Jestem wdzięczny
Doświadczając cierpienia, które dotknęło mnie nagle i niespodziewanie, dzięki łasce wiary mogłem uporać się z lękiem i niepewnością.
2021-10-05
W październiku 2020 roku trafiłem do jednego z chorzowskich szpitali, z rozpoznaną kamicą nerkową. W okresie dwóch miesięcy miałem dwie operacje.
Pamiętam pierwszy poranek w szpitalu, gdy usłyszałem dochodzący z korytarza serdeczny i pełen ciepła głos pozdrowienia „Szczęść Boże”. Po paru chwilach w drzwiach pokoju, w którym przebywałem wraz z innymi chorymi, pojawił się kapelan udzielający sakramentu Eucharystii. Z wielką radością w tym dniu przyjąłem także sakrament pokuty oraz namaszczenie chorych.
Dzięki codziennej posłudze kapelana mogłem przyjmować Komunię świętą. Umocniony sakramentami świętymi, jednoczyłem się w pełni z Bogiem i w cierpieniu mogłem przylgnąć do Krzyża Chrystusowego.
Najtrudniejsze dla mnie było to, że zatroskana o mój stan zdrowia żona musiała pozostać w domu. Zagrożenie epidemiologiczne skutkujące zamknięciem szpitali dla odwiedzających, odebrało nam możliwość osobistego spotkania w szpitalu, ale kierując się przykazaniem miłości rozwiązanie to było konieczne.
Co do chwil radosnych, chcę szczególnie podkreślić fakt, że dla mnie największym źródłem radości jest Bóg, więc kluczowe w mojej sytuacji stało się codzienne życie sakramentalne, możliwe dzięki posłudze kapelana.
Wiele radości i pokoju serca przynosiła mi codzienna modlitwa różańcowa połączona z modlitwą uwielbienia lub wstawienniczą, w której uczestniczyłem zdalnie wraz z żoną oraz wspólnotą ok. 30 tysięcy modlących się, z wykorzystaniem internetowego kanału katolickiego. Dzięki transmisjom internetowym mogłem również uczestniczyć we Mszy świętej sprawowanej w moim kościele parafialnym. Szczególnym czasem radości były dla mnie rozmowy telefoniczne z żoną. Dzięki jej zaangażowaniu bardzo duża ilość osób modliła się w mojej intencji. Cieszyły mnie również rozmowy z chorymi, w których dzieliliśmy się naszymi radościami i troskami.
Nagła choroba nie zmieniła mojego spojrzenia na świat i życie. Choroby są wpisane w życie człowieka, jednak kluczowym elementem w ich przeżywaniu jest łaska wiary. I właśnie fakt, że jestem osobą wierzącą miał ogromny wpływ na to, w jaki sposób przeżyłem czas swojej choroby i pobyt w szpitalu. Doświadczając cierpienia, które dotknęło mnie nagle i niespodziewanie, dzięki łasce wiary mogłem uporać się z lękiem i niepewnością. Dziękując Bogu za łaskę cierpienia i choroby ofiarowałem je w konkretnej intencji.
Bóg jest miłością i nawet z cierpienia, które nie jest Jego pomysłem wypływa ogromny zdrój łask Bożych. Według mnie bez wiary choroba i cierpienie nie mają sensu, zdają się być karą wymierzoną przez jakiś nieznany, mściwy byt.
Obecność kapelana w szpitalu jest bardzo ważna. Dzięki kapelanom chorzy mogą przyjmować sakramenty, dzięki którym ich cierpienie i choroba zyskują zupełnie inny wymiar. Chorzy, którzy oddalili się od Chrystusa lub nie doświadczyli jeszcze łaski wiary przez posługę kapelanów mogą odkryć nieskończoną miłość Boga i zupełnie odmienić swoje życie.
Bóg przez wstawiennictwo Maryi wysłuchał modlitw wielu osób i po dwóch operacjach, obdarzył mnie łaską zdrowia, na którą jako człowiek grzeszny i słaby w żaden sposób nie zasługuję. Jestem wdzięczny Bogu i ludziom za pomoc i opiekę.
Zobacz całą zawartość numeru ►