Król inny niż wszyscy
Szkoła modlitwy. Lubimy Go tak przedstawiać – siedzącego na wysokim tronie, w koronie i z krzyżem w dłoni, który staje się wówczas bardziej atrybutem zwycięstwa niż znakiem męki. W naszej zbiorowej świadomości Jezus jako Król przypomina zazwyczaj władcę rodem ze średniowiecznych wyobrażeń. Problem w tym, że w rzeczywistości Jego królowanie nie jest w niczym podobne do rządów sprawowanych przez ziemskiego monarchę. Jezus Chrystus Król Wszechświata to zupełnie inny władca.
2021-12-06
W gruncie rzeczy to zrozumiałe, że myśląc o królowaniu Boga, przywołujemy obrazy postaci przybranej w drogie szaty i zasiadającej na wzniosłym tronie. To nie tylko kwestia utrwalonych wyobrażeń, które w sobie nosimy, ale także tradycji, którą dziedziczymy. Nie chodzi przy tym wyłącznie o spuściznę średniowiecznej tradycji, gdzie suweren rządzący podwładnymi przedstawiany był właśnie w taki sposób. Owszem, przejęliśmy ten model myślenia i często wyobrażamy sobie Jezusa jako sprawiedliwego Pana, który z miłością kieruje losami świata i ludzi. Nasze wyobrażenia mają jednak również swoje zakorzenienie w Piśmie świętym. W końcu Słowo Boże niejednokrotnie przedstawia nam Boga jako władcę, przed którym klękają królowie tej ziemi. On prowadzi wojnę w obronie Izraela, wymierza sprawiedliwość, karci narody. Cały Izrael jest zresztą przedstawiany jako wybrany przez Boga naród, którym On rządzi i w sposób szczególny się opiekuje. Warto w tym kontekście przypomnieć, że przecież Izraelici – już po wyjściu z Egiptu i po przybyciu do Ziemi Obiecanej – długo nie potrafili wybrać swojego króla. Istniało silne przekonanie, że jedynym władcą narodu wybranego jest Bóg i wyłonienie jakiegokolwiek ziemskiego przywódcy byłoby wystąpieniem przeciw Niemu. To Bóg posyłał sędziów, aby w Jego imieniu przewodzili Izraelitom, pomagając im wydobywać się z rozmaitych kłopotów. Dopiero z czasem naród wybrany dojrzał do wyboru króla, a Bóg zgodził się na to, czyniąc go jakby znakiem swego panowania. W konsekwencji prorok Samuel namaścił Saula na króla dla Izraela. Cały czas jednak dominowało przekonanie, że ponad jego rządami trwa niezmiennie autorytet Pana Zastępów, któremu ziemski władca powinien być posłuszny. I chociaż Izraelici teoretycznie wiedzieli, że Bóg nie jest podobny do ludzi, a Jego panowanie nie przypomina ziemskich praw, w praktyce oczekiwali Jego królestwa na ziemi, do tego stopnia, że Mesjasz, którego się spodziewali, stał się w końcu w ich wyobrażeniach głównie wybawicielem politycznym.
Złudne przekonania
My również niejednokrotnie, w sposób mniej lub bardziej świadomy, takim przekonaniom ulegamy. Oczywiście, żyjemy dziś w czasach, gdy monarchia – tam, gdzie jeszcze istnieje – ma już tylko wymiar reprezentacyjny, symboliczny. W epoce demokracji i rządów sprawowanych w oparciu o głosy większości, trudno wyobrazić sobie powrót do takiej formy władzy, która byłaby oparta o decyzje i autorytet jednej osoby – króla. Nie zmienia to faktu, że w naszych wyobrażeniach o Bogu ciągle gdzieś do takiej wizji wracamy. Bóg Ojciec jawi się nam jako najwyższy władca, a Jezus przychodzi, aby w Duchu Świętym zaprowadzić Jego królestwo pośród nas. Czy Słowo Boże nie mówi nam o tym, że Królestwo Niebieskie jest blisko, i że mamy się nawracać, aby mogło się ono urzeczywistnić w naszym życiu? Problem jednak w tym, że to, w jaki sposób wyobrażamy sobie owo urzeczywistnienie, przypomina trochę rycerskie ballady i myślenie rodem ze średniowiecznych opowieści o zamku, sprawiedliwym władcy, zastępach rycerzy i wiernych. Takie wyobrażenia mają oczywiście swój urok, jednak trzeba uważać, żeby nie stracić właściwej miary w ich pielęgnowaniu. Dopóki bowiem są tylko pomocnymi nam symbolami, barwnymi freskami w naszej wyobraźni, które wspierają nas w próbie zrozumienia tego, co w tajemnicy Bożej władzy, potęgi i panowania nieuchwytne, dopóty możemy z nich w wolności korzystać. Gorzej, gdy zaczynamy rzeczywiście postrzegać Boga na wzór ziemskiego władcy, i przypisywać Mu cechy oraz styl rządzenia znane nam ze średniowiecznych kronik. Wówczas może okazać się, że umyka nam to, co najważniejsze, a czego nie jesteśmy w stanie oddać za pomocą ziemskich wyobrażeń – prawdziwa tajemnica Bożego królowania. Pamiętajmy bowiem, że Pismo święte, jako że posługuje się ludzkim językiem na opisanie spraw Boskich, nie może być w tym opisie brane dosłownie. Boże królestwo, Boża władza, chwała Jego tronu i wspaniałość Jego panowania – choć możemy je sobie uzmysławiać za pomocą ziemskich wyobrażeń – nigdy nie mogą zostać utożsamione z tym, co podpowiadają nam zmysły i ludzka fantazja. Bóg jest Królem, a my dziedzicami Jego królestwa, jednak to, co faktycznie ta prawda oznacza, daleko przekracza nasz ziemski sposób myślenia. Z pewnością w niebie będziemy uczestnikami Bożej wspaniałości, doświadczymy miłosiernej sprawiedliwości, którą symbolizuje tron i w praktyce przekonamy się o tym, jak Bóg rządzi narodami. Jednak to, co zobaczymy, na pewno przekroczy wszelkie nasze wyobrażenia i nie da się adekwatnie sprowadzić do żadnego obrazu ziemskiego władcy. Myśląc więc o Bogu jako Królu miejmy na uwadze, że wszystko, co po ludzku możemy sobie wyobrazić – zarówno co do sposobu funkcjonowania Bożego królestwa jak i cech samego władcy – jest bardzo odległe od tego, kim naprawdę jest nasz Król. Ostatecznie bowiem Bóg i prawda o Nim zawsze są nieskończenie wspanialsze i doskonalsze. Bóg jest Królem, to prawda. Ale wspaniałość Jego królestwa z pewnością nas zaskoczy.
Prawdziwe Boże królowanie
Jak zatem myśleć o Chrystusie Królu? Jak przeżywać Jego panowanie? Powiedział nam o tym sam Jezus. Gdy Jego uczniowie kłócili się o to, kto zasiądzie na tronie po Jego prawej lub lewej stronie, aby dostąpić najwyższych zaszczytów, Jezus upomniał ich, wskazując właściwą perspektywę myślenia. Zanim bowiem doświadczymy faktycznej chwały Bożego Królestwa w Wieczności, trzeba nam skupić się najpierw na tym, jak Bóg chce, aby przejawiała się ona w doczesności. Uczniowie Jezusa myśleli najpierw o przyszłych godnościach. Próbowali targiem lub podstępem zapewnić sobie najlepszą pozycję w Wieczności. Nie zważali przy tym na drugiego człowieka – gotowi za wszelką cenę dążyć do upragnionego celu. W swym postępowaniu przypominali bardziej dworskich intrygantów, którzy za plecami króla próbują spiskować przeciw sobie, aby najlepiej wkupić się w Jego łaski. Chcieli być więc pierwsi, wznieść się ponad innych, i o to od samego początku – także podążając za Jezusem – usilnie zabiegali. A Jezus? Wiedząc o tym, konsekwentnie burzył im tę po ziemsku ułożoną perspektywę. Uczył ich, że zamiast zabiegać o zaszczyty, powinni ćwiczyć się w pokorze i cichości serca, zajmować nie pierwsze, lecz ostatnie miejsca i w ogóle dążyć do tego, aby zamiast pierwszymi, stać się ostatnimi. To zupełne odwrócenie hierarchii. Istotą Bożego królestwa i królewskim stylem życia staje się nie odbieranie zaszczytów i przyjmowanie wyrazów czci oraz służby, ale przeciwnie – okazywanie bliźniemu bezinteresownego szacunku i służenie mu z miłością, nawet jeśli znajduje się w tym życiu na marginesie. Pierwsi mają więc być ostatnimi, a chcący zasiadać po prawicy Boga – sługami najbardziej nędznych i ubogich. To właśnie jest prawdziwe oblicze Bożego królestwa – takie, jakiego oczekuje od nas Bóg. Zresztą, przecież On sam konsekwentnie nam je pokazał. Święty Paweł pisze o tym wyraźnie, nauczając o Synu Bożym: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 6-11). Święty Paweł podkreśla przy tym wyraźnie, że właśnie to dążenie było w Jezusie Chrystusie i ono również nas powinno ożywiać (zob. Flp 2, 5).
Oddać życie Jezusowi Królowi
Jakie płyną z tego wnioski? Przede wszystkim – że prawdziwe Boże Królestwo to nie legendą podszyta opowieść o dobrym władcy i wiernych poddanych, ale autentyczny styl życia uczniów Chrystusa. Styl przejawiający się nie w poszukiwaniu ziemskiej chwały lub w zasługiwaniu na zaszczytne miejsca w niebieskiej hierarchii, ale w pokornej służbie bliźniemu i ofiarowaniu swojego życia na Bożą chwałę. Co więcej, aby tak żyć, nie wystarczy być tylko sługą. Jezus pragnie, abyśmy za Nim podążali i naśladowali Go jako Jego przyjaciele – pozostając z Nim w głębokiej relacji i w autentycznej bliskości. W Bożym królestwie to właśnie ta relacja – więź powstająca między sercem człowieka i sercem Boga – jest fundamentem, na którym można zbudować prawdziwą wierność i faktyczne oddanie. Dlatego powinniśmy się czuć zaproszeni do tego, aby w sposób gorliwy i szczery – z miłością i ufnością – uznać Go za swojego Króla i oddać Mu życie, wybierając Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela. To rodzaj duchowego aktu, który ma ogromną wartość dla naszego duchowego wzrostu i powinien być fundamentem prawdziwej relacji z Chrystusem. Jak to zrobić? Można posłużyć się jakąś gotową modlitwą, można też modlić się swoimi słowami. Wybierając dogodny dla siebie moment – może on być związany z jakąś ważną, znaczącą dla nas datą – wzbudźmy w sobie szczere pragnienie należenia do Jezusa i z taką intencją – świadomie i w wolności – pomódlmy się do Niego. Wybierzmy Go jako swego Pana i Króla, oddając Mu swe życie, aby nim kierował. Wyrzekając się złego ducha i wszystkich jego spraw, ogłośmy uroczyście, że nasze życie we wszystkich aspektach należy do Boga, i że całkowicie Mu je poddajemy, wydając się do Jego dyspozycji – aby nami kierował. Możemy nawet ułożyć sobie taką własną, krótką modlitwę ofiarowania, aby modlić się nią regularnie i ponawiać ten akt uznania Syna Bożego za swojego Króla. Nie chodzi o to, że jednorazowe oddanie nie wystarczy, ale o to, żeby ta decyzja w naszym sercu wciąż się odnawiała, wciąż była świeża, a my – niesieni tą jej świeżością – abyśmy ciągle się nawracali, wchodząc w coraz głębszą przyjaźń z Chrystusem. Istotą bowiem nie są piękne deklaracje i słowa, ale to, do czego mają one prowadzić – do naśladowania Jezusa w Jego postawie wobec bliźnich. Ostatecznie bowiem po tym można poznać prawdziwych uczniów Chrystusa. Ci, dla których On rzeczywiście jest Królem, żyją standardami Jego królestwa; wprowadzają pokój pośród zamętu, traktują drugiego człowieka z troskliwą miłością, służą innym aż do zapomnienia o sobie, ofiarują Bogu swoje cierpienia i choroby, prosząc za innych. To jest autentyczna postawa dziedziców Bożego królestwa. Szczególne i uprzywilejowane miejsce mają w niej chorzy. Cierpliwe znoszenie przeciwności, ufne zawierzenie Bogu w cierpieniach, a przede wszystkim postawa jednoczenia się z Chrystusem w Jego krzyżu i ofiarowania tego za potrzebujące dusze, są wyrazem wielkiej duchowej dojrzałości i dogłębnego zrozumienia prawdy Bożego królestwa. Takich wiernych Jezus z radością przyjmie w niebieskiej chwale i powie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata” (Mt 25, 34). Nie dziwmy się temu. Pamiętajmy, że to jest zaproszenie, które Bóg ma w swoim sercu dla każdego z nas.
Zobacz całą zawartość numeru ►