Prymas i ja

Pragnę, by moja wiara wzrastała i bym kiedyś mogła powiedzieć wraz z Błogosławionym: „Soli Deo per Mariam – Jedynemu Bogu przez Maryję”.

zdjęcie: Archiwum Instytutu Prymasowskiego

2021-10-04

Beatyfikacja Prymasa Stefana Wyszyńskiego była dla mnie okazją do zapoznania się z jego życiorysem, niezłomną wiarą, niezwykłym bohaterstwem i heroizmem. Podczas przeglądania różnych źródeł trafiłam na fragmenty i wątki z jego życia, które szczególnie mnie poruszyły – stały mi się bliskie i dodały mi otuchy. Zainspirowana nimi, spisałam kilka swoich przemyśleń, którymi pragnę się podzielić.

Jedno z pierwszych wspomnień jeszcze małego „Stefka” to dwa obrazy nad jego łóżkiem. Pierwszy to wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, a drugi Matki Boskiej Ostrobramskiej.

Pamiętam, że od moich najmłodszych lat Mama odmawiała ze mną pacierz, którego na początku oczywiście nie rozumiałam, ale czułam, że jest on ważny. Słowa modlitwy „Zdrowaś Maryjo” – „módl się za nami grzesznymi” omylnie rozumiałam jako „módl się za nami grzecznymi”. Mama często czytała mi z „Biblii dla dzieci”. W pamięci pozostał mi jeden z wielu wieczorów, gdy siedziałam w ramionach Mamy pod choinką, a Mama tłumaczyła mi znaczenie Świąt Bożego Narodzenia. Również nad moim łóżkiem wisiały obrazy Matki Boskiej Częstochowskiej i Anioła Stróża. Wiszą tam do dzisiaj.

Stefan Wyszyński uczęszczał do szkoły rosyjskojęzycznej, gdyż ta część Polski w tym czasie podlegała pod zabór rosyjski.

Moi rodzice wyjechali ze mną do Niemiec, gdy miałam pięć lat. Nie chodziłam więc nigdy do polskiej szkoły, a języka polskiego wraz z pisownią nauczyli mnie rodzice. Mama nieraz opowiadała, że w pierwszej klasie nie chciałam mówić po niemiecku, choć trochę już umiałam. Nie rozumiałam wtedy, że będąc Polką, w szkole powinnam mówić w obcym mi języku. Choć w końcu przyzwyczaiłam się do tego oddalenia od Ojczyzny, moje serce już w tak młodym wieku aż do dzisiejszego dnia pozostało polskie! Rodzice własnym przykładem przekazali mi polskie tradycje, obyczaje, jak np. witanie kogoś chlebem i solą. Nauczyli mnie również historii, literatury polskiej itp. Dla mnie przykładem takiego żywego patriotyzmu jest m.in. Prymas Tysiąclecia, który zawsze służył Ojczyźnie i narodowi.

Podczas II wojny światowej bł. Prymas Stefan Wyszyński był kapelanem Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Laskach oraz opiekunem duchowym dzieci i młodzieży niewidomej i słabowidzącej. Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach pod Warszawą zostało założone w roku 1911 przez bł. Matkę Elżbietę Różę Czacką, która mając zaledwie 22 lata sama całkowicie straciła wzrok. Stała się „pionierką polskiej tyflologii”, czyli nauką zajmującą się problemami utraty wzroku.

Fakt służby Prymasa Wyszyńskiego w Laskach jest mi bliski, ponieważ sama jestem prawie niewidoma.  Początkowo uczyłam się w szkole dla niewidomych i słabowidzących we Freiburgu, na południu Niemiec. Z kolei liceum zakończyłam w szkole powszechnej, gdzie miałam bardzo dobry kontakt z moimi koleżankami i kolegami, dla których moja niepełnosprawność nie stanowiła żadnego problemu. Następnie zostałam absolwentką studiów pedagogiki religijnej również we Freiburgu. Przełożona Generalna Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, Matka Judyta Olechowska, powiedziała: „Osoby niewidome, które przyjmują swój Krzyż, cierpienie, kalectwo w duchu wiary, mogą być dla wątpiących, poszukujących, zagubionych duchowo i moralnie apostołami.” Nie czuję się apostołem, ale próbuję pokazać swoim życiem, że z Miłością Bożą i Jego Miłosierdziem niesienie własnego krzyża jest o wiele łatwiejsze, bo tylko idąc z Chrystusem ma on swój sens. Poza tym chcę przekazać innym, że można ułożyć sobie życie i dobrze funkcjonować w społeczeństwie, nawet będąc osobą niewidomą.

Błogosławiony Stefan Wyszyński miał wielu współpracowników i przyjaciół – jednym z nich był Karol Wojtyła. Obaj wielcy Polacy poznali się podczas nominacji Karola Wojtyły na biskupa pomocniczego w Krakowie.

Jan Paweł II zawsze mi jakby towarzyszył. Urodziłam się bowiem 16 października 1983 r., dokładnie w piątą rocznicę jego wyboru na papieża. Gdy zbliżały się moje 20 urodziny, powiedziałam Mamie, że moim wielkim marzeniem byłoby zobaczyć Ojca świętego Jana Pawła II.  Mama napisała więc list do Watykanu, przedstawiając moją sytuację osobistą. Dostałyśmy pozytywną odpowiedź i pojechałyśmy do Rzymu. Cały pobyt był naprawdę piękny i pełen wrażeń! Punktem kulminacyjnym była środowa audiencja z Janem Pawłem II – 17 marca 2004 r. Po audiencji – czego wcześniej nie wiedziałyśmy – miałyśmy możliwość podejścia i osobistego pozdrowienia papieża. Ze wzruszenia nawet nie pamiętam, jak się przy nim znalazłam. „Pozdrawiam Cię Ojcze święty” – powiedziałam. A Ojciec święty pobłogosławił mnie, całując mnie w głowę! Była to chwila nie do opisania! Po odejściu od Jana Pawła II tak serdecznie płakałam, że omal nie spadłam z podestu. Nigdy nie zapomnę tego spotkania! Pobłogosławił mnie Święty!

26 sierpnia 1956 r. zostały złożone Śluby Jasnogórskie Narodu Polskiego. W tym czasie bł. Stefan Wyszyński był więziony przez komunistów. Śluby te odbyły się 300 lat po złożeniu pierwszych Ślubów przez króla Jana Kazimierza w katedrze we Lwowie. Treść i słowa do Ślubów Jasnogórskich napisał z więzienia Prymas Polski. Jest nimi zawierzenie się, tym razem całego narodu, Matce Najświętszej. „Jest to niezaprzeczalnie bardzo ważna część naszej tożsamości, do której powinniśmy się odwoływać”.

Jasna Góra jest dla mnie szczególnym miejscem: w 2006 r. odbyłam pielgrzymkę pieszą z Krakowa na Jasną Górę do naszej Królowej Polski. W sercu niosłam pewną intencję... Gorąco modliłam się wtedy o nawrócenie mojej Mamy. Poprosiłam Mamę jedynie o to, by każdego wieczoru o godz. 21:00 łączyła się z nami na Apelu Jasnogórskim. Za przyczyną Matki Boskiej dobry Bóg mnie wysłuchał i sprawił to, co wydawało się niemożliwe! Teraz to Mama wspiera mnie, gdy mam jakieś wątpliwości czy trudne pytania. Niezachwiana wiara  Stefana Wyszyńskiego w Boga i Jego Opatrzność oraz jego szczere przekonanie, że Bóg jest Miłością są dla mnie przykładem. Pragnę, by moja wiara wzrastała i bym kiedyś mogła powiedzieć wraz z Błogosławionym: „Soli Deo per Mariam – Jedynemu Bogu przez Maryję”.

Autorką tekstu jest 37-letnia Agnieszka Malcherczyk. Mając 5 lat, wyjechała wraz z rodzicami do Niemiec. Rodzice nauczyli ją języka polskiego i wzbudzili w niej duże zainteresowanie polską kulturą, tradycją, wiarą, wartościami, literaturą oraz historią, tak że dzisiaj całym sercem czuje się Polką.Pani Agnieszka jest osobą niepełnosprawną; ma poważną wadę wzroku i jest niskiego wzrostu. Poza tym zachorowała kilka lat temu na depresję i osobowość chwiejną emocjonalnie typu borderline. Z tego względu od 2015 r. mieszka w ośrodku dla osób psychicznie chorych. We Freiburgu, gdzie mieszkam, ukończyła studia z pedagogiki religijnej. Bardzo lubi pisać. Niekiedy interpretuje teksty piosenek czy innych artykułów. Pisze również o moich uczuciach i doświadczeniach.

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Polecane, Nasze propozycje

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024