Siła z wiary
Warto poznawać życie Rodziny Ulmów, ich drogę do świętości i uczyć się od nich postawy głębokiego zjednoczenia z Panem Jezusem w każdej okoliczności naszego życia.
2023-11-02
W Markowej 10 września br. – zgodnie z decyzją papieża Franciszka – miała miejsce beatyfikacja Rodziny Ulmów.
Niezwykła uroczystość
Uroczystej Mszy świętej koncelebrowanej przez 80 kardynałów i biskupów oraz ok. 1000 kapłanów przewodniczył – jako reprezentant Ojca świętego – kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. Wybór miejsca tej beatyfikacji nie był przypadkiem. Markowa bowiem to miejsce, gdzie przyszli na świat i ponieśli męczeńską śmierć bł. Józef i Wiktoria Ulmowie wraz z ich siedmiorgiem dzieci, zamordowani przez funkcjonariuszy żandarmerii niemieckiej 24 marca 1944 r.
Wyniesienie do chwały ołtarzy Samarytan z Markowej było nade wszystko czasem dziękczynienia Panu Bogu za dar ich życia i świadectwo wiary. Jak podkreślają uczestnicy beatyfikacji – biskupi, kapłani, osoby konsekrowane i wierni świeccy – szczególnie ujmująca była atmosfera święta, pełna Bożej radości i pokoju. Piękna i bardzo pokrzepiająca była obecność wielu rodzin, przybyłych z całej Polski. Wszyscy urzeczeni byli zwłaszcza majestatem i głębią liturgii Mszy świętej, w czasie której odczytany został list apostolski Ojca świętego Franciszka. Ten właśnie moment stanowił formalne ogłoszenie Rodziny Ulmów błogosławionymi męczennikami Kościoła katolickiego. Warto również podkreślić gościnność mieszkańców Markowej oraz zaangażowanie służb mundurowych i wielu wolontariuszy, m.in. członków ochotniczej straży pożarnej z terenu archidiecezji przemyskiej. Wszystko to przyniosło piękny owoc w postaci doskonałej organizacji uroczystości beatyfikacyjnej. Jeden z kapłanów, uczestniczących we Mszy świętej beatyfikacyjnej Rodziny Ulmów wyraził to następującymi słowami: „Dzisiejsza uroczystość została przygotowana z wielką klasą. Spokój, piękno i dużo treści”.
Krzyż Chrystusa źródłem i wzorem męczeństwa Samarytan z Markowej
Aby w pełni zrozumieć sens ofiary z życia Rodziny Ulmów, warto na samym początku uświadomić sobie, że męczeństwo jest nade wszystko szczególną formą realizacji powszechnego obowiązku uczniów Chrystusa, tzn. naśladowania Go w przyjmowaniu krzyża i gotowość na solidarne podzielenie życia i śmierci z Panem. Mówił o nim wielokrotnie Zbawiciel podczas swojej publicznej działalności, m.in. w słowach: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16, 24). Krzyż Chrystusa jest Bożą odpowiedzią na zwycięstwo, jakie szatan odniósł nad nami, doprowadzając nas do grzechu. W ten sposób szatanowi udało się oddzielić człowieka od Boga i w konsekwencji skłócić nas i porozdzielać różnorako od siebie wzajemnie.
Potrzeba nam stale pochylać się nad zdumiewającą i niezwykle pokrzepiającą prawdą, że na krzyżu nasz Pan i Zbawiciel pokonał tego przeklętego zwycięzcę. To właśnie wtedy Chrystus wszedł w samo centrum świata urządzanego wbrew Bogu i poza prawem miłości, świata budowanego na nienawiści, przemocy i odrzuceniu prawdy i sprawiedliwości. Ale nie tylko to. Syn Boży, który przyszedł do takiego właśnie świata, w nim to aż do samego końca wytrwał w miłości do swojego Przedwiecznego Ojca i do nas, których sobie przybrał na braci i siostry, nie wyłączając nawet własnych morderców. Okazało się w ten sposób, że prawo miłości jest zarówno pierwszym słowem, jak i ostatnim słowem Boga, jakie On do każdego z nas wypowiedział. Oto bowiem w krzyżu Chrystusa ujawniła się ostateczna bezsiła szatana i grzechu oraz potęga Bożej miłości do ludzi.
Dlatego to wezwanie, jakie Chrystus kieruje do swoich uczniów, by naśladować Go w niesieniu krzyża, powinno wyrażać się w trwaniu w miłości do Boga i bliźnich w naszym świecie, na różny sposób zdeformowanym wskutek różnych zwycięstw odniesionych nad ludźmi przez szatana. Zobowiązanie to przyjęliśmy wszyscy przez sam fakt przyjęcia chrztu. W przypadku zaś męczennika wezwanie do niesienia krzyża polega szczególnie na tym, że ceną tego trwania w miłości jest oddanie życia, zazwyczaj wśród różnych dodatkowych utrapień.
Tak właśnie żyła Rodzina Ulmów – każdego dnia czytała i rozważała słowo Boże, zapisane na kartach Biblii. Ta pogłębiona lektura Pisma Świętego kształtowała ich codzienne wybory i postawy. Innymi słowy, żyli słowem Bożym w codziennym życiu. Wiemy, że kilka dni po egzekucji w domu Ulmów znaleziono egzemplarz Pisma Świętego, a w nim dwa znamienne podkreślenia na czerwono. Zaznaczone fragmenty dają nam wyobrażenie o wartościach, jakie małżeństwo Ulmów czerpało z wiary chrześcijańskiej. Pierwsze to podkreślenie tytułu podrozdziału: „Przykazanie miłości. Miłosierny Samarytanin” (por. Łk 10, 30-37). Drugie, to podkreślone zdanie z podrozdziału O chrześcijańskiej powinności: „Albowiem jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakążbyście mieli za to zapłatę?” (Mt 5, 46).
Błogosławieni Samarytanie z Markowej na wiele sposobów potwierdzali swą wierności Ewangelii. Najpierw poprzez stałą troskę o pogłębianie i umacnianie wzajemnej miłości małżeńskiej oraz postawę odpowiedzialności za dobro własnych dzieci. Następnie poprzez otwartość na potrzeby tych, którzy pukali do drzwi ich domu i dzielenie się z nimi radościami, trudnościami i problemami. Tak oto, dzień po dniu dojrzewali do chwili, kiedy w najdoskonalszy sposób dali świadectwo o Chrystusie, kiedy oddali życie z miłości do Niego i do prześladowanych braci. Prośmy zatem Błogosławionych Samarytan z Markowej, by wspierali nas na drodze nieraz trudnej wierności Chrystusowi pośród tego, co tworzy naszą codzienność. Pamiętajmy, że znoszenie utrapień i doświadczeń, a czasem może i prześladowań jest ceną tej wierności, a nieraz również jej drogą. Męczeństwo bowiem jest wyrazem i owocem ludzkiej wolności oczyszczonej, umocnionej i rozświetlonej łaską Bożą. Do takiej to postawy miłości konsekwentnej – miłości Boga aż do negacji siebie – zaprosił kiedyś Chrystus bł. Józefa i Wiktorię Ulmów z dziećmi. Podobne zaproszenie kieruje również do nas w świecie współtworzonym przez grzech. I choć postawa ta bywa czymś trudnym i ponad zwykłe ludzkie siły, pamiętajmy, że jak kiedyś Rodzinę Ulmów Pan Jezus nie tylko zaprosił, ale i uzdolnił do niej, tak również czyni i w naszym życiu. Właśnie po to, żeby ich – i każdego z nas dzisiaj – do takiej postawy uzdolnić, Chrystus sam dał im i nam wszystkim jej przykład na krzyżu oraz umacniał ich i stale umacnia każdego z nas łaską płynącą z Jego krzyża.
Męczeństwo – najwyższe potwierdzenie i manifestacja naszej ludzkiej godności
Podstawą tej prawdy o męczeństwie jest dar Bożych przykazań, które zabezpieczają naszą ludzką godność w sytuacji, kiedy jesteśmy grzeszni i opowiadanie się po stronie dobra nie zawsze jest dla nas czymś oczywistym. Wiemy przecież, że gdyby nie grzech Adama, nie potrzebowalibyśmy przykazań – dobro wybieralibyśmy zawsze i w sposób konieczny, a zarazem z pełną wolnością. Mówi nam o tym św. Paweł: „Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone” (1 Tm 1, 9). Możliwość zaś, a w niektórych sytuacjach powinność męczeństwa w tym sensie zabezpiecza naszą godność, że wyzwala nas od przymusu czynienia zła i w ogóle od przymusu składania złu jakichkolwiek hołdów. Nawet pod presją królującego zła, które potrafi wpędzić człowieka w sytuacje bez dobrego wyjścia, nie musimy czynić zła. Z Bożą pomocą można bowiem wyjść z takich sytuacji poprzez przyjęcie łaski męczeństwa. To właśnie dlatego katolicka nauka moralna głosi, że zakaz czynienia zła obowiązuje zawsze i bez względu na okoliczności. Naukę tę Kościół znajduje w słowie Zbawiciela, żeby się nie bać „tych, co zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą” (Mt 10, 28).
Decyzja, jaką pod koniec 1942 r. podjęli Józef i Wiktoria Ulmowie, kiedy to w imię ewangelicznego przykazania miłości bliźniego stanęli po stronie prześladowanych Żydów, sprzeciwiając się bezdusznemu prawu okupanta niemieckiego, stanowi niezwykłe przedłużenie historii męczenników, o których czytamy na kartach Starego i Nowego Testamentu (por. np. heroiczny wybór biblijnej Zuzanny, opisany w Dn 13, 22n czy Jana Chrzciciela w Mk 6, 17-29). Jak wymownie zauważa św. Jan Paweł II: „Kościół ukazuje wiernym przykłady licznych świętych mężczyzn i kobiet, którzy głosili i bronili prawdę moralną aż do męczeństwa, albo woleli umrzeć niż popełnić choćby jeden grzech śmiertelny. Wyniósł ich do chwały ołtarzy, to znaczy kanonizował ich świadectwo i publicznie uznał za słuszne ich przekonanie, że miłość Boga każe bezwarunkowo przestrzegać Jego przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nie pozwala ich łamać nawet dla ratowania własnego życia. W męczeństwie, jako potwierdzeniu nienaruszalności porządku moralnego, jaśnieje świętość prawa Bożego, a zarazem nietykalność osobowej godności człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga” (encyklika Veritatis Splendor, nr 91-92).
Błogosławieni Józef i Wiktoria Ulmowie wierzyli, że nadejdzie koniec okrucieństw wojny i że będą mogli spokojnie żyć, ciesząc się wzajemną miłością i widząc, jak rozwijają się ich dzieci. Zwracają na to uwagę świadkowie, którzy zeznawali w trakcie etapu diecezjalnego ich procesu beatyfikacyjnego. Jeden z nich zauważa przykładowo, że: „Józef i Wiktoria znosili trudy życia, ciężko pracowali, godzili się z zaistniałą sytuacją, mieli nadzieję na koniec wojny i powrót do normalnego życia”.
Wybuch II wojny światowej radykalnie zmienił sytuację na terenach okupowanych przez nazistów niemieckich. Głównym celem Niemiec pod rządami Hitlera w centralnej i wschodniej Europie było zdobycie tzw. lebensraum – przestrzeni życiowej dla Niemców, którzy uważali się za należących do lepszej, w ich rozumieniu, rasy aryjskiej. Aby ten cel osiągnąć, nie zawahali się przed najbardziej brutalnymi działaniami. Od początku wojny stosowali wobec Polaków terror; dokonywali masowych egzekucji, programowo poddawali eksterminacji polską elitę umysłową, pod groźbą śmierci kontrolowali każdy aspekt życia społecznego, niszczyli polską kulturę, wiarę katolicką i podstawy państwowości. Każdego dnia wśród ludzi panował strach i brak poczucia pewności jutra.
Należy ponadto zaznaczyć, że Błogosławieni mieli pełną świadomość grożących im konsekwencji – włącznie z karą śmierci – za pomoc okazaną Żydom. Również na ten aspekt postawy Józefa i Wiktorii Ulmów zwracają uwagę świadkowie, którzy złożyli zeznania na etapie diecezjalnym procesu. Warto przywołać słowa jednego z nich: „Czas wojny niósł ze sobą zagrożenie życia w przypadku odmowy dostosowania się do niesprawiedliwego prawa zakazującego pomocy bliźnim. W tamtym czasie za pomoc Żydom groziła bowiem niechybna śmierć. Ulmowie umieli czytać, kontaktowali się z ludźmi, dlatego z pewnością znali surowe zakazy pomocy Żydom. Z całą pewnością mogli uniknąć utraty życia, gdyby odmówili przyjęcia pod swój dach prześladowanych Żydów”.
Jednocześnie uderza w ich postawie stałość i wierność raz podjętej decyzji, a także gotowość poniesienia największych konsekwencji, jakie w czasie II wojny światowej na terenach okupowanej Polski związane były z ratowaniem prześladowanych Żydów. Warto również podkreślić, że byli wielokrotnie ostrzegani, zarówno przez krewnych, jak i innych mieszkańców Markowej, że za udzielenie pomocy i schronienia prześladowanym Żydom mogą ich spotkać najbardziej tragiczne konsekwencje. Pełne przekonanie Błogosławionych o słuszności raz podjętej decyzji oraz niezłomność i konsekwentna jej realizacja, by pomimo niebezpieczeństwa śmierci pomagać Żydom płynęły stąd, że całe ich życie budowane było na przekonaniu o prymacie Prawa Bożego nad normami i zasadami ludzkimi. Będąc ludźmi dojrzałej wiary, w postawie zaufania Panu Bogu, manifestowali każdego dnia swą wierność oraz posłuszeństwo Bogu i Jego przykazaniom.
Orędownicy w trudach
Przywołajmy na koniec wymowne słowa św. Jana Pawła II: „Męczennik – jest najbardziej autentycznym świadkiem prawdy o życiu. Wie, że dzięki spotkaniu z Jezusem Chrystusem znalazł prawdę o własnym życiu, i tej pewności nikt ani nic nie zdoła mu odebrać. Ani cierpienie, ani śmierć zadana przemocą nie skłonią go do odstąpienia od prawdy, którą odkrył, spotykając Chrystusa. Oto dlaczego po dziś dzień świadectwo męczenników nie przestaje fascynować, znajduje uznanie, przyciąga uwagę i pobudza do naśladowania. Powód, dla którego ufamy ich słowu, jest zaś taki, że dostrzegamy w nich oczywiste świadectwo miłości, która nie potrzebuje długich wywodów, aby nas przekonać, gdyż mówi do każdego człowieka o tym, co on w głębi serca już uznaje za prawdę i czego od dawna poszukuje. Męczennik budzi w nas głębokie zaufanie, ponieważ mówi to, co my już przeczuwamy, i wypowiada otwarcie to, co my również chcielibyśmy umieć wyrazić” (encyklika Fides et ratio, nr 32).
Oby ziarno dobra i nadziei w zwycięstwo życia i miłości nad śmiercią i nienawiścią, zasiane w sercach wszystkich, którzy uczestniczyli w beatyfikacji Rodziny Ulmów, zarówno osobiście, jak i poprzez mass-media, wydawało piękny owoc w postaci autentycznie chrześcijańskiego życia, zwłaszcza w naszych rodzinach. Niech orędownictwo bł. Samarytan z Markowej umacnia nas na drodze wierności Chrystusowi w naszej codzienności. Warto poznawać życie Rodziny Ulmów, ich drogę do świętości i uczyć się od nich postawy głębokiego zjednoczenia z Panem Jezusem w każdej okoliczności naszego życia.
Zobacz całą zawartość numeru ►