Siedmiokrotna cierpliwość
Gdy widzę siebie taką niedoskonałą, dołączam do szeregu moich bliźnich i wtedy dopiero rodzi się we mnie cierpliwość nie do trzech ale do siedmiu razy...
2023-11-13
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 7, 1-6
XXXI tydzień zwykły
„I jeśli (brat twój) siedmiokroć na dzień zgrzeszyłby przeciw tobie i siedmiokroć zwrócił by się do ciebie, mówiąc: zmieniam myślenie, odpuścisz mu” (grecko- polski Nowy Testament, wydanie interlinearne)
Mawiam: „do trzech razy sztuka”. Czasami trudno mi nawet do trzech razy rozciągniętych w czasie wytrzymać czyjąś niepoprawność. Kto jest w stanie odpuścić z cierpliwością błąd, grzech, upór, bezczelność tyle razy w ciągu dnia? Przede wszystkim Jezus. On nie wymaga niczego ponad to, co sam czyni, a dotyczy to na przykład mnie, kiedy wiele razy w ciągu dnia uchybiam miłości. Dlatego taki ważny jest codzienny rachunek sumienia. Kiedy go zaniedbuję, po miesiącu – tuż przed spowiedzią – mam kłopot przypomnieć sobie, co było nie tak, łatwiej się usprawiedliwiam i wybielam. Przypomina mi się wtedy wielu chorych, którzy po latach pozbawionych sakramentu pokuty oświadczają, że nie mają żadnych grzechów. Codzienny rachunek sumienia jest trudną praktyką. Kiedy zrobię coś niewłaściwego, co budzi moje sumienie, kładę rękę na sercu – jak radzi św. Ignacy Loyola – i proszę Jezusa o przebaczenie. Wyobraźmy sobie, że w danym dniu proszę o to piąty, siódmy raz i pamiętam także o tym, aby zobaczyć moją winę, uznać ją i zmienić myślenie (na przykład: wycofać się z osądu, stanąć w prawdzie o sobie, zmienić nastawienie do drugiej osoby). Jednak już za chwilę zapominam, że miałam coś zmienić i znowu proces się powtarza.
Bóg jest przede wszystkim Tym, który wciąż i wciąż przyjmuje takie płytkie nawrócenia i obietnice bez pokrycia, oczekując na zwycięstwo dobra w moim sercu. Gdy widzę siebie taką niedoskonałą, dołączam do szeregu moich bliźnich i wtedy dopiero rodzi się we mnie cierpliwość nie do trzech ale do siedmiu razy...