Warunek drugi przynależności do Apostolstwa Chorych
Kolejna część teologicznej refleksji nad warunkami przynależności do wspólnoty Apostolstwa Chorych.
2024-09-02
Wracamy do rozważań na temat warunków przynależności do wspólnoty Apostolstwa Chorych. W artykule pt. „Przyjąć – znosić – ofiarować. Trzy warunki przynależności do Apostolstwa Chorych. Refleksja teologiczna. Część I” (zamieszczonym w marcowym numerze miesięcznika) omówiliśmy łącznie trzy warunki. Wskazaliśmy, że w różnych krajach, w różnych momentach historii wspólnoty, pojawiały się drobne zmiany w brzmieniu tych warunków. W artykule pt. „Warunek pierwszy przynależności do Apostolstwa Chorych: przyjąć cierpienie z poddaniem się woli Bożej” (opublikowanym w maju) podjęliśmy refleksję nad pierwszym z nich. Pochyliliśmy się nad tajemnicą cierpienia i tajemnicą samego Boga. Teraz przychodzi czas na zastanowienie się nad warunkiem drugim. Brzmi on obecnie następująco: „znosić cierpienie cierpliwie, po chrześcijańsku, w zjednoczeniu z Jezusem, który się za nas ofiarował na Krzyżu, ofiaruje w Eucharystii, żyje w Kościele”. Wszystkie treści zawarte w tym warunku są głębokie i zgodne z całością nauczania Kościoła. Kształtują życie duchowe członków Apostolstwa Chorych. Jednak chcielibyśmy podjąć namysł nad możliwością drobnych zmian w treści brzmienia tego warunku. Proponujemy, by zastanowić się nad jego możliwym następującym kształtem: „nieść cierpienie w jedności z Jezusem, który za wszystkich ofiarował się na krzyżu, zmartwychwstał i żyje w Kościele, stale udzielając Ducha Świętego oraz ofiarując się w Eucharystii”. Poniższe rozważania będą porównywały obydwie formy drugiego warunku: obecną i proponowaną.
Cierpienie „znosić” czy „nieść”?
Czasownik „znosić” obecny niezmiennie w tradycji polskiego Apostolstwa Chorych zakłada w postawie wobec cierpienia coś negatywnego. Rzeczywiście cierpienie pozostaje zawsze czymś negatywnym i ostatecznie się je „znosi”. Słowo „znosić” zawiera w sobie opis psychologicznych reakcji, które rodzą się w obliczu cierpienia. Są to reakcje negatywne, bo cierpienie samo w sobie jest czymś, co boli.
Czasownik „nieść” jest bardziej spójny z nakazem Jezusa, by wziąć krzyż i „nieść” go w swoim życiu. Rzeczywiście, w dalszej części warunku pojawia się osoba Jezusa i zachęta do tego, by w zjednoczeniu z Nim przeżywać swoje cierpienia. Zamiana słowa „znosić” na „nieść” zakłada pewne duchowe przepracowanie cierpienia, które nie tyle negatywnie się „znosi”, ale się je „niesie” razem z Jezusem jako coś, co zawiera pewną wartość. Ksiądz Wawrzyniec Willenborg, założyciel holenderskiego Apostolstwa Chorych, zawsze używał na określenie postawy wobec cierpienia „dragen in den geest van Christus”, czyli „nieść w duchu Chrystusa”, mimo, że język niderlandzki zna wyrażenie „doorstaan lijden”, czyli „znosić cierpienie”. Oczywiście, w życiu duchowym nie jest tak, że następuje płynne przechodzenie z jednego etapu duchowego do drugiego. Walka duchowa trwa cały czas.
W liście apostolskim „Salfivici doloris” św. Jan Paweł II podjął podobny temat. Pisał tak: „Cierpienie ma charakter równocześnie aktywny i pasywny (od «patior»). Nawet wówczas, gdy człowiek sam zadaje sobie cierpienie, gdy jest jego sprawcą, cierpienie to w swej metafizycznej istocie pozostaje czymś pasywnym. Nie znaczy to jednak, ażeby cierpienie w znaczeniu psychologicznym nie było nacechowane specyficzną «aktywnością». Jest to owa wieloraka i podmiotowo zróżnicowana «aktywność» bólu, smutku, zawodu, przygnębienia czy wręcz rozpaczy – zależnie od intensywności cierpienia, od jego głębi, pośrednio zaś zależnie od całej struktury cierpiącego podmiotu, od jego specyficznej wrażliwości. Pośrodku tego wszystkiego, co stanowi psychologiczny kształt cierpienia, tkwi zawsze jakieś doznanie zła, z powodu którego człowiek cierpi”. Odnosząc słowa papieża do naszych rozważań, można powiedzieć, że samo cierpienie ma zarówno charakter pasywny, bo coś dzieje się w człowieku niezależnie od niego (np. rozwija się choroba) i aktywny, bo na przykład ból jest tak silny, że mocno oddziałuje na człowieka albo nowotwór szybko niszczy organizm. Równocześnie sam człowiek może do cierpienia podchodzić albo pasywnie, biernie poddając się cierpieniu, co najwyżej je „znosząc”, albo aktywnie, próbując je przezwyciężać przez współpracę z medycyną oraz starając się nadawać mu sens, co sprawi, że zaczyna je bardziej wytrwale i odważnie „nieść”.
Właściwie trzeba powiedzieć, że znaczenia obydwu czasowników uzupełniają się: człowiek „znosi” cierpienie jako coś negatywnego, a równocześnie stara się je „nieść” z Chrystusem.
Nieść cierpienie w jedności z Jezusem
W obecnym brzmieniu drugiego warunku mamy następujące wyrażenie: „znosić cierpienie cierpliwie, po chrześcijańsku, w zjednoczeniu z Jezusem”. Każde słowo jest tu dobre i prawdziwe. Równocześnie jednak można poczynić pewne uwagi. W warunku została wyeksponowana cierpliwość. To ważna cecha postawy chorego. Dlaczego jednak właśnie cierpliwość jest wymieniona? Cech postawy wobec cierpienia można wskazać o wiele więcej, na przykład rozumność, pokora, cichość itp. A co w przypadku, gdy nieraz brakuje nam cierpliwości w cierpieniu, gdy rodzą się zniechęcenia? Czy brak cierpliwości dyskwalifikuje chorego, który nie mógłby wówczas należeć do Apostolstwa Chorych? Jest oczywiste, że zapisanie „cierpliwości” jako elementu warunku przynależności ma być zachętą do przyjmowania tej postawy. Wydaje się jednak, że usunięcie wpisu o cierpliwości nie zubożyłoby duchowo wspólnoty Apostolstwa.
Następne wyrażenie mobilizuje, by cierpienie przeżywać „po chrześcijańsku”. Co to znaczy? Najkrótsza odpowiedź brzmi: po chrześcijańsku znaczy w łączności z Panem Jezusem. Dalsze słowa z drugiego warunku właśnie o tym mówią: „w zjednoczeniu z Jezusem”. Ale to oznacza, że mamy tu powtórkę treści. Dlatego też spokojnie można zrezygnować z wyrażenia „po chrześcijańsku”. Początek brzmienia drugiego warunku mógłby zatem brzmieć: „nieść cierpienie w jedności z Jezusem”. Jeśli bowiem robimy coś w „jedności z Jezusem”, to wskazuje to na chrześcijańską postawę.
Wyrażenie „w jedności z Jezusem” kryje w sobie niezwykle bogate treści. Przede wszystkim nasza jedność z Jezusem wyraża się w trzech cnotach teologalnych: w wierze, nadziei i miłości. Cnoty te nazywane też „boskimi” są przede wszystkim darem samego Boga, a następnie naszą odpowiedzią na te dary. Jeśli człowiek rozwija w sobie wiarę, nadzieję i miłość, to znaczy, że żyje po chrześcijańsku, w zjednoczeniu z Jezusem. Cnoty teologalne są fundamentem życia duchowego. Pomagają też w przeżywaniu cierpienia i stanowią punkt wyjścia do dobrego przeżywania Apostolstwa Chorych. Z tych trzech cnót wypływa wiele bardziej szczegółowych postaw. Na przykład z nadzieją związana jest mocno wytrwała cierpliwość, czyli coś, co jest w obecnym brzmieniu drugiego warunku mocno wyeksponowane.
Jezus w centrum
Dalsza część drugiego warunku opowiada bardziej szczegółowo o Panu Jezusie. Mamy taki zapis: „…z Jezusem, który się za nas ofiarował na krzyżu, ofiaruje w Eucharystii, żyje w Kościele”. Zawarte w tym wyrażeniu myśli o Osobie Jezusa Chrystusa są ze wszech miar słuszne. Potwierdzają, że Apostolstwo Chorych stawia w centrum swojej duchowości Pana i Zbawiciela. Koncentracja na Jezusie jest znakiem rozpoznawczym całego chrześcijaństwa. Drugi warunek przynależności do Apostolstwa Chorych wskazuje na prawdy, w których zakorzeniona jest wspólnota. Warunek opowiada o dziele odkupienia, którego dokonał Jezus na drzewie krzyża, o Mszy świętej, która jest ponowieniem ofiary Jezusa oraz o Kościele, w którym żyje Jezus.
Wydaje się, że wątek dotyczący Osoby Jezusa można uzupełnić o kilka elementów. Można do drugiego warunku wprowadzić następujące sformułowanie odnoszące się do Jezusa: „który za wszystkich ofiarował się na krzyżu, zmartwychwstał i żyje w Kościele, stale udzielając Ducha Świętego oraz ofiarując się w Eucharystii”. „Za wszystkich” wskazuje na wolę Jezusa zbawienia wszystkich ludzi. „Zmartwychwstał” sprawia, że dzieło zbawienia jest pełniej przedstawione. Zmartwychwstanie stanowi także pomost do prawdy o tym, że Jezus „żyje w Kościele”. Zachowana jest tu koncentracja na zbawczym wymiarze działalności Jezusa, co odpowiada duchowości Apostolstwa Chorych. Jest to zgodne zarówno z tradycją listów nowotestamentalnych, przede wszystkim z teologią św. Pawła, jak i z finałowymi częściami Ewangelii, opowiadającymi o męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa Pana. Koncentracja na dziele odkupienia w Apostolstwie Chorych nie wyklucza całej prawdy o Jezusie historycznym i Jego działalności uzdrowieńczej.
Zachowanie wątku dotyczącego Kościoła jest konieczne. W propozycji nowego brzmienia warunku widoczne są dwie zmiany. Po pierwsze, najpierw pokazana jest nauka o Kościele, w którym żyje Jezus, by następnie z niej wyprowadzić prawdę o Eucharystii (obecnie jest odwrotnie). Po drugie, dopisany jest wątek dotyczący Ducha Świętego. Dzięki tej drugiej zmianie uzyskujemy większe wyakcentowanie roli Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, tak ważnej w duchowości Apostolstwa Chorych. O roli Ducha Świętego w Apostolstwie Chorych wiele pisał ks. Willenborg, a Uroczystość Zesłania Ducha Świętego jest misyjnym dniem chorego. Obecnie ten dzień obchodzimy w drugi dzień Zielonych Świąt.
Na wzór mszalnego wyznania wiary
Dzięki proponowanym (choć wcale nie koniecznym) zabiegom językowym, których można dokonać w warunkach przynależności do Apostolstwa Chorych, prawda o całej Trójcy Świętej będzie wyraźnie wybrzmiewać. Konieczne jest też zachowanie ofiarniczego charakteru Mszy świętej, mimo pewnego powtórzenia (raz jest bowiem mowa o ofiarowaniu się Jezusa na krzyża, a drugi raz o ofierze podczas Mszy świętej). Ofiarniczy charakter Eucharystii jest dziś zaniedbywany, a to on jest kluczowy dla przyjęcia postawy zapisanej w trzecim warunku przynależności do Apostolstwa.
Ktoś może powiedzieć, że proponowane zmiany w drugim warunku sprawią, że stanie się on mocno rozbudowany. Będzie wręcz nieproporcjonalnie obszerniejszy w stosunku do warunku pierwszego i trzeciego. To prawda. Jednak z racji tego, że w tradycji chrześcijańskiej Jezus znajduje się w absolutnym centrum, zawsze koncentrowano się na namyśle właśnie nad Jego Osobą. Szczególnie działo się to w takich momentach historii, w których pojawiały się poglądy zafałszowujące prawdę o Jezusie, tzw. herezje.
W przyszłym roku będziemy obchodzić w Kościele 1700 lat od pierwszego soboru powszechnego w historii chrześcijaństwa. Sobór ten odbył się w starożytnej Nicei (obecnie jest to miasto Iznik w północnozachodniej części Turcji). Głównym tematem tamtego zgromadzenia soborowego była refleksja nad tajemnicą Jezusa Chrystusa. Sobór ten stworzył podstawowy tekst wyznania wiary odmawianego podczas Mszy świętej. Formuła z Nicei została poszerzona na drugim soborze powszechnym w Konstantynopolu, w 381 r. Uzupełnienia dotyczyły przede wszystkim Osoby Ducha Świętego. Dlatego też mszalne wyznanie wiary nazywamy Credo nicejsko-konstantynopolitańskim. W tekście tym najbardziej rozbudowana jest część dotycząca Jezusa Chrystusa.
Zatem rozwinięcie treści o Jezusie w drugim warunku przynależności do Apostolstwa nie jest czymś wyjątkowym. Prawda o Chrystusie pozwala nam lepiej poznać prawdę o Duchu Świętym, o Kościele, o sakramentach, w tym o Eucharystii. Zaś zgłębienie tych wszystkich prawd prowadzi do głębszego zrozumienia, czym jest Apostolstwo Chorych, a przez to umożliwia lepsze przeżywanie własnego cierpienia w łączności z Jezusem Chrystusem.
Zobacz całą zawartość numeru ►