Dziękuję i chwalę Boga
Myślę, że nigdy nie odwdzięczę się Panu Bogu za Jego miłość do mnie, bo ilekroć chcę Mu coś dać, On i tak daje więcej i więcej.
2022-12-06
Przed 10 laty, stojąc na placu przed bazyliką różańcową w Lourdes, do księdza, który zorganizował pielgrzymkę, na której znalazłam się „przypadkowo”, powiedziałam: „Po co ja tu przyjechałam? Przecież nie jestem chora, a to jest miejsce dla chorych”. Od tamtej pory już wiem, że nie ma przypadków.
W kwietniu 2012 r. uczestniczyłam w wycieczce po sanktuariach Francji. Celowo piszę słowo „wycieczka”, bo w tamtym okresie mojego życia słowo „pielgrzymka” nie przechodziło mi łatwo przez usta. Jak się na niej znalazłam, skoro nie chciałam jechać? Za sprawą Pana Boga, który posłużył się moją koleżanką, by mnie na ten wyjazd namówiła. Dzisiaj jestem jej za to niezmiernie wdzięczna. Tamten pobyt w Lourdes przemienił moje życie. Długi czas tkwiłam w toksycznej relacji. Relacji, którą wówczas nazywałam miłością, a dziś nazywam zniewoleniem. Nie wiedziałam po co przyjechałam, ale całe szczęście Maryja wiedziała i Pan Bóg dotknął mnie swoją łaską, bym mogła żyć pełnią życia.
Mając świadomość tej ogromnej łaski, czuję wdzięczność, której nie sposób wyrazić słowami. Stale więc szukam sposobności, jak mogę podziękować Maryi za ten cud. I tak 5 lat od nawrócenia pojechałam do Lourdes, by złożyć w podziękowaniu dar w postaci srebrnej róży.
W tym roku także chciałam w szczególny sposób podziękować za 10 lat nowego życia. Długo zastanawiałam się, co tym razem przywieźć Maryi. Na początku bieżącego roku otrzymałam w prezencie książkę „Lourdes. Ziemia Uzdrowień”. Czytałam ją w lutym, gdy leżałam chora na Covid-19. Choroba objęła też dzień dla mnie szczególny – 11 lutego, czyli wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes. Wróciły wspomnienia, ale przyszła też myśl, że w tym roku chcę podziękować Maryi nie darem materialnym, ale darem z siebie. Zaczęłam szukać pielgrzymki, w której uczestniczyłyby osoby chore. Wcale nie było to dla mnie łatwe. Jednak znów dziełem szeregu „przypadków” zapisałam się na IV Pielgrzymkę Osób Chorych i Niepełnosprawnych organizowaną przez archidiecezję katowicką. Rozmawiając z organizatorem, poprosiłam o możliwość bycia wolontariuszką. Zostałam przydzielona do pokoju z osobą na wózku inwalidzkim i jej starałam się służyć w szczególny sposób. Czy mi się to udało, nie wiem. Na pewno nie tak, jak bym chciała, lub jak zakładałam, bo po dwóch dniach odezwał się ból kręgosłupa i musiałam porzucić prowadzenie wózka inwalidzkiego, na rzecz drobnych pomocy, czy po prostu uśmiechu. Cóż, nie zawsze nasze wyobrażenia, nawet jeśli chodzi o dobro, muszą iść w parze z wyobrażeniami Pana Boga. A może przyjęcie w pokorze swojej słabości i rezygnacja z własnych pragnień i wyobrażeń, jest dla Maryi cenniejsza niż to, co przyświecało mi jako cel tej pielgrzymki? To doświadczenie na pewno dało mi do myślenia i niewątpliwie uczyło pokory.
Na pielgrzymce spotkałam niejedną osobę chorą, na wózku. Historie tych, którzy ze mną się dzielili, wzruszały do głębi. Życzliwość wszystkich wokół była bezcenna. Wspólna modlitwa, posiłki, zwiedzanie jednoczyły nas tak, że po tych kilku dniach można było czuć się jak jedna wielka rodzina.
Tuż przed pielgrzymką dowiedziałam się o chorobach nowotworowych wśród najbliższych. Zanosiłam ich Maryi wierząc, że wrócą do zdrowia. Po powrocie z Lourdes, następnego dnia rano, dowiedziałam się o kolejnych nowotworach w gronie bliskich osób i o dwóch śmierciach tego dnia. Poczułam, jakbym upadła pod ciężarem tych wszystkich wiadomości. I myślę, że kolejny pobyt w Lourdes i doświadczenia ludzi chorych, których tam spotkałam, były dla mnie kolejnym darem Pana Boga, by mnie umocnić do trwania i stawania się darem dla cierpiących i potrzebujących pocieszenia w gronie bliskich mi osób.
Na tej pielgrzymce chciałam dać coś z siebie, miałam być darem. Jednak spotkanie z ludźmi, którzy uczestniczyli w pielgrzymce, nie tylko z diecezji katowickiej, ale z różnych stron Polski, okazało się być ogromnym darem dla mnie samej. Myślę, że nigdy nie odwdzięczę się Panu Bogu za Jego miłość do mnie, bo ilekroć chcę Mu coś dać, On i tak daje więcej i więcej. Dlatego tylko z pokorą mogę Mu powiedzieć „dziękuję” i chwalić Go całym swoim życiem. Amen.