O opiece nad osobą z chorobą Alzheimera
Rodzina oraz najbliżsi z otoczenia chorego pełnią bardzo ważną rolę w opiece nad nim. Jest to duże wyzwanie, przepełnione niepokojem, stresem oraz trudnymi i niespodziewanymi sytuacjami, bo nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć.
2024-05-29
Mam na imię Patrycja. Jestem 22-letnią studentką III roku pielęgniarstwa w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach.
Z chorobą Alzheimera pierwszy raz zetknęłam się jako wnuczka swojej babci, która zmagała się z tą chorobą 10 lat. Obecnie, w trakcie praktyk na różnych oddziałach, jako studentka oraz przyszła pielęgniarka, często spotykam się z problemem otępienia spowodowanego chorobą Alzheimera. Dzięki tym doświadczeniom zyskałam dwutorowe spojrzenie na problem tej choroby. Zmieniłam podejście oraz sposób patrzenia na potrzeby osób starszych. Uświadomiło mi to, jak ważną częścią życia dla tych ludzi staje się moja osoba i rola, którą pełnię. Choroba babci oraz moje zaangażowanie, również emocjonalne, sprawiło, że opieka nad osobą z otępieniem stała się nieodłączną częścią mojego życia. Dzięki tej sytuacji, zaczęłam zauważać wiele aspektów, których nie byłabym w stanie dostrzec, będąc jedynie na praktykach pielęgniarskich.
Różne oblicza choroby
Opieka nad babcią w domu obejmująca wszelkie czynności higieniczno-pielęgnacyjne, dała mi możliwość nauki oraz doskonalenia wszystkich umiejętności pielęgniarskich, które na bieżąco nabywałam w toku studiów. Miałam również możliwość zaobserwowania niektórych problemów pielęgnacyjnych, których nie dostrzegałam u pacjentów w szpitalu, ale i odwrotnie. To pozwoliło mi na odkrycie różnorodności objawów oraz pokazało, jak bardzo u każdego pacjenta przebieg choroby jest indywidualny. Główne objawy chorobowe były ze sobą zbieżne, ale tempo ich pojawiania się oraz mniejsze problemy pielęgnacyjne wynikające z przebiegu choroby, mogły się bardzo różnić.
Opieka nad babcią w domu oraz udział w praktykach pielęgniarskich na oddziałach szpitalnych, spowodowały, że zaczęłam zauważać dwa wymiary w przebiegu tej choroby. Pierwszym z nich jest wymiar medyczny oznaczający spojrzenie na człowieka, który wymaga kompleksowej pomocy medycznej. Drugi wymiar to pielęgnacja chorego, który jest bliskim członkiem rodziny, z którym łączy nas więź emocjonalna, co niesie za sobą zupełnie inny obraz choroby. Zauważanie wielu potrzeb chorego, jego trudności, agresja oraz trudne zachowania, pozwoliły mi zrozumieć, jak poważne jest to schorzenie oraz jak choroba ta jest w stanie zmienić człowieka, który w tej sytuacji nie jest niczego świadomy. Osobom zdrowym trudno jest zrozumieć, co dzieje się z chorym. Uważają często, że wszechobecna agresja, nieżyczliwość czy złe traktowanie jest świadomym działaniem, ponieważ nie mają świadomości, że pierwsze zmiany chorobowe mogą następować już przed ujawnieniem się głównych objawów otępienia. Patrząc na babcię, miałam już świadomość tego, że wszystkie jej zachowania nie są zależne od jej woli. Było to dla mnie trudne doświadczenie, ale pomogło mi zmienić moje podejście do podobnych zachowań u pacjentów w szpitalach. Tam nie jeden raz musiałam wysłuchać krzyków bądź wyzwisk skierowanych do mnie. Nie można wówczas doszukiwać się złej woli pacjenta.
Praktyki w szpitalach dały mi również możliwość spojrzenia na problem niewystarczającej opieki nad chorą osobą. Mając doświadczenie chorej babci, która była bardzo dobrze zaopiekowana pod wieloma względami, u innych pacjentów widziałam często ich samotność. Zagwarantowanie opieki medycznej nie jest jedyną potrzebą takiej osoby. Najczęstszym problemem jest pojawiająca się niewydolność rodziny pod kątem opieki nad chorym. Całkowite oddanie siebie na rzecz zapewnienia opieki takiemu pacjentowi przerasta nieraz możliwości rodzin i pacjent trafia do szpitala bądź zakładu opiekuńczo-leczniczego. Nie mając wcześniejszego doświadczenia, byłoby to dla mnie pewnie ogromnym zdziwieniem, lecz miałam okazję sama przekonać się i wiem, ile taka opieka wymaga poświęcenia, poznawania przy tym również siebie, swoich możliwości, ale i granic. Rodzina oraz najbliżsi z otoczenia chorego pełnią bardzo ważną rolę w opiece nad nim. Jest to duże wyzwanie, przepełnione niepokojem, stresem oraz trudnymi i niespodziewanymi sytuacjami, bo nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć.
Po doświadczeniu choroby babci, wiem, że rodzina potrzebuje ogromnego wsparcia, nie tylko fizycznego, ale również psychicznego. Moment, w którym chory nie rozpoznaje swojego opiekuna, który jest jego współmałżonkiem, dzieckiem czy wnukiem/wnuczką, jest dla takiej osoby bardzo bolesnym doświadczeniem. Takie sytuacje wiele pokazują i dają mi możliwość zrozumienia, dlaczego rodziny i opiekunowie szukają pomocy lub z jakiego powodu chorzy zostają w szpitalach. Wszystkie takie osoby bardzo leżą mi na sercu i chciałabym pomóc wszystkim tym, których spotkam na mojej drodze zawodowej oraz pragnę towarzyszyć pacjentowi i rodzinie na tyle, na ile to możliwe.
Potrzeba opieki duchowej
Jednym z ważniejszych aspektów, o którym trzeba również wspomnieć, jest opieka duchowa nad ludźmi chorymi. Dla mojej babci duchowość miała duże znaczenie i modlitwa była nieodłączną częścią jej życia, nawet w trakcie choroby, do momentu pojawienia się zaawansowanego etapu schorzenia. Msze święte odprawiane przy jej łóżku, radiowy różaniec lub elementy związane z nadchodzącymi świętami uruchamiały u niej pewne mechanizmy, które mimo braku umiejętności komunikacji z innymi, powodowały, że zaczynała wypowiadać stałe części Mszy świętej oraz angażowała się w liturgiczne przeżycia duchowe. Wywoływało to wielkie wzruszenie także wśród bliskich jej osób. Takie doświadczenie pokazało mi, jak duchowość jest ważną częścią życia każdego człowieka i jak istotne jest zapewnienie takiej opieki choremu.
Myślę, że można stwierdzić, iż towarzyszenie choremu oraz pomoc uczy nas bezinteresownej miłości do drugiego człowieka. Są to trudne doświadczenia, ale mimo wszystko bardzo budujące. Wkrótce po ukończeniu studiów, chciałabym otoczyć troskliwą opieką każdego chorego. Doświadczenia, które zdobyłam przez lata choroby babci wiele mi pokazały i sporo nauczyły. Mam nadzieję, że będzie to w moim życiu mocno owocowało, bym mogła żyć w pełni nie dla siebie, ale dla innych.
Zobacz całą zawartość numeru ►