroczystej beatyfikacji Edyty w Kolonii 1 maja 1987 roku Jan Paweł II powiedział: „Po tym, jak nasza nowo beatyfikowana siostra zaczęła patrzeć na przeznaczenie Izraela z punktu widzenia Krzyża, dała się prowadzić Chrystusowi coraz głębiej w tajemnicę Jego zbawienia, aby móc wziąć na siebie wielorakie cierpienia rodzaju ludzkiego w jedności z Nim i pokutować za przerażające niesprawiedliwości świata. Jako Benedicta a Cruce – Błogosławiona przez Krzyż – pragnęła nieść ten krzyż z Chrystusem dla zbawienia swojego narodu, swojego Kościoła i całego świata. Edyta ofiarowała się jako «ofiara zadośćczynna za uratowanie prawdziwego pokoju», przede wszystkim dla jej zagrożonego i poniżonego narodu żydowskiego. Gdy uznała, że Bóg ponownie położył ciężką rękę na swoim ludzie, przekonała się, «że – jak sama powiedziała – przeznaczenie tego ludu jest moim własnym»”.

 Jak ofiarować się Bogu?

Określenia: ofiarowanie, poświęcenie współcześnie nie są popularne. To, co dla Edyty Stein było czymś oczywistym, dzisiaj już takie nie jest. Miłość dzisiaj raczej kojarzy się z czymś innym. Gdy jednak głębiej reflektujemy nad życiem – uczą nas tego zwłaszcza osoby starsze – zauważamy, że powołań: małżeńskiego, zakonnego i kapłańskiego, nie sposób realizować bez ofiarowania i poświęcenia się drugiemu. Gdy brakuje tych postaw trudno mówić o miłości, a związki międzyludzkie, wspólnoty, w których brak poświęcenia, rozpadają się. Bez ofiarowania się, bez wysiłku służby, używając języka Ewangelii – bez krzyża, miłość nie jest miłością. Jest zapatrzeniem w siebie.

Człowiek doświadcza głębszego pokoju w sercu, gdy potrafi dać coś z siebie bezinteresownie. Tak zostaliśmy stworzeni przez Boga, stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Bóg istnieje w logice daru z siebie. Gdy człowiek żyje wbrew tej logice, jego życie się rozpada.

Ta logika jest obecna także w trudnym dla nas czasie choroby. Wiemy, że wówczas raczej od innych oczekujemy pomocy. Prosimy ich, prosimy także Boga, byśmy mogli powrócić do zdrowia i do pełni sił. Nikt o zdrowych zmysłach nie chce choroby. Postrzegamy ją jako coś niechcianego i złego. A jednak również w czasie jej trwania nosimy w głębi serca pragnienie ofiarowania się.

W pamięci mojego serca zachował się obraz chorych na Covid-19 w szpitalu tymczasowym. Niektórzy z nich dzielili się duchowym doświadczeniem. Mówili, że czas pobytu w szpitalu to swoiste rekolekcje, które pomagają im przemyśleć życie, zastanowić się, które relacje są najważniejsze i co zrobić, by po powrocie do domu – jeśli Bóg da – odnowić więzi z Bogiem i bliźnimi. Jeszcze inni na duchowej drodze szli o krok dalej. Myśląc o swoich bliskich, o rodzinie, o tych wspólnotach, które są im najdroższe (o Kościele, o kapłanach), pragnęli ofiarować w ich intencji pobyt w szpitalu, czas choroby i swoje cierpienie. Pamiętam pewną pacjentkę, która mówiła: „czekałam na księdza w ostatnim czasie, by zapytać, czy mogę teraz – gdy przyjmę Komunię świętą – ofiarować siebie za moją rodzinę?”. Niektórzy z bólem serca dzielili się, że ich bliscy oddalili się od Boga i od Kościoła, że trudno im wpłynąć na zmianę ich postawy, ale dodawali, że gdy są w szpitalu, pragną się za nich ofiarować. Były to najgłębsze i najprawdziwsze akty wiary, miłości i ufności wobec Boga i bliźniego.

Nie wszyscy chorzy tak podchodzą do choroby, do przeżywanego cierpienia. Kilka miesięcy temu arcybiskup Paryża Michel Aupetit, jako kapłan i jako lekarz z zawodu włączył się w debatę na temat eutanazji, nad którą głosowano w Parlamencie Francuskim. Mówił na antenie radia: „Wielokrotnie miałem okazję towarzyszyć umierającym. I zdarzało się, że ludzie krzyczeli: «zabij mnie!». Ale wiedziałem, że zadaniem lekarza nie jest zadawanie pacjentom śmierci. A potem, następnego dnia, kiedy udało się uśmierzyć ból, ci sami ludzie, dziękowali, że nie zrobiłem tego, o co mnie prosili.”

Bez Chrystusa trudno się ofiarować

Święty Jan Paweł II w jednej ze swoich katechez kiedyś powiedział: „Za sprawą Chrystusa zmienia się radykalnie sens cierpienia. (…) Zło cierpienia w tajemnicy odkupienia Chrystusowego zostaje przezwyciężone, a w każdym razie przemienione: staje się ono mocą do wyzwolenia od zła, do zwycięstwa dobra. Każde cierpienie ludzkie «dopełnia» tego, czego «nie dostaje cierpieniom Chrystusa, dla dobra jego Ciała» [por. Kol 1, 24]; a ciałem tym jest Kościół jako uniwersalna wspólnota zbawcza”.

Aby dobrze przeżyć trudny czas kryzysu związanego z chorobą potrzebna jest wiara, nasza osobista jedność z Chrystusem. Bez niej, bez wewnętrznego przekonania, że Chrystus nie opuścił mnie podczas choroby pomimo przeżywanego bólu, trudno przyjąć krzyż cierpienia i jeszcze trudniej go ofiarować. To wręcz niemożliwe. Potrzebny jest więc stan łaski uświęcającej związany z wcześniejszym otwarciem się na łaskę przebaczenia z sakramencie pokuty, a także sakrament namaszczenia chorych. Stąd tak ważna jest posługa kapłana (kapelana szpitalnego) przynoszącego choremu Komunię świętą. Przypominajmy sobie stale słowa Pana Jezusa: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6, 54-58). Nieraz jedyną modlitwą, którą chory w wielkim cierpieniu potrafi wypowiedzieć w sercu, jest imię Zbawiciela lub akt strzelisty: „Jezu ufam Tobie”. To wystarczy. Takie słowa wypowiedziane z wiarą stają się najgłębszą modlitwą.

Święty Jan Paweł II w zacytowanej wyżej katechezie przywołał słowa św. Pawła z Listu do Kolosan stanowiące szczególne przesłanie dla członków Apostolstwa Chorych. Jeszcze raz je przypomnę: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam braki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). Święty Paweł w powyższych słowach ukierunkowuje myśli czytelników listu nie tylko na ich osobiste zbawienie – cel życia, ale również na cel życia innych – na ich zbawienie.

O zbawieniu nie tylko siebie, ale również bliźnich (o ich nawróceniu, o duchowym wsparciu kapłanów) myśleli chorzy w szpitalu tymczasowym. W podobny sposób myślała św. Teresa Benedykta od Krzyża. W akcie poświęcenia się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa wymieniła kilka grup osób, za które się ofiarowała, zwłaszcza Kościół święty.

Jednym z głównych tematów pism św. Pawła jest obraz Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa. Według św. Pawła Głową tego Ciała jest Chrystus, my zaś Jego członkami. Różne są członki tego Ciała, także i te które cierpią. To one – jeśli ofiarują się dobrowolnie Chrystusowi – przyczyniają się do wzrostu duchowego innych, ich uświęcenia, mają realny wpływ na ich zbawienie. Zwłaszcza dzisiaj miłość chorych do Kościoła – Mistycznego Ciała Chrystusa jest szczególnie potrzebna. Zdarza się bowiem, że czyjeś zbawienie jest zagrożone, a głoszący Ewangelię potrzebują szczególnego duchowego wsparcia.

Czy ofiara Chrystusa na krzyżu nie wystarczyła?

W taki sposób odpowiada na to pytanie św. Jan Paweł II w Liście do chorych, „Salvifici doloris” stanowiącym Magna Charta Apostolstwa Chorych: „W tajemnicy Kościoła jako swojego Ciała, Chrystus niejako otworzył własne odkupieńcze cierpienie na każde cierpienie człowieka. O ile człowiek staje się uczestnikiem cierpień Chrystusa – w jakimkolwiek miejscu świata i czasie historii – na swój sposób dopełnia to cierpienie, przez które Chrystus dokonał odkupienia świata. Chrystusowe odkupienie jest stale otwarte na każdą miłość, która wyraża się w ofiarowanym przez człowieka cierpieniu. To odkupienie bez końca rozwija się”.

I dalej wkładając w usta Chrystusa swoje myśli, papież zwraca się bezpośrednio do chorego: „Pójdź za Mną! Pójdź! Weź udział swoim cierpieniem w tym zbawieniu świata, które dokonuje się przez moje cierpienie! Przez mój Krzyż. W miarę jak człowiek bierze swój krzyż, łącząc się duchowo z Krzyżem Chrystusa, odsłania się przed nim zbawczy sens cierpienia. Człowiek nie odnajduje tego sensu cierpienia na swoim ludzkim poziomie, ale na poziomie cierpienia Chrystusa”.

Podobnie jak w przypadku św. Edyty Stein, która umierając śmiercią męczeńską, napisała ostatni rozdział „Wiedzy Krzyża”, tak św. Jan Paweł II „napisał” na oczach całego świata ostatni rozdział swojego nauczania, ukazując się jako cierpiący i zgarbiony w oknie papieskim, na kilka dni przed swoją śmiercią. Można domyślić się, że nie mogąc wydobyć z siebie głosu, ofiarował się wówczas Bogu. To była jego najgłębsza katecheza.

Gesty miłości

W jaki sposób dokonać aktu ofiarowania się Chrystusowi? Założyciel Apostolstwa Chorych w Polsce, ks. Michał Rękas zachęcał chorych do szczególnej modlitwy, którą otrzymują wraz z Dyplomem przyjęcia do Apostolstwa Chorych oraz krzyżem. Następnie zachęcał, aby w Godzinie Miłosierdzia ponawiać ten akt i jednoczyć się z Chrystusem cierpiącym i opuszczonym. Oprócz tych modlitw można wyrazić swój akt oddania się Chrystusowi i ofiarowania Mu swojego cierpienia przez odpowiedni gest miłości. Może nim być np. pocałunek krzyża. Całując Ukrzyżowanego, całujemy Jego rany. Chrystusowe rany są wyrazem i nadzieją naszego duchowego zdrowia. Przypominają słowa pieśni o słudze Jahwe odczytywane w liturgii Wielkiego Piątku: „w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 45).

Na koniec przypomnę słowa, które zamieszczamy obok trzech warunków przynależności do Apostolstwa Chorych: Warunki te „obowiązują tylko na czas trwania choroby. Chory, który z własnej woli pragnie spełnić trzy wymienione warunki, powinien zgłosić się osobiście, listownie lub telefonicznie do Krajowego Sekretariatu Apostolstwa Chorych w Katowicach”. Ksiądz Michał Rękas często przypominał, że akt ofiarowania swojego cierpienia Chrystusowi jest aktem osobistym. Nie można tego uczynić za kogoś. Istnieją jednak nie tyle wyjątki od tej reguły, co pewne ważne dopowiedzenia. Nieraz bowiem niektóre osoby – na przykład matki – niosą w swoim sercu, a także i w ciele, cierpienie swoich chorych dzieci, które nie są w stanie wyrazić na głos woli ofiarowania się Chrystusowi. Każda matka jednak potrafi odczuć to, czego dziecko nie jest w stanie wyrazić. Możemy powiedzieć więc, że owe dzieci, jak i ich matki należą do Apostolstwa Chorych jako osoby ofiarujące Bogu swoją niepełnosprawność, chorobę,  czy swoje macierzyństwo.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr08, Z cyklu:, Z bliska

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024