Moc płynąca z kiełków
To prawdziwa bomba. Na szczęście bomba witaminowa. Najważniejsze, że dla zdrowia może zdziałać prawdziwe cuda.
2022-04-05
Zaczął się najtrudniejszy czas dla naszego organizmu. Początek okresu wiosennego to moment, kiedy prawie nie uświadczymy świeżych warzyw, a co za tym idzie ilość witamin dostarczanych naszemu organizmowi znacząco spada. Dlatego zanim sięgniemy po zestawy witaminowe, zastanówmy się, jak w naturalny sposób wesprzeć organizm.
Odpowiedzią są kiełki, które do naszej świadomości przebiły się w latach 90. XX w. Dobrodziejstwo płynące z tych drobnych roślinek jest od dawna znane na Bliskim Wschodzie. A czym są kiełki? To roślina w najwcześniejszej fazie wzrostu. To właśnie ów kilkudniowy okres kiełkowania może dostarczyć nam zestawu witamin, minerałów, czy białek. Roślina na żadnym innym etapie, ani jako nasiono, ani później jako warzywo, nie zawiera takiej ilości wspomnianych składników, jak w okresie kiełkowania. Oprócz wartości odżywczych daje również bonus w postaci niskiej wartości kalorycznej. Dlatego też kiełki są chętnie stosowane w diecie pomagającej zrzucić kilogramy, bo cechuje je dobra przyswajalność przez organizm.
Warto korzystać z walorów kiełków, by wzmocnić organizm, zwłaszcza teraz, kiedy jest on podatny na infekcje. Kiełki mają działanie przeciwnowotworowe i pomagają zapobiegać wielu innym schorzeniom. Zawierają także magnez i potas oraz kwasy tłuszczowe omega 3, których niestety często nam brakuje, a które są bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego.
Na własnym parapecie
Kiełki nie tylko dobrze jest zjeść, ale również na nie popatrzeć. Najlepszym tego przykładem jest okres wielkanocny, kiedy z taką ochotą przygotowujemy rzeżuchę, która zdobi stół i miejsce dla baranka wielkanocnego. W tym roku nie zapomnijmy, że tę właśnie rzeżuchę warto również zjeść. Bo kiełki możemy hodować sami na własnym parapecie. Najlepiej zainwestować w najprostszą kiełkownicę, na którą składa się zestaw pojemników ułożonych jeden nad drugim, z odpowiednim układem otworów. Podlewając najwyżej położony, nasączamy jednocześnie te znajdujące się niżej. Wcześniej wysiewamy nasiona, bardzo starannie je dobierając. Wyszukujemy te, które są celowane do uprawy kiełkowej, a więc bez środków konserwujących, z ekologicznej hodowli.
Od nasionka do kiełka
Nasiona przeznaczone do kiełkowania należy dobrze wypłukać, a następnie pozostawić w wodzie na kilka godzin, tak by dobrze się nasączyły. Później przekładamy je do naczynia, w którym będą kiełkować. Może to być wspomniana kiełkownica, ale także słoik, czy inne naczynie. Wysiane nasionka stawiamy w miejscu nasłonecznionym i czekamy kilka dni na efekty. Każdego dnia należy kiełki opłukać wodą, ale tak, by nie pozostawała ona na dnie naczynia. W kiełkownicy sama spłynie na najniższy poziom, z innego naczynia należy wodę wylać. To ważne, by kiełki nie pływały w wodzie, bo mogą zacząć gnić. Uzbrajamy się w cierpliwość, która zostanie nagrodzona po zaledwie kilku dniach. Wówczas pojawią się pędy, które właściwie po opłukaniu są gotowe do zjedzenia. Jeśli udało nam się pozyskać dużo pędów, których nie jesteśmy gotowi od razu zjeść, to możemy je przechowywać w lodówce. Pamiętajmy jednak, że przed spożyciem należy je wypłukać, a po kilku dniach w lodówce, wyrzucić. Ponieważ kiełki hodowane w domu, nie są narażone na zanieczyszczenia znajdujące się w glebie, a nawet nie wchłonęły jeszcze tych zawartych w powietrzu, możemy powiedzieć, że są niemal wolne od substancji toksycznych.
Najlepiej na surowo
Na kanapce, w sałatce, czy jakiejś kompozycji warzywnej – to najlepsze sposoby na wykorzystanie wartościowych kiełków. Są jednak smakosze, którzy chętnie skosztują ich w daniach mięsnych i warzywnych. Jeżeli chcemy podać kiełki najmłodszym, którzy niestety zwykle niechętnie patrzą na „zielone” na talerzu, warto zastanowić się nad koktajlem, który w swoim składzie może mieć kiełki (w zależności od ulubionych smaków), mleko roślinne, łyżkę suszonego jęczmienia i inne składniki, takie jak np. banany czy miód. Całość można też uzupełnić o siemię lniane – wówczas taki koktajl stanie się naprawdę wartościowym i sycącym zamiennikiem nieszczęsnego batonika, czy kawałka ciasta na podwieczorek.
Do wyboru, do koloru
Wybór nasion do kiełkowania jest przeogromny i zależy jedynie od naszych smakowych upodobań albo wartości odżywczych, jakie ze sobą niesie dana roślina, a których chcemy dostarczyć organizmowi. Jeżeli zależy nam na podniesieniu odporności to kiełki rzodkiewki sprawdzą się bardzo dobrze. Witamina C wesprze nasz układ odpornościowy i pomoże w zwalczaniu przeziębienia. Należy jednak pamiętać, że podobnie jak rzodkiewka, kiełki będą miały ostry smak. Świetnie sprawdzą się jednak podane z twarogiem i dodatkiem tych ziół, które komponują się właśnie z białym serkiem. Z kolei do kanapek idealnie pasują kiełki brokułu, których smak można porównać z dojrzałym warzywem. To, co najcenniejszego odnajdziemy w tych kiełkach to tzw. sulforafan, który ma działanie antynowotworowe. A teraz coś dedykowanego dla kobiet, zwłaszcza tych, które zmagają się już z menopauzą. Jeśli chcemy złagodzić jej skutki, sięgnijmy po kiełki lucerny, które są łagodne w smaku, delikatne, a jednocześnie są właśnie wspomnianą bombą witaminową. Wystarczy powiedzieć, że pomagają w chorobach serca, osteoporozie, wzmacniają układ odpornościowy, a nawet pomagają nam w problemach z pamięcią. Wśród kiełków znajdziemy też coś dla smakoszy kuchni azjatyckiej. Kiełki fasoli mung, mają w swoim składzie witaminy C i K, a także są źródłem antyoksydantów. Są przyjemnie chrupiące, a ich lekko kwaskowy smak jest chętnie wykorzystywany właśnie w daniach rodem z Azji.
A co z trawką dla baranka?
Wspomniana już rzeżucha ma dość specyficzny zapach i smak oraz odmienne od innych kiełków wymagania. O ile kiełkownica może służyć niemal wszystkim rodzajom kiełków, o tyle rzeżuchę najlepiej wysiać na wilgotnej ligninie. Odwdzięczy nam się swoją zawartością, a więc witaminami A, C, K i PP oraz B, a także sporą dawką magnezu i wapnia. Rzeżucha świetnie pobudza przemianę materii, a zjeść ją możemy pod wieloma postaciami – jako dodatek do sałatek, jajek, zup. Pamiętajmy, by zaprzyjaźnić się z kiełkami rzeżuchy nie tylko w czasie wielkanocnym, ale w czasie całego sezonu, kiedy kiełki są nam bliskie.
W nadmiarze szkodzi?
Jak niemal wszystko, nie należy kiełków stosować przesadnie. Zdrowy umiar powinien cechować nas w każdej dziedzinie, również tej prozdrowotno-żywieniowej. Dobrze, jeśli zaczynając przygodę z kiełkami, poradzimy się dietetyka, lekarza, czy specjalisty, który dobrze zna nasze problemy zdrowotne i wie, czy kiełki nam nie zaszkodzą. A kiedy zostaniemy zdiagnozowani i otrzymamy takie przyzwolenie, wówczas już tylko pozostanie nam „rozbroić” tę witaminową bombę.
Zobacz wszystkie teksty numeru ►