Potęga cierpienia
Podziwiam pacjentów, którzy po cichu znoszą swoje dolegliwości. Gdy dotyka ich choroba, która nie pozwala im wstać z łóżka, czyni ich zupełnie zależnymi od innych, ale mimo to, są uśmiechnięci, spokojni, są pewną ostoją. Do takich pacjentów, mimo sporego wysiłku pracy, chce się wracać.
2023-08-10
Komentarz do fragmentu Ewangelii J 12, 24-26
XVIII tydzień zwykły
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje potęgę pokornego cierpienia. Takiego złączonego z krzyżem Chrystusa, który mówi: „Weź swój krzyż i pójdź za mną”. Jako medyk pracujący w szpitalu, jestem cichym towarzyszem tych wędrówek.
Bez wątpienia cierpienie ma ogromną wartość, ale tylko przyjmowane w odpowiedni sposób. Wyobrażam sobie, ze ktoś wręcza mi prezent, ale czyni to z łaską lub złością. Jestem pewna, że nie sprawiłby mi radości. Teraz patrzę na cierpienie właśnie jako na prezent, który mogę dać Bogu. Jak powinnam to zrobić? Zwykle towarzyszy mi niecierpliwe oczekiwanie na radosną reakcję obdarowanego, ale czy mogę cieszyć się z cierpienia? Czy ja wierzę, że ono ma sens skoro zostało mi niejako narzucone? Myślę, że decydującym czynnikiem w przyjmowaniu cierpienia jest pokora. Tylko taka ofiara może przynieść dobro, będzie nawozem, na którym ono kiełkuje. Podziwiam pacjentów, którzy po cichu znoszą swoje dolegliwości. Gdy dotyka ich choroba, która nie pozwala im wstać z łóżka, czyni ich zupełnie zależnymi od innych, ale mimo to, są uśmiechnięci, spokojni, są pewną ostoją. Do takich pacjentów, mimo sporego wysiłku pracy, chce się wracać. O nich myślę też w chwilach wolnych, na modlitwie, podczas wzbudzania w sobie intencji Mszy świętej. Logicznie patrząc, wiodą życie, którego powinni nienawidzić. Zadziwia mnie, że oni to życie naznaczone cierpieniem na swój sposób kochają. Widzą je raczej jako bramę do tego co jest tuż za nią. Gdy mnie samą dotyka jakaś boleść, myślę właśnie o tej bramie. Pragnę wtedy ogromnie, żeby mój ból jak największą ilość dusz za tę bramę wprowadził. Cierpienie to pocałunek Bożej miłości, który może uratować wiele istnień, gdy powiemy Bogu „tak”.