„Wielkie rzeczy mi Bóg uczynił”
Dla mnie – jak zawsze w Lourdes – wielkim przeżyciem były celebracje liturgiczne: Msza święta w Grocie Massabielskiej i Msze święte międzynarodowe w bazylice Piusa X, a także procesja eucharystyczna i wieczorna procesja ze świecami.
2022-12-06
Tylko tak – z perspektywy obdarowanych – należy spojrzeć na przeżytą IV Pielgrzymkę Osób Chorych i Niepełnosprawnych do Lourdes. Tym razem nie pociągiem, a samolotem Polskich Linii Lotniczych LOT, Dreamlinerem, który podstawiony został na lotnisku w Katowicach-Pyrzowicach. Zgrabna odprawa pielgrzymów, wielka życzliwość obsługi samolotu, bezpieczny i szybki lot. Chociaż ci, którzy podobnie jak ja, przed laty podróżowali do Lourdes specjalnym pociągiem, mówili, że brakowało im tych ok. 40 godzin podróży, które były czasem na integrację i wspólną modlitwę w drodze. Teraz był krótki lot, ale za to o jeden dzień dłuższy pobyt w Lourdes.
Podziwiałem, jak zawsze, czuwanie lekarzy, pielęgniarek, odpowiedzialnych za poszczególne grupy i wolontariuszy.Wyjazd z tak dużą grupą chorych to dla nich zawsze bardzo wymagający czas. Nie narzekali jednak i – jak mówili – pojadą znowu. Obserwowałem, jak wielu uczestników, całkowicie spontanicznie i dobrowolnie, podejmowało dodatkową posługę nie tylko przy stole, przy posiłkach, ale w dyżurach liturgicznych lub w opiece nad słabszymi. Dawali w ten sposób piękne świadectwo miłości bliźniego.
Podczas nabożeństwa Drogi Krzyżowej pielgrzymi zostali zaproszeni, by po rozważaniach poszczególnych stacji, wypowiadali intencje do modlitwy. Niezwykłe było to, że wszyscy prosili o dary i łaski nie dla siebie, ale dla drugich. Myślę, że chorzy coraz bardziej rozumieją, na czym polega ich apostolstwo, dlatego chętnie je podejmują wobec innych.
Jedna z wolontariuszek, która przed laty doświadczyła szczególnego dotknięcia Bożej miłości, wyznała: Bóg „uczynił mi wielkie rzeczy” i przez te 10 lat „nowego życia”, jak mam w zwyczaju je nazywać, wciąż okazuje mi swoją łaskawość i miłość. Stąd moja obecność na pielgrzymce z chorymi. Służąc innym, chciałam podziękować Matce Bożej i Panu Jezusowi za uwolnienie i za wszelkie dobro, jakiego przez te lata doświadczam”.
Dla mnie – jak zawsze w Lourdes – wielkim przeżyciem były celebracje liturgiczne: Msza święta w Grocie Massabielskiej i Msze święte międzynarodowe, w bazylice Piusa X, a także procesja eucharystyczna i wieczorna procesja ze świecami, na zakończenie której mogłem wszystkim pobłogosławić. Któregoś wieczoru poproszono mnie, abym poprowadził wieczorną procesję ze świecami. W trakcie procesji zauważyłem, że figura Matki Bożej idzie przede mną. I tak jest w naszym życiu – Maryja przewodzi nam w pielgrzymce wiary. Uczy z ufnością odpowiadać „tak” na Boże wezwania. Pełna wrażliwości widzi nasze braki i podpowiada, co należy czynić, wskazując na swojego Syna, jedynego Zbawiciela. Jest obecna przy wszystkich, którzy doświadczają krzyża. Dlatego codziennie, w modlitwie wieczornej Kościoła, razem z Nią śpiewam: „Wielkie rzeczy mi Bóg uczynił” (Łk 1, 49).