Spotkanie ze świętością

Pełniąc swoją lekarską misję, zawsze czułam i nadal czuję na sobie odpowiedzialność tamtego papieskiego błogosławieństwa. Mogę śmiało powiedzieć, że to krótkie spotkanie z Ojcem Świętym wyposażyło mnie na całe moje dalsze zawodowe życie.

zdjęcie: www.freechristimages.org

2023-07-04

W 1983 r. byłam młodą dziewczyną, studentką IV roku medycyny. Dobrze pamiętam czerwcowe spotkanie papieża Jana Pawła II z chorymi i inwalidami pracy w katowickiej katedrze. Znalazłam się na tym spotkaniu dzięki pani prof. Annie Dyaczyńskiej-Herman, organizującej grupę wsparcia (wolontariatu) dla chorych. Kiedy p. profesor zaproponowała mi udział w tym wydarzeniu bardzo się ucieszyłam, choć wtedy jeszcze nie przypuszczałam, że spotkanie to będzie miało wpływ na całe moje dalsze życie.

Ojciec Święty przybył do katowickiej katedry wieczorem, po godzinie 19.00. Przywitała go burza oklasków. Katedra wypełniona po brzegi. Każdy chciał być najbliżej przejścia, którym przechodził papież, aby móc zobaczyć go z bliska, dotknąć. Papież szedł powoli, wyciągał ręce do chorych, błogosławił ich. Także mnie udało się stanąć przy barierce, blisko miejsca, w którym miał przechodzić papież. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy Jan Paweł II zatrzymał się przy mnie. Spontanicznie i z drżeniem serca poprosiłam go, aby pobłogosławił mi na moją lekarską drogę życia. Ojciec Święty spojrzał na mnie i powiedział: „taka młodziutka, a już lekarka”. Odpowiedziałam, że jestem jeszcze studentką, ale w przyszłości będę lekarką. Wówczas papież udzielił mi swojego błogosławieństwa.

Pracuję w zawodzie lekarza już ponad 30 lat. Wiele przeżyłam przez te lata, wiele też udało mi się osiągnąć. Pełniąc swoją lekarską misję, zawsze czułam i nadal czuję na sobie odpowiedzialność tamtego papieskiego błogosławieństwa. Mogę śmiało powiedzieć, że to krótkie spotkanie z Ojcem Świętym wyposażyło mnie na całe moje dalsze zawodowe życie. To było spotkanie z człowiekiem, który był i jest dla mnie największym autorytetem. Czasem, gdy w zawodowym życiu przychodziły trudne momenty albo trzeba było podejmować ważne decyzje, zawsze towarzyszyła mi pamięć tego niezwykłego spotkania z papieżem i to mobilizowało mnie, aby się nie poddawać i iść do przodu.

Pochodzę z rodziny lekarskiej. Moi rodzice byli lekarzami – mama internistką, a ojciec neurochirurgiem. Wzrastałam więc w domu, w którym służba choremu i jego dobro były czymś naturalnym. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wybrać inny zawód. Dzięki rodzicom – ich świadectwu wiary i przykładowi pięknie wykonywanego zawodu – było we mnie silne poczucie misji wobec cierpiących. Byłam przekonana o wielkiej godności osób chorych i czułam, że zbliżając się do nich, powinnam traktować ich ze szczególną delikatnością i troską. Jan Paweł II również w tym względzie niejednokrotnie umacniał mnie w moich przekonaniach, gdy sam jako sędziwy człowiek pokazał całemu światu, jak z cierpliwością i wiarą przyjmować krzyż. Gdy w ostatnich latach życia papieża przyglądałam się jego słabnącym siłom, a mimo to niesłabnącej wierze, na nowo uświadamiałam sobie, że osoby starsze i chore powinny być przez nas, lekarzy, ale i przez całe społeczeństwa właściwie traktowane – z największą troską i szacunkiem. Jestem wdzięczna Panu Bogu, że postawił na mojej drodze życia św. Jana Pawła II. Pozostanie on dla mnie świadkiem wiary, odpowiedzialności i prawdy. Dzięki jego świadectwu życia i stałości w wierze, również ja wielokrotnie potrafiłam odnaleźć w sobie siły, by pozostać wierną Panu Bogu i swoim zawodowym ideałom. Dzisiaj wiem, że przed 40 laty, tam w katowickiej katedrze, spotkałam człowieka naprawdę świętego.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2023nr06, Z cyklu:, Panorama wiary

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024