Czuwajcie!
Dzisiejszy fragment Ewangelii prowokuje nas więc u progu rozpoczęcia nowego roku liturgicznego do czegoś więcej. Zostajemy zaproszeni do przeżywania tego adwentu tak, byśmy w codziennych zajęciach od pobudki do pójścia spać, byli gotowi na przyjście Pana w każdym momencie.
2022-11-26
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 24, 37-44
I niedziela adwentu
Dziś rozpoczynamy rok liturgiczny a także pierwszą niedzielę adwentu. Fragment dzisiejszy mocno wskazuje na potrzebę gotowości przyjęcia Pana, gdy przyjdzie w każdej chwili naszego życia. Stanowczo też sugeruje, że wszystko na ziemi będzie się toczyć normalnym ziemskim rytmem „jak za dni Noego”. Wszystko będzie się odbywać pozornie „jak zwykle”, dlatego bardzo łatwo stracić z pola widzenia sprawy Boże. Ludzie będą się zakochiwać i zawierać małżeństwa i trudzić pracą dla codziennego przetrwania i pozornie wszystko będzie normalnie. Jednak w tej tzw. normalności będzie się niewidzialnie dokonywać rzeczywistość, której nie widać, którą łatwo wstawić miedzy bajki czy mówiąc inaczej łatwo zlekceważyć.
Starożytni Grecy na określenie czasu używali dwóch terminów: chronos i kairos. „Chronos” rozumieli jako rytm następujących po sobie wydarzeń, zmierzalnych przez zegary lub też przez fazy księżyca czy ruchy słońca. Ale ich koncepcja czasu miała też inny, głębszy wymiar, który był określany słowem „kairos”. Nie były to następujące po sobie wydarzenia ale coś więcej. Kairos był rozumiany metafizycznie, jako uchwycenie czegoś wyjątkowego, co było niezmierzalne, nieuchwytne a jednak było doświadczeniem człowieka w jego egzystencji. Było czymś, co uszczęśliwiało. Było jakby „złapaniem” właściwego momentu, który zmieniał perspektywę życia. Nowy Testament używa tego terminu 86 razy i odnosi go do czasu, w którym działa Bóg. „Kairosem” nazywa czas przyjścia Mesjasza i Jego publiczną działalność.
Dzisiejszy fragment Ewangelii prowokuje nas więc u progu rozpoczęcia nowego roku liturgicznego do czegoś więcej. Zostajemy zaproszeni do przeżywania tego adwentu tak, byśmy w codziennych zajęciach, od pobudki do pójścia spać, byli gotowi na przyjście Pana w każdym momencie. Chodzi o to, by najbardziej zwykłe zajęcia wykonywać w obecności Jezusa. Albo mówiąc inaczej, pozwalać Bogu przenikać lub też dotykać naszej rzeczywistości. Z Nim się budzić i przez modlitwę z Nim i w Nim wykonywać codzienne zwykłe sprawy. To jakby „uchrystusawiać” zwykłe rzeczy naszego życia. Nasi ojcowie powiedzieliby, uświęcać je. To w przeciwieństwie do pozwalania złemu na wchodzenie w czas naszego życia z brudem grzechu. To dlatego Jezus naciska dwa razy w tym krótkim tekście: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie..”, a potem: „Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn człowieczy przyjdzie.”
Jezus wie, że potrzeba naszego zaangażowania, że potrzebny jest nasz wysiłek, by w każdym codziennym działaniu tą Bożą perspektywę mieć zawsze jako priorytetową. Może być na przykład tak, że nawet codziennie się modlimy, robimy znak krzyża, ruszamy wargami lub też recytujemy z pamięci modlitwy ale nigdy nie jesteśmy zaangażowani w tę modlitwę. Jezus mówi, by modlić się z całym ludzkim zaangażowaniem i wykonywać prozaiczne czynności dnia codziennego z Nim, a wtedy będziemy permanentnie gotowi Go powitać, gdy przyjdzie. Proponuję więc, by odbyć dobrą spowiedź, bo to oznacza, że z Bożego miłosierdzia został nam dany czas nawrócenia, zwrócenia się we wszystkim do naszego Pana Jezusa Chrystusa i z Nim przeżywać nasze życie.