Jakie są moje motywacje?
Istnieje ryzyko, że zaczniemy porównywać się i myśleć, że jako ci wierni i gorliwi od zawsze, jesteśmy lepsi niż ci, którzy nawracają się po wielu latach życia z dala od Boga.
2024-08-21
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 20, 1-16
XX tydzień zwykły
W dzisiejszej Ewangelii czytamy przypowieść o robotnikach w winnicy. Można powiedzieć, że jest to odpowiedź Jezusa na pytanie zadane Mu przez Piotra, o czym czytaliśmy wczoraj. Piotr zapytał, jaką nagrodę otrzymają za to, że zostawili wszystko i poszli za Nim. Być może nieraz i w naszych sercach pojawia się podobne pytanie: co dostanę od Boga za to, że tyle lat Mu służę? Przecież tak porządnie żyję, chodzę do kościoła nie tylko w niedzielę, spowiadam się regularnie, odmawiam codziennie różaniec i koronkę do Miłosierdzia Bożego, pomagam innym itd.
Rozważmy więc czytaną dziś przypowieść. Po pierwsze: Jezus mówi nam w niej o tym, jaki jest Bóg. To On jest właścicielem, który wychodzi i powołuje do pracy w swojej winnicy. Denar, który oferuje każdemu to dar zbawienia. Wychodzi wiele razy, bo chce zbawienia wszystkich ludzi. Jest dobry i miłosierny, bo daje tyle samo tym, którzy pracowali tylko jedną godzinę, co tym, którzy pracowali cały dzień. Jest sprawiedliwy, bo daje tyle, na ile umówił się ze swoimi pracownikami. Nikomu nie daje mniej. Jest niezmienny w swoich decyzjach i miłości do każdego. Nie patrzy na ilość i jakość wykonanej pracy, ale ważna jest dla Niego odpowiedź na Jego wezwanie.
Po drugie: Jezus mówi w niej o robotnikach w winnicy, czyli o każdym powołanym przez Boga, a więc i o tobie i o mnie. W której grupie robotników jestem: powołanej z samego rana czy w ostatniej godzinie? Tu możemy wyraźnie zobaczyć jak ogromna jest różnica między Bożą a ludzką logiką, między Bożą a ludzką sprawiedliwością. Widać też wyraźnie jak wiele zależy od naszych motywacji i intencji. Czy chcę służyć Bogu ze względu na nagrodę czy ze względu na samego Dawcę? Może nieraz wydaje nam się, że musimy zasłużyć na Bożą miłość, a jak bardziej się postaramy, to wtedy Bóg hojniej nas obdaruje. Nic bardziej mylnego.
Czy nie budzi się w nas nieraz pokusa do tego, żeby szemrać, zazdrościć, albo obrażać się na Boga za to, że ktoś, kto całe życie nie chodził do kościoła, wyrządził mnóstwo zła, po nawróceniu doświadcza wielu cudów i błogosławieństwa? Istnieje ryzyko, że zaczniemy porównywać się i myśleć, że jako ci wierni i gorliwi od zawsze, jesteśmy lepsi niż ci, którzy nawracają się po wielu latach życia z dala od Boga. To właśnie pułapka, w jaką wpaść mogą najbardziej gorliwi. Dlatego tak bardzo potrzeba nam czujności, pokory i ciągłego nawracania się, czyli przemiany myślenia z naszego ludzkiego na Boże. Bo gdy pozwolimy, by zagnieździły się w nas zazdrość i poczucie wyższości to "złe oko" może całkowicie zniekształcić nam obraz Boga i zanegować Jego dobroć. Jak czytamy w ostatnich zdaniach przypowieści, gdy właściciel winnicy, czyli Bóg mówi do jednego z szemrzących robotników: "Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”. Obyśmy nigdy nie chcieli dyktować Bogu swoich warunków, które wynikają z naszych ludzkich ograniczeń i schematów.
Panie Jezu, dziękujemy Ci za to, że wskazujesz nam to, czego mamy się strzec, aby się nie zagubić, ale trwać wiernie przy Tobie. Oczyszczaj nasze intencje i motywacje w kroczeniu Twoją drogą. Bądź zawsze w centrum wszelkiego naszego działania.