Medytacja

Kolejny tekst ks. prof. Marka Chmielewskiego o modlitwie.

zdjęcie: Cathopic.com

2024-07-02

Współcześnie jednym z najpopularniejszych słów w języku religijnym jest „medytacja”. Hans Waldenfels († 2023 r.), niemiecki jezuita, zajmujący się m.in. medytacją, powiada, że jest to magiczne słowo naszych czasów, powszechnie kojarzone z kulturą i duchowością dalekowschodnią. Pojawiają się zatem nieuprawnione sugestie, że chrześcijaństwo oprócz modlitw formułkowych nie ma nic do zaoferowania, jeśli chodzi o medytację. Po Soborze Watykańskim II wielu teologów katolickich podejmowało próby adaptacji dalekowschodnich technik medytacji do duchowości chrześcijańskiej. Na ogół okazywały się one bezowocne, a niekiedy błędne z racji całkowicie odmiennej koncepcji Boga i człowieka.

Nie jest prawdą, że chrześcijaństwo nie zna medytacji. Przeciwnie! Liczne pisma świętych, mistrzów duchowych oraz tradycje zakonnych szkół duchowości dają dowody na to, że medytacja jako jedna z wyższych form modlitwy, jest bardzo ważnym elementem życia duchowego. Co więcej, jest ona zjawiskiem powszechnym. Każdy bowiem człowiek niezależnie od religii czy kultury ma zdolność i potrzebę namysłu nad sobą i otaczającą go rzeczywistością. Tylko on jako jedyna istota wśród ziemskich stworzeń zdolny jest do medytacji. Słusznie można powiedzieć za ks. prof. Walerianem Słomką, że homo sapiens to zarazem homo meditans. Parafrazując kartezjańskie adagium „Cogito ergo sum” („Myślę, więc jestem”), określa on człowieka jako kogoś, kto nie tylko zdolny jest do medytacyjnego oglądu siebie i otaczającej go rzeczywistości, ale potwierdza swoje bytowanie i tożsamość właśnie przez podejmowanie wysiłku medytacji. Trafne jest zatem adagium „Medito ergo sum” („Medytuję, więc jestem”). Innymi słowy, rezygnując z medytacji, człowiek deprecjonowałby samego siebie.

Istota medytacji

Czym jest medytacja? Kluczem do zrozumienia jej istoty jest rozróżnienie, o jakim pisze kard. Karol Wojtyła w dziele „Osoba i czyn”. Według niego człowiek jako osoba wyraża się i spełnia przez czyn, jak również przez to wszystko, co się z nim dzieje. Dopełnieniem stwierdzenia: „ja działam” jest spostrzeżenie: „coś dzieje się we mnie” lub „coś dzieje się ze mną”. W związku z tym w aktywności osoby można rozróżnić dwa dynamizmy: działania i doznawania. Uważna obserwacja siebie prowadzi do stwierdzenia, że wbrew powszechnemu przekonaniu, w aktywności człowieka częściej dochodzi do głosu dynamizm doznawania nie zaś dynamizm działania. Człowiek jest bowiem trochę jak bateria w telefonie: najpierw trzeba ją naładować, aby później można było korzystać z urządzenia. Ponadto w działaniu człowiek planuje i podejmuje swą aktywność, odpowiednio nią kierując, a w doznawaniu przyzwala, aby coś się w nim lub z nim działo.

Medytacja jako taka opiera się zatem na dynamizmie doznawania. Tymczasem rozmyślanie, często mylone z medytacją, bazuje na dynamizmie działania, gdyż wymaga ono skupienia, analizy treści, wyprowadzania wniosków, podsumowania itd. Natomiast medytacja nie polega na tworzeniu własnym aktem jakiejś treści czy formy, lecz jest uważnym otwarciem się na wpływ medytowanego przedmiotu. To sprawia, że w człowieku budzą się mimowolnie określone stany duchowe, wartości poznawcze, estetyczne czy uczuciowe.

Dla zrozumienia tej kwestii posłużmy się ilustracją. Siedzę na górze, skąd roztacza się urzekający widok z zachodzącym słońcem w tle. Chce się napatrzeć i nasycić tym pięknem. Jednak tego zapierającego dech w piersiach widoku nie tworzę. Ja go tam zastałem. Skoro jednak chcę się nań patrzeć, to nie zastanawiam się, jak daleko ode mnie znajdują się określone elementy tego krajobrazu, jaka jest temperatura i wilgotność powietrza, która sprawia, że zachodzące słońce ma złoty kolor, ani też nie obliczam, z jaką prędkością zniża się do linii horyzontu. Tego rodzaju analizy, typowe dla rozmyślania, psułyby całe to piękno. Natomiast wpatrując się w zachwycający krajobraz, staram się go uchwycić niejako w całości, zamknąć w sobie, zapisać w pamięci za pomocą każdego ze zmysłów. Dzięki temu czuję, jak to piękno uszlachetnia mnie, czyni bardziej wrażliwym, szczęśliwszym, bogatszym estetycznie i duchowo.

Medytacja zatem jako aktualizacja dynamizmu doznawania ujmuje swój przedmiot całościowo i sprawia, że człowiek czuje się nim zawładnięty, w nim zanurzony, jakby był jego częścią. Tymczasem rozmyślanie, jako aktualizacja dynamizmu działania, dąży do tego, aby zadany mu przedmiot w drodze analizy rozłożyć na czynniki pierwsze, obejrzeć i zrozumieć jego strukturę oraz poszczególne elementy, niejako biorąc go w swe posiadanie i panując nad nim.

Rodzaje medytacji

Medytacja może mieć charakter przedmiotowy albo bezprzedmiotowy. Ta ostatnia charakterystyczna jest dla kultury Dalekiego Wschodu. O ile medytacja przedmiotowa skupia się na czymś konkretnym, co można uchwycić za pomocą zmysłów zewnętrznych (wzrok, słuch, smak, dotyk, powonienie) lub wewnętrznych (pamięć i wyobraźnia), to medytacja bezprzedmiotowa dąży do całkowitego opróżnienia zmysłów i świadomości. W kulturze dalekowschodniej, zwłaszcza w buddyzmie i hinduizmie, ma ona na celu osiągnięcie tzw. nirwany, którą najprościej można określić jako stan całkowitej pustki wewnętrznej. Skutkiem nirwany według wierzeń hinduskich jest doświadczenie prawdziwego szczęścia, bo zamyka ona nieustanny cykl wcieleń (reinkarnacji) i daje zjednoczenie z boskością. Jest ona stanem nie dającym się opisać za pomocą języka, gdyż wykracza poza wszystko, co jest związane ze światem i ziemską egzystencją.

Medytacja bezprzedmiotowa, której celem jest nirwana, jest zarazem medytacją apersonalną, czyli nieosobową. To oznacza, że nie tylko nie bierze tego, co ludzkie za swój przedmiot, ale wprost neguje podmiotowość i tożsamość medytującego. Z puntu widzenia chrześcijańskiej nauki o człowieku w sposób oczywisty prowadzi to do depersonalizacji – odczłowieczenia. Może więc okazać się bardzo niebezpieczna.

Z tej racji watykański list do biskupów Kościoła katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej pt. „Orationis formas” (z 15.08.1989 r.) przestrzega przed „zgubnym synkretyzmem”, to znaczy bezkrytycznym mieszaniem niektórych dalekowschodnich technik medytacji z modlitwą chrześcijańską (por. nr 12). Wprawdzie niektórzy podejmowali takie próby, jak słynny angielski benedyktyn John Main († 1982 r.). Zwykle jednak kończy się to traktowaniem modlitwy jako swoistej autopsychoterapii lub ćwiczenia relaksacyjnego, potem osłabieniem a nawet utratą wiary.

Natomiast medytacja przedmiotowa występuje w naszym życiu bardzo często i to od niemowlęctwa. Często obserwujemy bardzo małe dzieci, które są zapatrzone w coś albo zasłuchane w opowiadaną im bajkę lub po prostu w głos swojej matki czy ojca. Także nasze uczenie się i wypoczynek, często w sposób nie do końca uświadomiony, wiążą się z medytacją, czyli smakowaniem tego, co piękne, dobre i prawdziwe, jak: trwanie w ciszy nocy, wsłuchiwanie się w śpiew ptaków lub wartościową muzykę, podziwianie dzieł sztuki lub piękna natury itd. Również bliskość kochających się osób, ich wzajemna fascynacja sobą, pięknem swej cielesności może być rodzajem medytacji, czyli wchłaniania w siebie prawdy, piękna i dobra.

Medytacja chrześcijańska

W odróżnieniu od dalekowschodnich technik medytacyjnych czy innych form zwyczajnej medytacji estetycznej, medytacja chrześcijańska nie jest zamknięciem się w swej intymności, ale jako przezwyciężanie samego siebie, jest drogą do miłości, dlatego ma wymiar społeczny. Ponadto zawsze bierze ona za przedmiot Osobę Chrystusa, Maryi, świętych i aniołów, a także jakieś wydarzenie z historii zbawienia. Z tej racji wiąże się z Kościołem i sakramentami, które uobecniają misteria zbawcze.

Nie można zapominać, że medytacja chrześcijańska, jako wysoki stopień modlitwy, nie jest kwestią samej techniki, jak to ma miejsce w kulturze Dalekiego Wschodu, ale ścisłej współpracy z działaniem Ducha Świętego. Zakłada więc ona komunię z Chrystusem przez chrzest święty i Eucharystię. Jest to równocześnie bardzo osobiste wniknięcie w sferę nadprzyrodzoności. Cytowany list „Orationis formas” stwierdza, że „medytacja chrześcijańska prowadzi modlącego się do tego, by w zbawczych dziełach Boga dokonanych w Chrystusie, Słowie Wcielonym i w darze Jego Ducha pojąć objawiającą się w nich zawsze – poprzez wymiar ludzki, ziemski – głębię Boga” (nr 11).

Dla uczniów Chrystusa medytacja nie jest wyszukaną techniką skupiania się, rytmu oddechu czy specyficznej pozycji ciała, jak to zwykle wielu sobie wyobraża. Jest natomiast pełnym oddania zanurzeniem w Chrystusa, zapatrzeniem się z miłością w Niego i w całe Jego dzieło zbawcze.

Każdy chory i samotny ma wiele okazji, aby podejmować chrześcijańską medytację. Pozostając w skupieniu i ciszy, wystarczy wczuć się w jakieś wydarzenie zbawcze, zadziwić się ogromem Bożego Piękna, Dobroci i Miłosierdzia, a także w swoim cierpieniu i dolegliwościach poczuć się jak Szymon Cyrenejczyk na drodze krzyżowej. To prosty a zarazem wzniosły sposób modlitwy, który zwięźle i trafnie wyraził poczytny autor z przełomu XIX i XX w. Adolf Tanquerey († 1932 r.) pisząc, że jest to „patrzenie i miłowanie” – obecność dla Tego, „który Jest” (Wj 3, 14) i który „pozostał z nami aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). W ten sposób medytacja wprost prowadzi do wyższego stopnia modlitwy, jaką jest kontemplacja, a która należy do życia mistycznego.


Zobacz całą zawartość numeru

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2024nr07, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024