Wystarczy „Ojcze nasz”
Czy to Ojca naszego w niebie nie boli, że tu na ziemi Jego dzieci się zabijają?
2022-03-08
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 6, 7-15
I tydzień Wielkiego Postu
Wystarczy „Ojcze nasz” poprzedzone znakiem krzyża, kiedy rano wstaniesz z łóżka, przytłoczony wielością zadań, które są przed Tobą. Dobre otwarcie, 20 sekund, które nastraja na Bożą melodię. Nim powiesz cokolwiek do kogokolwiek, zwróć się do Boga, niech On będzie strażnikiem twoich ust, by głosiły miłość, dobro, sprawiedliwość, by były nośnikiem życzliwości i pokoju albo niech zamilkną, gdyby miały być źródłem zła czy zgorszenia.
Kiedyś, będzie z ćwierć wieku temu, pośrodku mojej seminaryjnej formacji byłem w kościele akademickim w niemieckiej Fuldzie. Wtedy wisiały tam na filarach współczesne prośby, inspirowane modlitwą „Ojcze nasz”. Często wracam do tego tekstu w języku Goethego.
Pamiętam czas, kiedy głosiłem kilkudniowe rekolekcje, rozważając Modlitwę Pańską, słowo po słowie, prośba po prośbie. Na koniec tych ćwiczeń wielu mówiło, że bardziej rozumie tę modlitwę, a ja miałem przekonanie żem raptem musnął, dotknął tematu. My chrześcijanie, wszyscy znamy tę modlitwę, na ekumenicznych spotkaniach wypowiadamy ją z mniejszym bądź większym przekonaniem, a potem życiem pokazujemy, jak bardzo podzieleni jesteśmy. Czy to Ojca naszego w niebie nie boli, że tu na ziemi Jego dzieci się zabijają?