W bliskości z Matką Bożą Ubogich
Do Matki Bożej Ubogich przyjeżdżają pielgrzymki z Belgii, ale także z Niemiec, Holandii, Luksemburga, Francji, z Włoch i z wielu innych krajów.
2023-12-01
Moja rozmówczyni to Manette, która przez długie lata pracowała w szkole. Obecnie jest na emeryturze. Jest najstarszą z siedmiorga rodzeństwa. Całe życie poświęciła i nadal poświęca służbie dla rodziny, parafii i dla potrzebujących pomocy. Od 30 lat zaangażowana jest w wolontariat dla chorych, odwiedzając ich w ramach apostolatu. Obecnie jest szczególnie związana z domem opieki dla osób starszych i chorych. Pomocą służy w codziennych czynnościach. Aktywnie udziela się w ekipie duszpasterskiej pomagającej pensjonariuszom przeżywać i utrzymywać regularne praktyki religijne.
Anna Randour: – Manette, w jaki sposób poznałaś Banneux?
Manette: – W 1960 r. byłam dziewczynką, kiedy w naszej parafii odbywały się w ramach Misji Maryjnych peregrynacje figur Matki Bożej. Do naszej dzielnicy przybyła Matka Boża Ubogich. Mój dziadek udostępnił garaż, w którym przygotowaliśmy pięknie udekorowaną kaplicę. Było to miejsce na cześć Maryi, gdzie po południami (przez cały miesiąc) gromadzili się na wspólnym różańcu i śpiewie okoliczni mieszkańcy. Każdego wieczora, na noc i na kolejny dzień, Maryja była zabierana do innych domów, do rodzin. To był czas łaski, parafianie tak bardzo pokochali Maryję Ubogich, że rok później zorganizowali pielgrzymkę do Banneux. Miałam wtedy 10 lat. Pamiętam, że jechało wówczas kilka autokarów. Tylu było chętnych, by udać się na miejsce objawień. To nie pozostało także jednorazowym doświadczeniem. Od tego czasu aż do teraz, co roku jeździmy do Banneux. Wśród parafian jest zawsze wiele osób chorych i osłabionych wiekiem. Ale to nie wszystko! Parafianie zapragnęli mieć swoje Banneux. Już w 1960 r., na terenie ofiarowanym przez jednego z mieszkańców parafii, zaczęto budowę repliki kaplicy objawień z Banneux. Po trzech latach była ukończona i konsekrowano tam ołtarz.
– Dlaczego chorzy i niepełnosprawni lubią pielgrzymować do Banneux?
– Osoby te przyjeżdżają tam w odpowiedzi na orędzie, w którym Matka Boża powiedziała, że przychodzi ulżyć cierpiącym i to cierpiącym z wszystkich narodów. Do Matki Bożej Ubogich przyjeżdżają pielgrzymki z Belgii, ale także z Niemiec, Holandii, Luksemburga, Francji, z Włoch i z wielu innych krajów.
Chorzy bardzo lubią to miejsce, bo panuje tam wielki spokój. Miejsce to jest z dala od sklepów, zgiełku i hałasu. Sanktuarium jest usytuowane w dużym lesie, gdzie można doświadczyć piękna natury – zapach sosen, śpiew ptaków, czyste powietrze – to wszystko pozwala łatwiej się skupić i modlić. Chorzy, którzy przyjeżdżają na rekolekcje – np. na Triduum dla chorych organizowane dla poszczególnych diecezji – mają idealne warunki w domu pielgrzyma. Jest to budynek specjalnie zaprojektowany, by komfortowo przyjąć osoby cierpiące i niepełnosprawne. Pomocą służy tam personel i opieka dostosowana do potrzeb ludzi chorych. Pielgrzymi widząc wokół siebie dobro, odnajdują w sobie samych również dobro i uśmiech płynące z serca. W Banneux – trudno to opisać – dotyka się żywej wiary. Chorzy przyjeżdżają, by złożyć u stop Matki swój ciężar, by Jej wszystko powierzyć, a później dalej nieść ten ciężar, ale jakoś inaczej. Z Maryją jest już o wiele lżej.
– Wiele osób zna Lourdes. Manette, kiedy prosiłam Cię o dzisiejszą rozmowę powiedziałaś, że nie da się porównać Banneux do Lourdes. Rozumiem, że masz na myśli skromność belgijskiego sanktuarium. Ale jakie jeszcze zauważasz inne różnice?
– W Lourdes jest mnóstwo ludzi. Oczywiście wielu z nich to chorzy i cierpiący, którzy przyjeżdżają prosić Maryję o uzdrowienie. Ale niestety jest też spora liczba osób ciekawskich. To jest miejsce medialne, można powiedzieć tętniące życiem. Natomiast w Banneux jest coś takiego, czego nie odczuwa się ani w Lourdes, ani w Fatimie czy innych sanktuariach. To chyba spokój i cisza.
Do Matki Bożej w Banneux chorzy przybywają, bo Ona obiecuje ulgę w cierpieniu. Chorzy proszą Ją, by pomogła im je cierpliwie znosić w codzienności. By z wiarą zaakceptować chorobę czy niepełnosprawność. Maryja zawsze wskazuje na Jezusa. A On na drodze krzyżowej spotkał Szymona z Cyreny, który przez pewien odcinek drogi pomógł Mu nieść krzyż. Chorzy proszą, by na ich drodze znalazł się taki Szymon. A także by oni sami ze swoją chorobą mogli stać się Szymonem dla innych. W sanktuarium w Banneux pielgrzymi wchodzą w prawdziwą bliskość z Maryją, bo – jak już wspomniałam – samo miejsce pomaga wejść w ciszę serca, rozważanie i medytacje. Maryja prosiła i nadal prosi o modlitwę, o dużo modlitwy. Oczywiście niezależnie od miejsca. To może być w sanktuarium, ale również w każdym innym miejscu. Ona nam wszędzie w modlitwie towarzyszy i jest przy nas obecna. Modlitwa jest tą siłą pozwalającą trwać w wierze i w zaufaniu do Boga.
– Jeśli możesz, opowiedz o swoim doświadczeniu towarzyszenia mamie.
– Moja mama ma 94 lata. Kilka lat temu stwierdzono u niej demencję. Rozmowy z nią są coraz trudniejsze, ale – co jest niezwykłe – modlitwa u niej trwa nieustannie. Codziennie odmawia po kilka różańców i zaprasza do modlitwy także inne osoby z ośrodka. Nie ominie żadnego różańca i mszy świętej transmitowanych z Lourdes. Mimo trudnej sytuacji związanej ze zdrowiem, właśnie modlitwa staje się czasem, który wspólnie bez ograniczeń dzielimy. Myślę, że „Ave Maria” zostanie na jej ustach do ostatniego oddechu.
– Twoja mama ma w pamięci jedno szczególne pielgrzymowanie do Banneux…
– Tak. Wiele razy była w Banneux. Jednak w 1985 r. było to wydarzenie niezapomniane. Tym razem wraz z osobami chorymi (i nie tylko) do Matki Bożej Ubogich przybył na modlitwę papież Jan Paweł II. To było na zakończenie jego wizyty w Belgii. Mama nie żałowała trudu pielgrzymowania, choć trzeba przyznać, że podróż i oczekiwanie na papieża nie były łatwe. Opowiem pewną anegdotę. Ja wówczas pracowałam, więc nie mogłam udać się do Banneux. Zdążyłam jedynie przybyć na spotkanie pożegnalne, na lotnisku. Pamiętam, że pogoda była brzydka, a Ojciec święty powiedział: „Niebo jest tak samo smutne jak i ja, przy tym pożegnaniu. Niebo płacze i ja też.”
– Co chciałabyś powiedzieć na zakończenie Czytelnikom „Apostolstwa Chorych” w Polsce?
– Przede wszystkim pragnę powtórzyć orędzie Maryi: „Módlcie się”. Módlcie się do Matki Bożej Ubogich, bo Ona przychodzi ulżyć w cierpieniu, przychodzi do wszystkich narodów. Przedstawia się jako Matka Ubogich. A ubodzy to nie tylko biedni finansowo, to także ci, którzy są w jakiejkolwiek potrzebie, to ubodzy duchowo. Ona jest przy nas, by przymnożyć nam wiary.
Zobacz całą zawartość numeru ►