Najważniejsza jest więź z Jezusem
Osobista, zaangażowana relacja z Jezusem jest bardzo istotnym elementem duchowego rozwoju. Mało tego, Jezus wzywając każdego z osobna, wzywa najpierw do relacji ze Sobą – nie do stanowisk kościelnych czy wspólnotowych.
2023-08-27
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 16, 13-20
XXI niedziela zwykła
Dzisiejszy fragment z Ewangelii według św. Mateusza opisuje wydarzenie, które precyzuje bardzo dokładnie miejsce zajścia. Jezus i Apostołowie przebywają na terenie Cezarei Filipowej u podnóża masywu góry Hermon (2814 m n.p.m.). Tam gdzie znajdują się główne źródła rzeki Jordan. Jest to geograficznie najdalej wysunięta na północ część Palestyny i miejsce, gdzie Jezus wędruje i przemierza rozsiane tam osady, wioski i miasteczka, głosząc Ewangelię.
W takiej scenerii umieszczona jest rozmowa Jezusa i Apostołów, gdzie św. Piotr staje się jakby głównym jej bohaterem. To tam przy stromej skale, z której obficie tryskają główne źródła rzeki Jordan, Jezus oznajmia Piotrowi: „Ty jesteś Skała, a na tej skale zbuduję mój Kościół i bramy piekieł go nie przemogą”. Wyznanie to musiało wybrzmieć dobitnie bowiem już za czasów Jezusa leżały tam rozwalone ołtarze i zdruzgotane kolumny świątyń pogańskich bożków, których Żydzi utożsamiali z demonami. Jednym z nich był grecki bożek Pan Pan (grecki bożek opiekuńczy lasów i pól, strzegący pasterzy oraz ich trzód). Ciekawe, że pod tej rozmowie i Piotrowym wyznaniu wiary, Jezus decyduje się iść odważnie z uczniami do Jerozolimy, by wypełnić wolę swego Ojca. Tam przy stromym skalnym zboczu góry Hermon u źródeł Jordanu wymownie zaczyna się budowa Jezusowego Kościoła. Źródło a zarazem skała, na której można trwale budować. Tam właśnie pada pytanie, najpierw o to, co myślą ludzie o Jezusie, a zaraz potem już bez ogródek Jezus stawia pytanie wprost do Apostołów: „a wy za kogo mnie uważacie?”.
Piotr nie zostawia wątpliwości: wyznaje wprost: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego”. Chrześcijaństwo to nie zbiór przepisów lub przykazań lub też kanonów zewnętrznych zachowań. Chrześcijaństwo to mocna więź, to osobista relacja do Jezusa, który nie jest jedynie fascynującym prorokiem i ciekawym filozofem ze „spoko” podejściem do życia, ale to więź z Mesjaszem (hebrajska wersja greckiego słowa Chrystus -– namaszczony). Po tym właśnie odważnym wyznaniu, Piotr zostaje nazwany przez Jezusa błogosławionym. Bo to jest łaską, mieć takie poznanie, dostępne przez działanie samego Boga w nim. Kościół potrzebuje takiej właśnie mocnej skały, która jest najlepszym podłożem pod jego fundament. Ten fragment jest kluczowym dla całej eklezjologii. Tutaj ograniczę się raczej do duchowego sensu tego tekstu dla każdego z nas.
Wiara jest darem od Boga, ale nie jest automatycznie dana wybranym a „nie dana” innym. Historia Piotra pokazuje wyraźnie, że Piotr doświadczył tej łaski wiary – czyli rozumienia spraw Bożych – spraw Jezusowych, najprawdopodobniej dlatego, bo uczciwie, szczerze i pokornie odpowiedział na wezwanie do relacji z Jezusem. Kiedy Jezus wezwał go do pójścia za nim, Piotr „nie migał” się mówiąc: „mam teraz sporo roboty ale wezmę to pod uwagę następnym razem”. Zamiast tego, Piotr hojnie zaangażował się w relację z Jezusem. Mam na myśli poświęcony czas i pieniądze na sprawy Jezusa. Staje się szczerze przekonanym Jego uczniem. Wie, że On jest rzeczywiście wybranym przez Boga Mesjaszem.
W doświadczeniu wiary ucznia Jezusa wszystkich czasów, bez względu na kościelną pozycję nie można pominąć tego wątku. Osobista, zaangażowana relacja z Jezusem jest bardzo istotnym elementem duchowego rozwoju. Mało tego, Jezus wzywając każdego z osobna, wzywa najpierw do relacji ze Sobą – nie do stanowisk kościelnych czy wspólnotowych. Święty Marek opisując wybór Dwunastu (zob. Mk 3, 13-19) wskazuje w wersie czternastym, że pierwszą zasadniczą sprawą tzw. apostoła jest być z Jezusem, a dopiero wtórną jest misja. Warto o tym myśleć szczególnie w kontekście naszej osobistej więzi z Jezusem, naszym Panem. Tym bardziej, kiedy zostaliśmy wybrani do szczególnych zadań w Kościele, na różnych stanowiskach jako duchowni lub też świeccy. Można chorować na „zapalenie guzików” (nie opanowane dążenie do stanowisk i funkcji kościelnych, których symbolem jest zmiana koloru guzików sutanny) a nie mieć wiele wspólnego z Jezusem. Ten tekst przypomina mi inny tekst z historii powołania Piotra (zob. J 21, 15-19). Kiedy Jezus tuż po zmartwychwstaniu rozmawia z Piotrem nad Jeziorem Galilejskim i pyta go trzykrotnie: Czy miłujesz mnie? Nie wchodzę tutaj w szczegóły egzegezy literackiej wyjaśniającej szerzej ten tekst. Skupię się jedynie na pozytywnej odpowiedzi Piotra na to pytanie: „Tak, Ty wiesz, że Cię kocham”. Po każdej Piotrowej odpowiedzi pada Jezusowe: „Pań baranki Moje”. Jezus nie powierza byle komu swoich ukochanych i najdroższych owiec nabytych przez swoją drogocenną krew. Powierza je tylko temu, kto kocha na serio Jezusa. Bo tylko taki człowiek może się troszczyć o tych, których kocha Jezus. Więcej, taki właśnie człowiek będzie się troszczył o Jezusowe owce z oddaniem, bo w ten sposób będzie okazywał samemu Jezusowi jak Jego samego bardzo kocha. To prawda, która rysuje się w kontekście dzisiejszej Ewangelii. Każdy z nas i duchowny i świecki musi się zmierzyć z tym pytaniem. W pewien sposób każdy uczciwie wierzący staję się duchowym rodzicem innego wierzącego. Choćby podać przykład zwykłego krawca Jana Tyranowskiego, który nauczył młodego Karola Wojtyłę miłości do Boga. Późniejszy papież mówił o tym świeckim człowieku: „On ukazywał Boga dużo bezpośredniej, aniżeli kazania i książki, on dowodził, że o Bogu można się nie tylko dowiadywać, że Bogiem można żyć”. Poprzez świadectwo tego człowieka-mistyka, jak później powie o nim Jan Paweł II wyszło jedenastu kapłanów (w tym papież).
Ksiądz Michał Szafarski SDB, jeden z tych jedenastu, w książce pt. „Perła Ewangeliczna” pisze, że „Jan Tyranowski był mężem niezwykłej heroicznej cnoty. Dążył odważnie i ufnie do całkowitego wyrzeczenia się świata. W działaniu nie liczył na własne siły, ale wyłącznie na łaskę Bożą i dlatego miał tak wielki wpływ na wszystkich, z którymi się spotykał”.