Jak promień słońca
Mamy ogromne szczęście. Nasz kapelan służy chorym i personelowi bezustannie. Jest zawsze, kiedy ktokolwiek tego potrzebuje. Służy słowem, obecnością i przede wszystkim sakramentami.
2021-10-05
Jestem lekarzem pediatrą, hematoonkologiem dziecięcym i neonatologiem. Pracuję od 1997 roku. Od grudnia 2019 kieruję Oddziałem Hematologii i Onkologii Dziecięcej w Chorzowie.
Jako koordynator sprawuję nadzór merytoryczny nad leczeniem pacjentów w Oddziale, jednocześnie muszę dbać o sprawy organizacyjne, troszczyć się o stworzenie dobrej współpracy w dużym zespole ludzkim, jaki stanowi oddział.
Współpraca z kapelanem zawsze była dla nas ważna. Nasi pacjenci, zwłaszcza onkologiczni, oraz ich opiekunowie potrzebują bardzo dużego wsparcia w wielu dziedzinach życia. Choroba nowotworowa wywraca życie „do góry nogami”. Wszystko się zmienia. To ogromny stres i wyzwanie dla wszystkich. Oczywistym jest fakt, że w takiej chwili pomoc duchowa jest szczególnie ważna. Kapelan jest obecny w życiu Oddziału, poznaje pacjentów i ich rodziców, służy słowem, uśmiechem, obecnością, ale przede wszystkim ogromne znaczenie ma jego posługa sakramentalna. Tego nie da się przecenić! W niedzielę i święta odprawia Mszę świętą w pięknej szpitalnej kaplicy. Kapelan po prostu z nami JEST.
W czasie pandemii, gdy konieczność izolacji stała się dodatkowym cierpieniem, posługa kapelana nabrała jeszcze większego znaczenia. Od samego początku pandemii apelowałam, żeby zauważyć również potrzeby duchowe personelu szpitala. My też potrzebujemy opieki kapelana, dostępu do sakramentów, utrudnionego zwłaszcza w początkowej fazie pandemii.
Funkcjonujemy w Oddziale jak rodzina, przeżywamy razem radości i smutki. Wiemy jako personel, kto potrzebuje i prosi o opiekę kapelana i tę wiedzę natychmiast przekazujemy ks. Marcinowi Niesporkowi. Mamy ogromne szczęście. Nasz kapelan służy chorym i personelowi bezustannie. Jest zawsze, kiedy ktokolwiek tego potrzebuje. Służy słowem, obecnością i przede wszystkim sakramentami. W naszym Oddziale w ostatnich miesiącach odbył się również chrzest oraz uroczystość I Komunii świętej. Sama, kiedy byłam chora, doświadczyłam niezwykłej pomocy. Nawet nie miałam odwagi poprosić, ale ksiądz sam wyczuł, że potrzebuję spotkania z Jezusem w sakramencie pokuty i Eucharystii i przyjechał. Ta bardzo gorliwa służba jest jak promień słońca w smutnym, szarym czasie zarazy.
Fakt, że jestem osobą wierzącą ma wpływ na wszystko, co robię. Nie może nie wpływać na pracę, zwłaszcza taką, której podmiotem i przedmiotem działań jest człowiek, jego zdrowie, choroba, cierpienie. Jest źródłem siły, nadziei, umocnieniem w chwilach trudnych, kryzysowych. Wiara wpływa na wszystkie dziedziny mojego życia, w tym również pracę zawodową. Zawsze odczuwałam niezwykłą wdzięczność Bogu za swoje powołanie do pracy z chorymi. W praktyce nie jest to proste, ale teoretycznie każdą chwilę dnia można przecież wykorzystać na służbę ludziom.
Niezwykłą siłą napędową jest Eucharystia, jeśli tylko się da – codziennie. Cóż może bardziej ucieszyć niż tak bliskie spotkanie z Jezusem? Tam nabieram siły, tam oddaję Bogu siebie, rodzinę, pacjentów, współpracowników. Tam proszę, aby Jezus posłał mnie tam, gdzie mnie najbardziej potrzebuje, tam próbuję rezygnować ze swoich planów, tam proszę i dziękuję, tam odpoczywam w obecności Jezusa. Tam codziennie powstaje pragnienie, aby Go nieść innym.
Zobacz całą zawartość numeru ►