O pokorze i bezinteresownej hojności
Warto stanąć twardo nogami pokory na mocnym gruncie prawdy. Jezus jest świętym i doskonałym „modelem”, do którego mamy dążyć i życzliwie wspierać tych, którzy idą tą samą drogą do nieba.
2022-08-27
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Łk 14, 1.7-14
XXII niedziela zwykła
Akcja dzisiejszego fragmentu Ewangelii rozgrywa się w szabat w domu pewnego przywódcy faryzeuszów, przy posiłku. Autor zwraca uwagę na to, że atmosfera nie jest przyjazna Jezusowi. Postawa faryzeuszów jest nasycona nieufnością i podejrzliwością. Wyczuwa się duży dystans do Jezusa, na co wskazują słowa: „oni Go śledzili” czy też w innych tłumaczeniach: „oni Go obserwowali”. Fragment, który czytamy w czasie Eucharystii pomija wersety od drugiego do szóstego. One mówią o pojawieniu się człowieka chorego na wodną puchlinę i potwierdzają fakt nieprzyjaznej atmosfery wobec Jezusa. Nasza Matka Kościół przeskakuje jednak ten wątek, by wskazać nam dwie bardzo ważne cechy lub zalety człowieka wierzącego. Bez ich praktykowania uczeń Jezusa nie ma szans wejść do Nieba, do wiecznej wspólnoty z Bogiem. Ostatnie zdanie tego fragmentu: „odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych” (Łk 14,14) wyraźnie to sugeruje.
Spójrzmy zatem, na jakie to dwie cechy zwraca uwagę Jezus. Są to pokora z odcieniem skromności i bezinteresowność zabarwiona hojnością.
Jezus mówi o nich w kontekście uczty, wskazując, że w realiach „ziemskich” ludzie się wynoszą ponad innych i organizują „imprezy” z wyrachowania. Nie tak jednak jest we wspólnocie ludzi należących do Boga. Na uczcie w niebie nie będzie miejsca dla tych, co gardzą innymi a siebie wynoszą ponad innych. Tam wejdą jedynie pokorni i ci, którzy są wrażliwi na potrzeby innych i są gotowi hojnie wesprzeć tych, którzy nie mogą się odwdzięczyć.
Przypuszczam, że każdy z nas chce być na wiecznej uczcie z Bogiem w niebie. Zatem przyjrzyjmy się, czym jest pokora z odcieniem skromności. Jezus mówi: „kto się wywyższa będzie poniżony, a kto się uniża będzie wywyższony”. Człowiek pokorny zna swoją godność i źródło jej pochodzenia. Wie, co potrafi i co jest jego słabą stroną. Zdaje sobie sprawę, że wszystko co ma, jest darem. Wie doskonale, że jego siła pochodzi od Boga, że to On obdarzył go talentem i darem wytrwałej pracy, by talent ten rozwinąć. Człowiek pokorny ma świadomość swoich ograniczeń i wad, które choć są faktem to nie rozpacza, tylko ufnie podejmuje wysiłek do „przekuwania” wady w cnotę. Prawdopodobnie taka uczciwość chroni go przed hipokryzją i udawaniem. Nie porównuje się z innymi, tylko z Jezusem. To także daje mu dystans do siebie samego i postawę szacunku do innych. Nie musi więc umniejszać innych, czy też siebie wynosić ponad nich. W jednym i drugim przypadku kończy źle: albo rozpaczą, bo zawsze znajdą się lepsi od niego lub też fantazjowaniem o swej wyższości porównując się do „gorszych” od siebie.
Warto o tym rozmyślać i stanąć twardo nogami pokory na mocnym gruncie prawdy. Jezus jest świętym i doskonałym „modelem”, do którego mamy dążyć i życzliwie wspierać tych, którzy idą tą samą drogą do nieba.
Przyjrzyjmy się jeszcze drugiej cnocie. Jest to bezinteresowna hojność. Ona jest konieczna, by zasiąść na wiecznej uczcie z Bogiem. Jezus mówi o wrażliwości na tych, którzy cierpią najbardziej. W Jego czasach byli to ubodzy, ułomni, kulawi i niewidomi. Czy dzisiaj nadal tak jest? Być może tak, ale jest nam dana jeszcze jedna wskazówka: to ci, którzy nie mają się czym odwdzięczyć. Jesteśmy więc zaproszeni do otwarcia na nowo naszych oczu, by zobaczyć tych w potrzebie i ich roztropnie wesprzeć. Teologia moralna mówi o ordo caritatis czyli porządku w miłości. To temat na konferencję lub wykład. Nie zmienia to jednak faktu, że Jezus wyraźnie stawia sprawę w kontekście zbawienia. Czyli niewątpliwie Bóg ma być na pierwszym miejscu i wieczna perspektywa zbawienia własnego i drugiego człowieka. Nie wystarczy kochać Boga w drugim człowieku ale Boga kochać ponad wszystko, a potem jak siebie samego tych, którzy są najbliżej, potem innych, być może nawet tych w innych krajach. Co znaczy kochać bliźniego jak siebie samego? Pamiętam wykłady w seminarium, gdzie jeden z wykładowców mówił o pewnym księdzu, który praktykował zasadę bezinteresownej hojności. Kiedy na przykład zakupił buty, podobną kwotę ofiarowywał tym, którzy byli w potrzebie. Jedno jest pewne. Wyrachowani egoiści nie wejdą do nieba. Znajdą się tam jedynie ci, którzy hojnie wspierali najsłabszych. Dzisiaj Jezus wzywa nas do zauważenia takich właśnie osób i zachęca do działania.