O walce dobra i zła
Po wielu stoczonych z różnym skutkiem walkach wiem, że nigdy nie mogę być pewna, że wszystko we mnie jest pozamiatane i przyozdobione. Każda taka pewność kończy się tym, że zło przybiera siedmiokrotną siłę.
2024-10-11
Komentarz do fragmentu Ewangelii
XXVII tydzień zwykły
Oto jak dzisiaj Słowo czyta moje życie.
Kiedy Boży plan wypełnia się w moim życiu, a ja całkowicie się na to zgadzam, wtedy wszystko wydaje się proste i jasne, wszystko jest po coś i czemuś służy. Układa się w piękny wzór, a ja w każdym miejscu, w każdej relacji i w różnorodnych okolicznościach czuję się na swoim miejscu. I mimo trudności i problemów mam odwagę i radość, aby temu podołać, bo siłę czerpię nie tylko z tego, co się wydarza, ale przede wszystkim z bliskości Boga. Nie ma wtedy miejsca na półprawdy, niedomówienia, podchwytliwe sądy, podejrzenia, mniej czy bardziej ostre złośliwości. Nie robię tego, nie jest to potrzebne i niczemu nie służy.
Nie zawsze tak jest, bo przecież w świecie i we mnie ciągle odbywa się walka między dobrem a złem, a jej wynik nigdy nie jest oczywisty. Gdy zło wygrywa, rozpoczyna się wewnętrzne spustoszenie. Właśnie wtedy pełna niepokoju mogę szukać odpoczynku lub ochłody w różnych miejscach tak naprawdę pozbawionych życia. Po wielu stoczonych z różnym skutkiem walkach wiem, że nigdy nie mogę być pewna, że wszystko we mnie jest pozamiatane i przyozdobione. Każda taka pewność kończy się tym, że zło przybiera siedmiokrotną siłę.
Co mogę zrobić? Tęsknię przecież za prostotą, światłem i harmonią.
Już wiem, że zawsze mogę jak dziecko rzucić się w wyciągnięte ramiona Ojca, bo On ciągle na to czeka.